Dla dociekliwych podaję SKŁAD:
aqua, glycerin, propylene glycol, vaccinum myrtillus extract, saccharum officinarum extract, acer saccharum extract, citrus aurantium dulcis fruit extract, citrus medica limonum extract, panthenol, urea, glycyrrhetinic acid, allantoin, PEG-40 hydrogenated castor oil, disodium edta, diazolidinyl urea, methylparaben, propylparaben, parfum, benzyl, salicylate, butylphenyl methylpropional, hexyl cinnamal, hydroxycitronellal, hydroxyisohexyl, 3-cyclohexene carboxaldehyde, limonene, linalool.
A teraz do rzeczy.
Dłuższy czas zapuszczałam na niego oko, ale zniechęcała mnie cena-29zł za standardowe 250ml.
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy wypatrzyłam promocję-nie wiem nawet jak i kiedy wpadł mi do koszyka :D Zapłaciłam 19,99zł, więc się opłaca-cieszyłam się jak dziecko.
Producent obiecywał niemalże cuda na kiju-a że to 5 różnych alfa-hydroksykwasów, a że złuszcza i odnawia powierzchnię skóry, że wygładza, zmiękcza i wyrównuje koloryt, a jakby tego było mało jeszcze stymuluje odnowę komórkową.
No i...klops. Spodziewałam się megawygładzenia, ujednolicenia kolorytu, zniwelowania przebarwień-w końcu naszpikowany jest różnistymi kwasami(w największym stężeniu cytrynowym). A jakby bajerów było mało, zawiera mocznik-a więc powinien też jakoś nawilżać.
W oczekiwaniu na efekty po zużyciu pierwszego opakowania poleciałam po drugie-tym razem nie natrafiłam na promocję, ale wmawiałam sobie że efekty na pewno będą tego warte.
Dodam jeszcze, że u mnie ten tonik i tak miał ułatwione zadanie-używam na noc kremu z kwasami(Avene TriAcneal).
Po zużyciu dwóch opakowań tego oto "cuda", z całą pewnością mogę stwierdzić jedno-nie działa. Używałam łącznie 4 miesiące-jedno opakowanie starczyło na 2 miechy, więc na plus mogę nadmienić wydajność. Owszem-wygładził, nieco "zmiękczył" buźkę, ale poza tym nie zdziałał nic.Przebarwień nie ruszył, nawilżać niby nawilżał, ale za to jakim kosztem-naruszał naturalną równowagę skóry-moja szalała produkując sebum zdecydowanie w zbyt dużych ilościach, co przyczyniło się do wysypu. W miarę dobrze radził sobie ze zmywaniem pozostałości makijażu, nie podrażniał. Ewentualnie, gdy miałam jakieś świeże niespodzianki lekko zaszczypało, ale trwało to dosłownie chwilkę-są kwasy, jest i szczypanie.
5 różnych alfa-hydroksykwasów okazało się w rzeczywistości 5 odmianami kwasu cytrynowego.
Opakowanie to jakaś jedna wielka pomyłka-idę o zakład że ciężko będzie znaleźć drugie równie niehigieniczne. Lekko przekręcamy nakrętkę-i działa efekt dźwigni, wieczko nieco się unosi dzięki czemu wylewamy na wacik tyle, ile chcemy. ALE...zawsze trochę zostaje na nakrętce, i ani to zetrzeć-bo wiadomo, siedlisko bakterii,aż strach coś takiego nakładać na twarz, ani wytrzeć-bo się marnuje. Zostałam jednak przy opcji wycierania pozostałości, nikt tego przecież wyparzał nie będzie ;)
Poza tym wykonane z plastiku, nieco giętkie. Nie sprawia wrażenia solidnego, ale też nie potłucze się gdy upadnie.
Zapach delikatnie kwiatowy, ale w gruncie rzeczy przyjemny.Lekko trąca babcinymi perfumami.
Wszystkie te szmery-bajery jakimi raczy nas producent można włożyć między bajki. Za tą cenę polecam zaglądnąć do apteki-spokojnie dobierzemy coś dla siebie. Albo polecam sięgnąć po starą, tanią, sprawdzoną Ziaję :)
Używam tego produktu od: 4 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: dwa