To jest prawdziwy szampon ziołowy. Tani i dobry :)
Szampon Polleny malwy mnie nie zawiódł. Jest typowym szamponem.
Moje włosy:
Są puszące, niezdyscyplinowane, zniszczone, suche. Mam też wrażliwy skalp, Łojotokowe Zapalenie Skóry (przetłuszczanie się połączone z permanentnym łuszczeniem się). Moje włosy są zniszczone w wyniku wieloletniego farbowania. Chemicznego. Obecnie nie muszę tego robić, bo moje włosy mają dziwną tendencję do ciemnienia! Druga zaś sytuacja, „dzięki czemu to mam zniszczone to przygoda zwanej „trwała ondulacja” – fryzjerka spaliła mi włosy. Efekt tego wszystkiego - mam mega puszące się włosy – niezdyscyplinowane, cienkie, mocno przesuszone.
Przy takim stanie skóry głowy i włosów lubię szampony dwojakiego rodzaju:
1. Barwa, Joanna, Farmona, Pollena Ewa Pollena Savona itd., – czyli klasyczne, ziołowe szampony bez udziwnień i obciążaczy. Ich używam do pierwszego mycia - by usunęły brud, zanieczyszczenia, środki do stylizacji. By pomogły oczyścić skalp. Kocham je za to, że myją, a nie nawilżają – szampon ma myć, a nie wyprawiać „cuda na kiju” – jak to jedna z recenzentek Polleny Ewy z serii „Potrójna moc ziół” z pokrzywą napisała „Szampon ma myć. Zdziwieni? A co może śpiewać i tańczyć?" - Idealny opis do tego, co ma robić szampon. Od nich nie wymagam – nawilżenia, łagodzenia. Bo to nie ich zadanie.
2. Delikatne – dziecięce. Te lubię użyć, jako drugie mycie, by załagodziły skalp – go ukoiły po mocnych ziołowych szamponach. Dlatego z świecą szukam szamponów bez dodatków na łagodnych pieniaczach – o działaniu łagodzącym – najlepiej z rumiankiem, panthenolem, ale bez obciążaczy – mile widziane te dziecięce, ale też ziołowe łagodzące, lecz bez zbędnych rzeczy.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Peg-75 Lanolin, Utrica Dioica Extract, Sodium Chloride, Parfum, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Linalool, CI 42051.
Skład jest typowy dla szamponu pierwszej kategorii Myjącego. Bez udziwnień. Na początku pieniacze. Potem ekstrakt w z pokrzywy – w miejscu gdzie powinien być, sól kuchenna, zapach i konserwanty. Bez zbędnych polimerów, „cudów wianków”. Mocno myje dzięki SLES. Nic złego, że szampon ma ten detergent. Nie prawdą jest jego złe działanie. Badania naukowców potwierdzają, że ten składnik nie szkodzi – wystarczy zerknąć do Kosmopedii czy tego typu miejsca. Jest to po prostu mocno myjący szampon. Zwykły.
Opakowanie / konstystencja:
Kolor ma fajny, a’la UFO. Zielony. Miła butelka, dobrze się wyciska, da się wszystko zużyć. Widać też ile jego jest, co jest kolejną dobrą rzeczą, bo widzę ile go mam za sobą. Otwór w butelce nie jest wielki, przez co nie leje się przez niego nie wiadomo ile. Konsystencja żelowa, nie przecieka przez palce.
Działanie:
Zużywalność w normie. Myje mocno, dobrze się pieni. Włosy się po nim plączą, ciężko rozczesują, ale to normalne. Porządnie oczyszcza. Są puszyste, miękkie, z objętością, nie wiszą smętnie. Są szorstkie, mocno wysuszone, ale dzięki temu czuję, że nie ma na nich nic, co jest dla nich niepotrzebne. Długo są świeże. Zmniejsza przetłuszczanie, co jest bardzo dla mnie pomocne przy ŁZS. Przy nim mogę myć włosy na drugi dzień na wieczór, gdzie normalnie muszę myć włosy codziennie. Nie hamuje jednak wypadania. A szkoda. Jest to klasyczny szampon dla osób z przetłuszczaniem się włosów, ŁZS. Pomoże na ten niewygodny problem.
Dostępność / cena:
Cena niska, zachęca do zakupu. Niestety dostępność jest słaba – ja go kupiłam w Oszołomie na Woli.
Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: 1 pełne opakowanie
Update: 14.10.2015 - niestety seria ziołowa szamponów Malwy nie jest już produkowana, a szkoda - obecnie mam w zapasach ostatnią butelkę.