Fusswohl, Pilnik do stóp (nowa wersja)

ZALETY: + cena,
+ estetyczny wygląd,
+ dostępność w każdym rossmanie,
+ solidna plastikowa rękojeść niewyślizgująca się z dłoni.

WADY: - nieadekwatna do właściwości produktu nazwa- przede wszystkim to nie jest pilnik, tylko... pumeks :) tak, dokładnie tak, to jest pumeks, tylko w ładniejszym, bo różowym i bardziej dopracowanym wydaniu niż ten, przy pomocy którego mój Tata robił sobie 20 lat temu pedicure :D ta jego ładna powierzchowność ma jednak wpływ na jego gorsze niż w przypadku tradycyjnych pumeksów działanie; trzeba naprawdę sporo się namęczyć, aby wygładzić skórę i szorować, szorować i szorować.... dla mnie jest to dosyć kłopotliwe, ponieważ byłam przyzwyczajona, że o stopy dbam pod prysznicem w tak zwanym "międzyczasie" - tymczasem w tym przypadku cała procedura trwa o wiele dłużej, a ponieważ pumeks jest dosyć... tępy, trzeba też użyć nieco więcej siły i dosyć mocno przykładać go do skóry. Aby doprowadzić pięty do sensownego stanu potrzebuję około 5 minut, gdy w przypadku tradycyjnego pilnika do stóp z kropelką żelu pod prysznic nigdy nie zajmowało mi to więcej niż minutę.
Co jednak najgorsze- pozostałości usuniętego naskórka wnikają w pory produktu, i jak to w przypadku pumeksów bywa- nie bardzo da się je stamtąd usunąć, co psuje efekt wizualny, ale nade wszystko co jest szalenie niehigieniczne. I obleśne :) w przypadku pilników z prawdziwego zdarzenia po skończonym pedi wystarczy go przepłukać pod bieżącą wodą, przeczyścić ostrą szczoteczką do rąk z użyciem mydła antybakteryjnego i po sprawie- produkt jest jak nowy.

Produkt na całe szczęście będę mogła wkrótce wyrzucić, bo jak wspominałam już wyżej, w pory pumeksu o grubej ziarnistości dostał się martwy naskórek, którego nie sposób stamtąd wydobyć, natomiast druga strona pumeksu jest jak dla mnie prawie że bezużyteczna, gdyż jej właściwości ścierające oceniam jako niemal zerowe. Produkt uważam więc za bardzo słabą, niegodną nawet jednorazowego przetestowania "jednorazówkę".

W tej cenie, nawet w rossmanie można znaleźć masę o niebo lepszych produktów. Radzę więc trzymać się od niego z daleka :)