Biotherm, Skin Ergetic Creme for Dry Skin (Krem energetyzujący do cery suchej)

Krem ten otrzymałam w prezencie urodzinowym. Jego największymi zaletami są: przyjemna konsystencja, doskonała reklama i przyciagające uwagę opakowanie- wygląda po prostu prześlicznie i zachęcająco-jajowaty słoiczek (z białą nakrętką) wykonany ze szkła.
Konsystencja kremu-żelu jest bardzo przyjemna w stosowaniu. Z kolei zapach jest miły, ale bardzo intensywny.
Krem po zastosowaniu pozostawia na skórze delikatny film. Działanie recenzowanego kremu można porównać do bazy pod makijaż, gdyż kosmetyk ten nadaje skórze poślizg i ułatwia nakładanie podkładu lub pudru.

Działanie nawilżające jest w jego przypadku dyskusyjne: bo z jednej strony na samym początku działa intensywnie i naprawdę niewiele go trzeba zaaplikować żeby mocno nawilżyć skórę, która natychmiast odzyskuje komfort i odpowiedni poziom nawilżenia stając się gładką i elastyczną, ale niestety (mimo, że jest to wersja do skóry suchej), po paru godzinach czułam lekki niedosyt (niemiłe napięcie wywołane suchością), a późnym popołudniem skóra była wręcz wysuszona i domagała się kolejnej i przede wszystkim solidnej porcji nawilżenia.

Krem nie zapycha, nie podrażnia i nie uczula. Jak już napisałam bardzo ładnie wygładza i uelastycznia skórę, ale tylko i WYŁACZNIE na parę godzin. Nie zauważyłam też znaczącej poprawy w wyglądzie cery: trwałego rozświetlenia, wyrównania kolorytu, nawilżenia, zwiększenia elastyczności.

Reasumując: jest to nawet przyjemny w stosowaniu krem, ale bez większych zachwytów i długotrwałych efektów pielęgnacyjnych.
Moim zdaniem to kosmetyk idealny dla młodych ( 18-25 lat) kobiet o bezproblemowej, normalnej skórze, który da jej energetycznego kopniaka na parę godzin.

Zużyję go do końca i kupię swój ulubiony krem.

Używam tego produktu od: połowa stycznia 2012 r.
Ilość zużytych opakowań: 2/3 pierwszego słoiczka.

Najpierw przyciągnął mnie dobry PR, później był zapach, a jak skończyła mi się próbka to zatęskniłam.
Pomimo, że mam jeszcze energetyzującą serię Clarinsa, z której jestem zadowolona (jest zimowy) zapragnęłam wiosny i oto mam.
- błyskawicznie się wchłania
- zachowuje się jak baza (nawet bez serum)
- pięknie, owocowo pachnie
- nawilża, znikają przesuszone skórki
- rozświetla, ożywia buzię

Dla mnie rewelacja.
Minusem jest na początku to (można się przyzwyczaić), że podczas nakładania tworzy się lekki film jak przy kremach do opalania. Znacie to? Trzeba go cierpliwie wklepać lub wmasować.
Zniechęca cena

Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego