Ryzyko jest Twoje... :)
Nigdy nie byłam i nie jestem przekonana do pielęgnacji Avonu. Jeszcze w kwestii ciała jak cię mogę, ale co do twarzy - to już duże ryzyko (no, może pomijając tą linię trądzikową).
Ten krem-żel jest całkowitym wyjątkiem od reguły. Co dziwi tym bardziej, że ma pełno chemii w sobie (jestem laikiem w tej kwestii, ale \'z widzenia\' znam już te \'przydatne\' składniki i konserwanty, i ze znanych tutaj \'przydatnych\' składników rozpoznaję tylko glicerynę i mocznik - też przecież nie pierwszych lotów składniki).
W ostatecznym rozrachunku wypadł dobrze. Namówiła mnie na niego koleżanka.
Wzięłam go, z pewną dozą nieufności, bo chciałam czegoś więcej na te miejsca na twarzy, w których zauważam pierwsze bruzdki (chlip!), tj. przy ustach - śmiechowe zmarszczki ;) , u szczytu nosa, stosowałam go też na policzki, bo mam tam lepszą cerę, i uznałam, że nie zaszkodzi jej dodatkowe nawilżenie.
Używałam go razem z (o ironio!) kremem REN, takim do cery tłustej. Na początku robiłam to źle, bo nakładałam żel na krem (krem na całą twarz, żel na wyżej wymienione partie) i wtedy kiepsko się wchłaniał, tak, że rano (bo taką pielęgnację stosuję tylko wieczorem) jak przejechałam palcem po policzkach, to czułam jeszcze, że są lepkawe. ;/ Krem był po prostu dość bogaty, ma w sobie olejki, żel znacznie lżejszy, no i nie działało to jak trzeba. Uświadomiona, zmieniłam kolejność i to było to, bo żel wchłaniał się znacznie szybciej i poprawiał mi tym samopoczucie, bo wiedziałam, że robi dobrze mojej skórze. ;)
Co do samego działania, to ono mnie najbardziej zaskoczyło.
Szczególnie widziałam to na śmiechowych zmarszczkach, gdzie zauważałam dwie bruzdy, które strasznie mnie wkurzały. Rano jak się budziłam były widocznie zniwelowane, naprawdę mniejsze. Aha, moje zmarszczki mają 20+ :p, więc problem nie jest jeszcze zaawansowany.
Ponadto, jego działanie nazwałabym uelastyczniającym, nawet bardziej niż nawilżającym. Bo skóra po nim nabierała takiej witalności (a może to po prostu pozostałości po nim błyszczały w porannym świetle?? ;) ), jakbym o ten jeden przeżyty dzień była młodsza, a nie odwrotnie. :)
Z danych technicznych dodam, że zapach kremu był świeży, dość intensywny; opakowanie - słoik, bardzo elegancki, z niebieskiego szkła, ale nieporęczny, bo miał takie krawędzie, że ciężko strasznie było wydobyć pozostałości kremu. Konsystencja lekka, po nałożeniu zaś - lepka, za czym nie do końca przepadałam.
Jestem nawet zadowolona, że go spróbowałam, całkiem fajnie się sprawdzał w TYCH miejscach, drugi raz jednak nie kupiłabym go na pewno, głównie dlatego, że nie sądzę by był wart swojej ceny (na promocji, gdzie chyba 2 kremy kupowało się w cenie 1, zapłaciłam ok.26zł za słoiczek, bo kupowałam właśnie razem z koleżanką).
Zapomniałabym o jednej ważnej rzeczy na plus: nie zrobił mi krzywdy, tzn. moja cera nie pogorszyła się w żaden widoczny sposób, choć bardzo uważałam, żeby tam gdzie się przetłuszcza go nie nakładać - bałam się zapychania. Pisząc więc o tym, że mi nie zaszkodził, mam na myśli przede wszystkim policzki.
Czy go polecam, nie wiem.
To już jest Wasz ryzyk - fizyk ;)
Ja zaryzykowałam, nie żałuję, całkiem dobrze się sprawdził, nawet zaskakująco dobrze, ale mam pewne opory przed poleceniem go.
Być może to świadomość, że nie ma w nim ani jednego ekstraktu i tak naprawdę nie wiem czy zrobiłam dobrze czy jednak nie, stosując go, a może ta obawa \'czy mnie czasem nie wysypie\' podczas jego używania.
Określę to tak: jeśli nie macie tendencji do wysypu pryszczy i zaskórników, a nękają Was pierwsze zmarszczki, może to jest właśnie lekarstwo.
Ale jeśli Wasza skóra jest (nad)reaktywna, wiele produktów Was zapycha, to może lepiej się wstrzymać, bo gra nie jest warta świeczki.
Używam tego produktu od: używałam ok. 4/5 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: słoiczek 50ml