WSTĘP
Kupiłam ten antyperspirant przypadkiem, kiedy była na niego promocja w Rossmannie.
Zaznaczę, że nigdy wcześniej nie używałam kosmetyków pod pachy z Isany. Byłam przekonana, że skoro są tanie, to muszą być kiepskie.
Od lat byłam fanką kulek z Nivea. Wychodziłam z założenia, że jakość musi kosztować, więc grzecznie wydawałam na nie od kilkunastu (wersje z aluminium) do kilkudziesięciu złotych (wersje bez aluminium).
Jednak w ciągu ostatnich miesięcy miarka się przebrała. Nawet najbardziej podstawowe wersje kulek Nivea kosztowały coraz więcej, a działały coraz gorzej. Kiedy doszłam do momentu, w którym musiałam się myć kilka razy dziennie, bo zwyczajnie śmierdziałam - stwierdziłam, że ich dalsze kupowanie nie ma sensu. Skoro po Nivea z aluminium za 20 zł śmierdziałam tak samo jak po eko-kulkach z hipermarketu za 5 zł, to postanowiłam zamiast Nivea kupić jakikolwiek tani antyperspirant bez aluminium.
Tak trafiłam na Isanę. Akurat kiedy przechodziłam przez Rossmann w dużej galerii handlowej, rzuciła mi się w oczy przecena kulki pod pachy "Soft Blossom". Kosztowała 4,20 zł, więc pomyślałam, że za tę cenę dosłownie szkoda jej nie wziąć. Liczyłam na to, że będzie działała chociaż przez 2 godziny i będę jej mogła używać co kilka godzin w wolne weekendy.
A teraz... o jaciepanie! Przerosła wszystkie moje oczekiwania. Jak bardzo żałuję, że nie wypróbowałam jej wcześniej!!!
ZALETY
W antyperspirancie Isana "Soft Blossom" zachwyca mnie kilka rzeczy.
Po pierwsze, brak soli aluminium w składzie.
Po drugie, całodniowa ochrona przed potem i przykrym zapachem. Zwykle rano wychodzę na rower, potem około 6:00 biorę prysznic i nakładam ten antyperspirant. Przykrego zapachu i mokrych plam pod pachami nie mam potem do końca dnia.
Po trzecie, przepiękny, świeżo-kwiatowo-owocowy, "różowy" (nie mylić z różanym) zapach przypominający malinową gumę do żucia Mamba. Zachwyca mnie jego intensywność. Czuję go, kiedy intencjonalnie powącham się pod pachami w ciągu dnia, ale nie kłóci się z perfumami, nie jest denerwujący i nie powoduje bólu głowy.
Po czwarte, leciutkie, ładne, zgrabne plastikowe opakowanie. Jest solidne, więc mogę je wrzucić do torby sportowej, kiedy wychodzę na basen, i wiem, że nic się nie wyleje ani nie pobrudzi.
Po piąte, kulka dozuje idealną ilość kosmetyku, lekko i gładko sunie po skórze (jeszcze delikatniej i milej niż kulki Nivea), nie trzeba jej dociskać do ciała, nie zacina się.
Po szóste, na promocji w Rossmannie zapłaciłam za ten kosmetyk 4,20 zł. Jestem w szoku, bo wcześniej wydawałam po 30 zł, a nawet 40 zł na antyperspiranty w kulce bez aluminium, które nie działały.
WADY
Jeśli na siłę miałabym się do czegoś przyczepić, to mogę napisać, że mimo wszystko to jest kosmetyk bez aluminium w składzie. Więc nie jest stuprocentowo skuteczny i niezawodny.
Kiedy po jego nałożeniu wychodzę pobiegać lub przejechać parę kilometrów na rowerze, po powrocie muszę się umyć ponownie. Tak samo, kiedy wieczorem wychodzę na spotkanie - muszę się wcześniej odświeżyć. Również w sytuacjach dużego stresu, kiedy pociłam się więcej niż zwykle, zdarzyło się, że czułam pod pachami wilgoć, jednak bez przykrego zapachu.
Poza tym teraz jest początek wiosny, więc ten kosmetyk ma "fory". Aktualnie używam go codziennie, na wszystkie okazje: kiedy siedzę w domu, wychodzę do ludzi, podczas nauki i sportu.
Jednak myślę że latem, w upale, będę go stosowała wyłącznie w dni wolne. A w pozostałe dni, kiedy będę musiała jechać do pracy lub odbywać ważne spotkania, wrócę do antyperspirantów z aluminium.
Ponadto kulka z Isany jest ciut mniej wydajna niż standardowe antyperspiranty. Mnie wystarcza na równy miesiąc codziennego używania.
PODSUMOWANIE
Polecam, polecam, polecam! Różowa Isana to najlepszy antyperspirant bez aluminium, jakiego kiedykolwiek używałam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie