Myślałam że dołożę lekką poświatę na moich bladych przez podkład policzkach, z lekko prześwitującymi różowymi rumieńcami. Jakże się przeliczyłam.. Chyba tylko raz udało mi się zastosować ten bronzer tak jak oczekiwałam. Reszte razów zostawia kropki - po prostu kropki!! - wyglądające jak jakieś okropne plamy naczynkowe czy coś. Mam lekkie kropki na policzkach, ale zakryte pudrem były wręcz niewidoczne, za to ten bronzer po prostu uwidaczniał je i zdawał się dokładać nowe. Myślałam że to wina zbyt ostrego pędzla, spróbowałam innym ale to samo, zaś dołączoną gąburą nie śmiałabym cokolwiek pomalować - raz spróbowałam i całą rękę obmaziałam, że wyglądała jak mulatka albo biały człowiek, co opił się sokiem marchewkowym. Gdybym tego od razu spróbowała na policzkach to zdecydowanie szłabym się zmazać i nie poszłabym do szkoły. Nie no nie byłoby problemu gdyby rozprowadzał się równomiernie, a on się osadza na chybił trafił.
Dam mu jeszcze szansę, bo w końcu tego cholerstwa nie zużyję (45g). Plusem może być cena - 9zł bez przesyłki
Spróbuję go nałożyć, \'kropsnąć\' dołączoną gąbką (bardzo ostra, dodatkowo drażniąca policzki)..
Teraz mnie tak wkurzył, że odejmuje jeszcze pół gwiazdki - dołączam zdjęcia. Na 2 pierwszych kręciłam okrągłe kółka a i tak widać, że plamy są nierównomierne. Przedostatnie i ostatnie nazwałabym "Mars-i jest niedobrze " (próba roztarcia gąburą dołączoną, bez pudru, za to ostatnie wszystkimi gąbkami, puszkami i pędzlami, jakie miałam.. Nie ma nadziei.)
W ogóle roztarcia, co ja mówię? On się nie rozciera!! Plamkę zrobisz przypadkiem w nadmiarze i nie rozetrzesz jej..
Odkryłam jednak nowy sposób; biorę podłużny pędzel, nabieram na niego to brązowe coś, nadmiar odklepuję w gąburę i takim czymś, odklepanym pędzlem przecieram kości policzkowe. Spróbuję jutro rano (boje się)
Próba nr 2: skruszyłam 3 kuleczki z zestawu do osobnego opakowanka. Dałam na płaski pędzelek, mocno otrzepałam by nie zostało ani grubej drobinki. Umachałam się ale wyszedł efekt jako taki, nie za mocny, z tym że raz niemiłą niespodzianką była niestrzepana drobinka, która weszła w policzek i potarta mocno 5 razy, nie rozmyła się i została brzydką kropką..
Nie polecam go jednak, lepiej kupić bronzer w płaskim kompakcie który łatwo się aplikuje i stopniuje, niż bać się każdego poranka i 70% razy kończyć przed lustrem jak z rumieniem, czy obawiać się zapodzianych przypadkiem nierozdrobnionych okruszków, których w życiu nie rozsmarujesz.. Gdyby nie żal wydanych 10zł bez przesyłki (kiedyś się nauczę nie żałować, na razie oszczędzam każdy pieniądz) to wyrzuciłabym to w pi***. Do tego kolor jest zbyt nasycony, oczekiwałam czegoś mniej ceglastego i chłodniejszego, by wyglądało jak naturalne cienie a nie sztuczne plamy, których słońce nie śmiałoby stworzyć
Przepraszam jeśli się zbytnio rozpisałam, mam nadzieję że chociaż z sensem. Być może na ciemniejszych karnacjach ten produkt się nada.
Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1, niestety..
Edit: z nowym pędzlem na mineralnym pudrze jest lepiej, wygląda ok w kościach policzkowych, dokładam gwiazdkę. Wciąż jednak jest dla mnie a)za ciemny, na bladej buzi wyglądałby jak rdzawobrązowe plamury b)ciąży mi, czuję go, kłuje na skórze c) wciąż osiada się w zakrytych pudrem pryszczykach. Jednak muszę go zużyć i mogę mieć go w nieskończoność, do wakacji zostanie z pewnością, do modelowania buzi itp. Ale niestety nie mogę mu dać więcej jak 3 za niemiłe przygody z początku; mam dużo różów i jakoś się potrafią rozprowadzić jak cień, nie jak plamy..