Kokosowo, wakacyjnie, ale bez szaleństw ...
W dużej mierze zgadzam się z Kamlisą :)
Też jestem fanką maseł TBS ( choć ostatnio coraz mniej się nimi zachwycam, może mi się " przejadły " ? ;) ) i testuję różne zapachy i warianty.
W lecie lubię gdy moja skóra lekko połyskuje, więc od razu rzuciłam się na masło " z bonusem " w postaci nabłyszczenia.
Mam mieszane uczucia ...
Masło dostajemy w białym, opalizującym słoju ( akurat tutaj przyznaję, ze podoba mi się bardziej niż opakowanie klasycznej wersji kokosowej ).
Konsystencja jest jedną z bogatszych wśród TBSowych masełek, ale ku mojej radości , łądnie " topi " się pod wpływem ciepla i nie pozostawia tak tłustego filmu jak masło kakaowe czy oliwkowe. Za to plus.
Zapach dla mnie trochę kontrowersyjny.
Przyznaję bez bicia, ze fanką kokosa nie jestem, ale odkąd zaprzyjaźniłam się z kosmetykami John Frieda, podchodzę doń bardziej entuzjastycznie. I o ile zapach w przypadku JF jest taki " słodki i głądki " i naprawdę przyjemny, o tyle ten w masełku kokosowym TBS jest trochę drażniący :(
Początkowa, czysto kokosowa nuta, po chwili zostaje przyćmiona przez coś, co kojarzy mi się z drewnem, a drażni mi nos. Jesli dobrze pamietam zapach orzechów kokosowych, to jest własnie nuta łupinki.
No i z jednej strony to niby dobrze, bo zapach " z natury ", bo zróżnicowany ( nuty przenikają się , rozwijają ), ale jednak nie zostanie moim ulubionym ;)
No i sedno sprawy, czyli shimmer.
Dla mnie efekt jest pół na pół. Jest poprawny, ale nie zachwyca.
Nawet zrobiłam mu porównanie z mleczkiem nabłyszczającym Korres, które bardzo, bardzo przypadło mi do gustu.
No i o ile Korres daje bardzo ciekawy efekt skóry otulonej woalem z malusieńkich, migotliwych drobinek, o tyle masło TBS najpierw buduje lekko perłową i srebrzystą poświatę, a do tego dostajemy drobinki porozrzucane nie tak znowu obficie.
Efekt jest widoczny, ale na tyle dyskretny, ze nadaje się na dzien, może nawet do pracy ( jesli pozwalamy sobie na takie "szalenstwa " ).
Właściwie mocniej shimmer daje o sobie znać tylko w słońcu. Mnie ostateczny rezultat nie powala, troszkę kojarzy mi się z bombką ( myślę, ze lepiej by to wyglądało, gdyby było więcej mniejszych drobinek ), choć źle nie jest.
Próbę trwałosci ( nasmarowałam się nim na noc ) zniósł gorzej niż w/w mleczko Korres , kokosowemu masłu ubyło sporo drobin.
Na plus trzeba masłu TBS zaliczyć, ze ładnie " zastyga " i nie brudzi ubrań.
Kolejnym plusem jest bdb nawilżenie, choć w przypadku maseł tej firmy to raczej oczywistość :)
Przy braku wyboru, mogłabym zdecydować się nań ponownie, jednak mając porównanie, TBS dla mnie odpada ( tym bardziej, ze jest 50 % droższe niż " rywal " ).
Planowałam jeszcze zakup suchego olejku Honey Bronze, ale raczej się nie zdecyduję ...
W sumie za zapach i dość przeciętny efekt nabłyszczenia, odejmuję półtorej gwiazdki.
Używam tego produktu od: od półtora m-ca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 ( kończę )