Prawdziwie czekoladowa rozkosz.
Czekoladowe masło (razem z peelingiem-mikrodermabrazją) to mój pierwszy kosmetyk TBS. Skusiłam się na nie zimą, zaraz po wejściu Chocomanii do sklepów w dość drogim akcie kaprysu. ;) Ale było minus trzydzieści, śnieg sypał gęsto, a przy takiej aurze chyba każdy marzy o tym, by nasmarować się obłędnie pachnącym kosmetykiem i zanurzyć pod kołdrę... Uwielbiam jadalne zapachy i akurat miałam za co się nagradzać, więc pomyślałam: "czemu nie?". ;)
Masło zamknięte jest w funkcjonalnym opakowaniu-plastikowym słoiczku, które umożliwia zużycie kosmetyku aż do samego końca. Konsystencja typowo maślana - gęsta, zbita, dość twarda, ale szybko roztapiająca się pod wpływem ciepła skóry. Zapach, dla takiej amatorki słodkich, jadalnych zapachów jak ja, idealny - nie jest to może czysta, wytrawna czekolada, ja oprócz niej wyczuwam tu jeszcze nutę wanilii burbońskiej i pralinek z alkoholowym nadzieniem, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Poza tym TBS zadbał o testery do całej tej linii, więc zapach i to, czy nam odpowiada, można było sprawdzić już w sklepie. ;)
Przyznaję, że masło miało bardzo trudne zadanie - mam kapryśną, alergiczną i bardzo suchą skórę nóg, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym (wtedy zdarza się też jej łuszczyć i pękać :(), na reszcie ciała jest w miarę dobrze nawilżona, ale wciąż łatwo o alergie i podrażnienia. Oczekiwałam głównie lekkiego nawilżenia (48-godzinne można oczywiście włożyć między bajki, a od reperowania bardzo zniszczonej skóry mam swojego faworyta - balsam AP z linii Lipikar La Roche-Posay) i natłuszczenia oraz intensywnego zapachu, który trwa i trwa... I muszę przyznać, że się nie zawiodłam. :) Stosowane na nawilżoną wcześniej Lipikarem skórę bardzo dobrze sobie radziło i przedłużało jego efekt. Zapach rzeczywiście jest bardzo intensywny, mocno wyczuwalny i trwały, ale dla mnie to jak najbardziej plus. :) Zaskoczeniem był słodki smak masła (pewnie przez zawartość miodu).
Generalnie nie zauważyłam podrażnień, nie wystąpiło u mnie żadne uczulenie, choć zdarzało się, że po nałożeniu masła na noc czułam lekkie swędzenie. I za to pierwszy minus.
Drugi to wydajność - nie używałam tego masła codziennie ani na całe ciało, ale przy w miarę regularnym dopieszczaniu się nim ubywało go naprawdę szybko, co w połączeniu z horrendalną ceną nie zachęca do ponownego zakupu. Niemniej jednak, jeśli trafię gdzieś jeszcze na niedobitki Chocomanii, rozważę kupno drugiego opakowania i nie ukrywam, że głównie dla obłędnego zapachu i z powodu miłych wspomnień, jakie przywołuje... :slina:
Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego