Butterfly Collection Dance & Shadow, Cienie do powiek 

Posiadam paletkę nr 6 - ciemny brąz, brudny róż, róż wpadający w brąz i złoto. Obecnie używam tylko jednego cienia z tej paletki (brudny róż), resztę biorę z paletki Revlona, bo ma dużo lepszą jakość i trwałość. Butterfly nie zaskakuje niczym szczególnym, cienie w paletce pozostawiają drobinki, które osypują się na wszystkie strony. Na oku też nie mogę ich rozetrzeć tak jak bym chciała, bo drobinki lecą gdzie chcą. Kolory same w sobie nie są złe - brudny róż i róż wpadający w brąz używam po wewnętrznej stronie powieki. Ciemnym brązem pokrywam zewnętrzną stronę, ale tylko w weekendy, bo na co dzień mam taki sam lepszy odpowiednik z innej firmy. Złoto jest mi potrzebne na większe wyjścia - koncerty lub inne imprezy. Brakuje mi tu rozjaśniacza, muszę się więc znów posiłkować Revlonem. Podsumowując, cienie w tym przedziale cenowym nie należą do najgorszych, ale posiadają pewne istotne braki (osypywanie się, rozmazywanie), które dyskwalifikują je na dalszym etapie użytkowania. Używam tego produktu od: 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: W trakcie pierwszego

Mam paletkę nr 1 (od błękitu po granat). Długi czas szukałam po drogeriach i sklepikach ciemnego granatu, aż wreszcie znalazłam! Paletka czekała na mnie w małej drogeryjce w &quot;wygrzebkach&quot; i od razu podbiła moje serce. Gdybym tylko mogła malowałabym się nią codziennie <3 Pięknie utrzymują się na powiece, pigmentacja wspaniała (nawet bez bazy), z umiłowaniem stosuję je także na mokro :) Cudo za grosze! Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego, nie ostatniego :)

Oceniam paletkę w odcieniach brązu/złota (tę samą co na zdjęciu) Kupiłam i używałam tych cieni naprawdę dawno temu (coś koło 2009r.) i byłam z nich całkiem zadowolona. Jak na tę półkę cenową spisywały się naprawdę przyzwoicie. Zacznę od plusów: + pigmentacja - już niewielka ilość produktu nadawała piękny, połyskujący kolor +konsystencja - jedwabiste i kremowe. Z czasem zaczęły się osypywać. +cena Minusy: -potrafiły się rolować w załamaniu po kilku godzinach -pudełko - szybko pęka i wieczko nie trzyma się reszty:) Z początku byłam bardzo zadowolona z ich konsystencji i nasycenia kolorów - dawały piękny błyszczący efekt bez tandetnego brokatu. Kiedy paletka spadła na ziemię - konsystencja zmieniła się nieodwracalnie w trudny do utrzymania w miejscu proszek. A ja i tak nie potrafiłam się ich pozbyć. Było więcej babrania ale efekt był wart wysiłku. I jeszcze coś - miałam trzy paletki z serii Butterfly - dwie w odcieniach brązów czy tam złota i jedną w tonacji fioletowo różowej. Brązy zdecydowanie lepiej się spisywały w moim przekonaniu (pod względem zarówno konsystencji jak i napigmentowania ) - więc może się okazać że jakość zmienia się wraz z kolorem. Mimo to jeśli jeszcze się natknę na te cienie to z chęcią powitam je w swojej kosmetycze. Choćby przez wzgląd na dawne czasy... :) Używam tego produktu od: 2009-2010 Ilość zużytych opakowań: 1 paletka

Mam nr 4 (bialy 2 szarosci i czarny) Zalety: -cena -kolory -fajne wygodne opakowanie -wydajne Wady: -kiepsko wygladaja na pomarszczonym oku podkresla zmarszczki moze z baza byloby lepiej -kolory sa nasycone tylko w paletce na oku nie ma juz takiego koloru -raczej nie nadaja sie do smoky eyes gdyz na oku roznia sie tylko nieznacznie -zbijaja sie w zalamaniu powieki -srednio trwale Używam tego produktu od: 3 miesiecy Ilość zużytych opakowań: troszke uzyte 1 opakowanie

miałam paletkę nr 12, błękity i granat. Cienie były bardzo lśniące, ale łatwo się je aplikowało. Kolory wypadały dużo inaczej niż w opakowaniu. Co do trwałości nie miałam zastrzeżeń, mam wrażenie ze trafiłam po prostu na nieciekawe kolory. Z pewnością kupię tą paletkę jeszcze raz. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Gdybym miała odwołać się w recenzji tych cieni do świata zwierzęcego, to nie byłoby mowy o żadnych motylach, jak sugeruje nazwa kolekcji, ale o krokodylach. Efekt aplikacji: krokodyla skóra. Bardzo sucha, iskrząca się nieco, porysowana i popękana w charakterystyczny sposób. Chociaż powieki mam nawet gładkie, nie mogę narzekać, to te cienie wydobyły z nich jakąś drapieżną antyurodę. Wcale mi się to nie podoba, oj nie! Specjalnie drugie oko pomalowałam w identyczny sposób osławionymi na Wizażu cieniami kremowymi z Avonu, które akurat bardzo lubię i cenię. To starcie już na starcie - nie czuję, jak rymuję - wygrał Avon, który potem dostał prztyczka w nos, ale to było chwilowe zachwianie się na pozycji. Avon bezproblemowo wygrał na całej linii z jednym minusikiem na koncie. Verona została rozłożona na łopatki. Nawet nie chodzi o to, że słabo te cienie widać na oku i że jakoś spektakularnie (w negatywnym sensie) bledną. Na odwrót. Poza najciemniejszym kolorem z paletki, reszta wyglądała na powiece identycznie jak w opakowaniu. Utrzymały się do końca i niespecjalnie zebrały w załamaniu powieki. W jednym miejscu - blisko wewnętrznego kącika oka - troszkę się za bardzo zagnieździły, ale stało się tak po jakichś 3 godzinach noszenia i to w cieple. Widać, że są megatrwałe! Przynajmniej na moich powiekach. Nie wiem, jak się u mnie te cienie znalazły. Pewnie kolory mi wpadły w oko i wrzuciłam do koszyka w jakiejś sieci. Zużyłam niewiele, bo nie malowałam nimi całego oka, a jedynie jakieś partie, najczęściej zaś tylko pociągałam jednym z cieni grubą, ciemną kreskę u nasady rzęs. Fakt, że zawsze wycierałam puszkiem te cholerne drobinki, które szybko opadają i to nie raz, nie dwa, a wiele razy w ciągu dnia. To osypywanie się cieni jest straszne!!! Żadne inne moje cienie nie są tak złe pod tym względem. Pod oczami i na policzkach, a nawet koło nosa pojawiają się wągro-piegi kosmetyczne. Dodatkowo na obrzeżach pociągnięć kolorystycznych widać wyraźniejsze ni to grudki, ni to płatki. Za paskudny efekt skóry krokodyla i za osypywanie się - maksymalnie niska nota. Byłoby pół gwiazdki, bo te cienie mnie po prostu oszpecają! Zebrało się na całą gwiazdkę za to, że nie wysuszają jakoś mocno delikatnej skóry na powiece (aczkolwiek przy kremowych wysuszają nieco!) i że do stosowania na ołówek albo inny cień mogą być. Są też trwałe. Może na bardziej tłustej skórze powieki albo na specjalnej podkładce wyglądałyby lepiej? W każdym razie moje oczy zdecydowanie paskudzą, jeśli występują solo. Używam tego produktu od: dość dawna Ilość zużytych opakowań: drobna część opakowania

Wypróbowałam wiele cieni z różnych półek cenowych, a te wśród nich zasługują na uwagę :ehem: Mam zestaw nr 16: srebro, jasny fiolecik, pistacjowy i róż . Najczęściej używam fioletu, ma już sporą dziurę w dnie ;) Cienie są dobrze napigmentowane, nie osypują się przy nakładaniu na powiekę, nie kruszą w opakowaniu. Kolory na oku wyglądają tak samo jak w pudełku :) Pięknie się mienią - tak perłowo, ale bez żadnych nachalnych drobinek brokatu. Co do trwałości to na bazie wytrzymują cały dzień bez zmian, bez bazy trochę gorzej - zdarza im się zebrać w załamaniu powieki. No, ale to wyczyn znaleźć cienie, które wytrzymują cały dzień bez bazy na tłustych powiekach :( Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1