Carma Laboratories Carmex, Lip Balm Mint SPF15 Miętowy balsam do ust w tubce

Produkt ma wygodne opakowanie, które wszędzie się zmieści. Niestety kupując go nie wiedziałam, że daje efekt mrowienia, którego bardzo nie lubię. Przez to skreśliłam go całkowicie. Może dobrze nawilża, ale efekt, który daje nie podoba mi się.

Lubię Carmex, ale wersje tubkowe nieco mnie rozczarowują.. Plusy : - jest wydajny, - jako tako nawilża, Minusy : - klei się, - wylewa się z tubki, - smak mięty jest aż zbyt miętowy, na zimę to istna katastrofa, tylko potęguje uczucie chłodu, blee.. Ogólnie raczej nie zakupię już żadnej wersji tubkowej. Za to uwielbiam wersje owocowe w sztyfcie i to ich będę używać, tej już raczej nie.

Ten balsam ma podobne działanie pielęgnujące jak pozostałe produkty Carmex. Posiada filtry przeciwsłoneczne i ma przyjemny miętowy zapach. Warto jednak wspomnieć o wadach: - konsystencja - zimą zbyt twarda, latem wodnista - gorzki smak - opakowanie - zazwyczaj wylewa się za mało balsamu - opakowanie a raczej ta kulka ma tendencję do zbierania wszelkich zabrudzeń. Trzeba ciągle oczyszczać końcówkę. - gdzieś w połowie opakowania coraz gorzej aplikuje się produkt - niestety to opakowanie przypomina klej Ze względu na opakowanie nie sądzę bym powtórzyła zakup, bo gdzieś tak od połowy opakowania męczyłam się. Używam tego produktu od: Używałam przez kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie tej wersji

Po przeczytanych wszystkich zachwalających ten produkt opiniach skusiłam się na niego, kiedy zobaczyłam, że jest przeceniony w Rossmannie. Wybralam własnie miętowy i nie zawiodłam się, zapach przypadł mi do gustu, jest po protu ładny. Opakowanie fajne, schludne i poręczne, chociaż czasem zdaża się, że produkt się >wyleje<i trochę problemu jest. Po nałożeniu na usta czuć to mrowienie, a i sam kosmetyk po prostu ładnie wygląda i fajnie nabłyszcza. Jeśli chodzi o działanie... Jeśli chodzi o mnie jest to raczej kosmetyk kiedy nie mam problemu z ustami, bo na bardziej popękanych nie zdaje testu. Nic nie robi ze skórkami, nie czuje nawilżenia czy też zmiękczenia ich. Stosunkowo szybko znika z ust, a ja sama nie mogę się doczekać kiedy się skończy, bo żal wyrzucić. Dużym plusem jest filtr UV. Nie wiem czy będę kontynuowała przygodę z Carmexami, może właśnie tylko mięta wypada u mnie tak mizernie. Plusy: -opakowanie -cena -uczucie mrowienia -zapach -konsystencja -prezentacja na ustach Minusy: -brak nawilżenia i poprawy stanu ust Używam tego produktu od: Pół roku Ilość zużytych opakowań: W trakcie pierwszego

Kosmetyki Carmex są dla mnie pewniakami jeżeli chodzi o pielęgnację ust. Bardzo lubię mietę, więc postanowiłam zdecydować się na zakup tego popularnego balsamu w tej wersji zapachowo-smakowej. Obietnica producenta: &quot;Miętowa wersja popularnego i uwielbianego balsamu do ust Carmex. Chroni i nawilża, a przy tym smakuje. &quot; Opakowanie: Miękka tubka z której łatwo wyciągnąć produkt do samego końca. Pod zieloną zakrętką kryje się zaokrąglony dzióbek z małą dziurką przez który wydobywa się balsam, można go aplikować bezpośrednio na usta. Pojemność wynosi 10 g. Kosmetyk kupujemy dobrze zapakowany. Bardzo przyjemna szata graficzna. Moje doświadczenia: Zacznę może moją opinię od tegoż zapachu mięty, który ma aż tyle przeciwniczek. Mnie on się podoba, pachnie jak dla mnie miętówkami. Jest odświeżający, kojący. Ale wiadomo - ile nosów, tyle opinii. Zapach utrzymuje się na ustach przez dość długi czas. Aplikacja jest przyjemna, wygodna. Zaokrąglony aplikator przy dozowaniu kosmetyku na usta dodatkowo je masuje. Zaraz po nałożeniu - jak to w przypadku Carmexa - czuć na ustach lekkie mrowienie, które mnie odpowiada; lubię czuć, że coś się &quot;dzieje&quot;. Efekty pojawiają się abrdzo szybko. Obojętnie w jakim to fatalnym stanie by moje usta nie były, Carmex zawsze sobie poradzi. Wersja miętowa działa równie spektakularnie jak i inne. Koi spierzchnięte usta, goi wszelkiego rodzaju pęknięcia, ale też zapobiega powstawaniu nowych. Jest świetny zarówno w leczeniu ust, jak i w ich codziennej ochronie i pielęgnacji. SPF 15 dodatkowo chroni delikatną skórę ust przed nadmiernymi przesuszeniami, co jest szalenie ważne w lecie, ale też i zimą, kiedy promienie słoneczne odbijają się od śniegu. Można go też używać w czasie mrozów, ponieważ nie jest to kosmetyk na bazie wody. Cena i dostępność: Do kupienia praktycznie w każdej drogerii oraz w Internecie. Cena nie powinna przekroczyć dziesięciu złotych. Podsumowanie: Mnie się podoba ta miętka. Kosmetyk świetnie działa na moje usta, mam do niego zaufanie i na pewno jeszcze przez długie, długie lata będę ufać Carmexowi jeżeli chodzi o najbardziej dramatyczne wydarzenia dla moich ust ;) Używam tego produktu od: używałam go przez pierwsze miesiące 2014r. Ilość zużytych opakowań: jedno

Jest to moje drugie opakowanie balsamu firmy Carmex, poprzednie to był jaśmin i zielona herbata. \\nBalsam ma dbać o usta i Carmex miętowy to robi, super nawilża, ale tu pojawia się moje drugie kryterium w ocenie balsamu do ust - zapach. \\nJaśmin i zielona herbata ładniej pachnie (oczywiście to tylko moja opinia). \\nJeśli ktoś lubi taki zapach to gorąco polecam bo jest świetny, ale jak już mówiłam nie mój typ.

Balsam spełnia obietnice producenta. Posiada dość gęstą, choć zarazem wodnistą konsystencję. Pachnie miętowo, aczkolwiek mniej sztucznie niż jego wiśniowa wersja. Ponadto nie skleja ust, nawilża, koi i regeneruje już po pierwszej aplikacji. Plus za filtr SPF15. Opakowanie jest poręczne i wygodne. Łatwo z niego wydobyć resztki produktu. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1

Wersja miętowa niestety nie udana. Daleko mu do zapachu mięty, jest nie do określenia. Może na lato, nie mając innego balsamu można się nim poratować, bo po nałożeniu ma się uczucie chłodu. Konsystencja też mi nie odpowiada, dużo produktu w trakcie nakładania uwalnia się z tubki i obkleja nie tylko usta. Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

+ Nawilża i odżywia usta, lekko mrowi i daje uczucie przyjemnego chłodu. Moim zdaniem wśród Carmex\'u w tubce ten jest najlepszym wyborem, bo miętowy zapach się nie nudzi i jest taki świeży, orzeźwiający. - Przytoczę to samo co pisałam już w recenzji Carmex\'u truskawkowego w tubce -> powinien być gęściejszy, bo swoją konsystencją przypomina raczej błyszczyk. Poza tym opakowanie jest nieporęczne, wystarczy za mocno przycisnąć i wypłynie tak duża ilość kosmetyku że nie wiadomo co z tym zrobić... Może dla osób które szukają błyszczyku i balsamu w jednym ten kosmetyk się sprawdzi. Jeśli miałabym polecić komuś kupienie Carmex\'u w tubce to zdecydowania poleciłabym tą miętową wersję, bo jest chyba najbardziej udana. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie (1 tubka balsamu)

Miałam już różne wersje owego balsamu, tym nie mniej to właśnie miętowa została moim numerem 1. Smakuje i pachnie jak guma do żucia, taka mięta pieprzowa, której jestem fanką. Dobrze się rozprowadza, nie maże i długo pozostaje na ustach. Nawilża i sprawia, że nawet bardzo popękane są ukojone i miękkie. Zaznaczam, że nie wiem czy kupię ponownie bo uwielbiam testować wszelakiej maści specyfiki do ust. Tym nie mniej- ten szczerze polecam :-) Używam tego produktu od: 3 tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 w trakcie

moje usta bardzo go polubiły, ale nos nie. używałam kiedyś wersji wiśniowej i była w porządku, może nie najlepsza, ale ok. otworzyłam i od razu pożałowałam, że kupiłam właśnie miętowy. zapach kojarzy mi się z apteczną maścią, w smaku jest okropnie gorzki (na szczęscie jak się częściowo wchłonie to smak jest mniej odczuwalny). jednak od pierwszego użycia dobrze podziałał na moje spierzchnięte skórki i bardzo lubię to uczucie chłodzenia, pozatym bardzo ładnie wygląda, jak delikatny błyszczyk. niestety pozostaje mi go stosować na noc, bo CAŁOWANIE ODPADA z tym balsamem na ustach. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Carmexy są zdecydowanie moimi ulubieńcami. Sztyfty pokroju Nivea robią mi Saharę z ust, natomiast Carmexy mogę używać codziennie. Bardzo mi pomagają na wiecznie pogryzione usta, gojąc je w ekspresowym tempie a i raz przydały się na zajady. Pierwszy Carmex zaskoczył mnie kamforowym zapachem, który przebija się zawsze, niezależnie czy mamy wersję truskawkową, wiśniową czy jakąkolwiek inną. Przyzwyczaiłam się jednak i polubiłam te zapachy. Ale tego nie mogłam wytrzymać: denerwujący, ostry zapach miętowej pasty do zębów w połączeniu z kamforą utworzył strasznie drażniący zapach. I mimo całej mojej wyrozumiałości do Carmexowego zapachu jak i uwielbienia dla działania, tak tego Carmexu strasznie nie lubiłam używać, aż w końcu zamieniłam go na jaśminowo-herbaciany. Pamiętam, że był też rzadszy i bardziej wodnisty od reszty swoich braci. Dziwne, ale tak było. Może trafiłam po protu na taki egzemplarz, nie wiem. W każdym razie szybko się go pozbyłam. Używam tego produktu od: kilka lat Ilość zużytych opakowań: ok 5

Kupiłam tubkę chłopakowi na Mikołaja wraz z innymi ciekawostkami. Od tamtej pory ją razem używamy. Pierwszy test tego rodzaju Carmexa był niezbyt udany. Pozostawiał okropny posmak na ustach. Aż szkoda mi było, że nie kupiłam innej wersji zapachowej. Ale ta nazwa bardzo przyciągała...Potem było już tylko lepiej. Carmex towarzyszył nam podczas jednodniowych wypadów na narty, nie schodził z ust, nawilżał, przyjemnie chłodził i ta cudowna mięta, ach :) Potrzebował czasu, żeby nam się spodobał. Z Carmexów najbardziej podchodzi mi wersja wiśniowa, mięta jest ciut przyjemniejsza od tradycyjnego zapachu Carmex Original. Myślę, że zakupię ją jeszcze nie raz, dla siebie i chłopaka. Używam tego produktu od: Kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: W trakcie pierwszego

W dziecińtwie uzywałam miętowego błyszczyka, był cudowny, wspaniale pachniał i smakował. Skuszona wspomnieniami spróbowałam Carmexa i to nie to. Po pierwsze zarówno zapach jak i smak są zbyt mocne. Przeszkadza mi konsystencja produktu, kiedy wkładam go do kieszeni roztapia się i niemal wylewa z opakowania, na mrozie staje się twrdy i trudno wycisnąć go z tubki. Co do właściwości pielęgnacyjnych również mówię nie. Moich ust nie nawilzył, raczej przeciwnie, ze względu na konsystencję nie nadaje się na mróz. Sprawdzić może się u osób mających problemy z opryszczką, dla mnie to bubel i nie wrócę do niego.

Uwielbiam jego zapach, nawet smak :) Jest mega świeży, poprawia humor :) Nawilża,regeneruje, koi, chroni. Wydajny, konsystencja troszkę zbyt wodnista- ale trzeba sobie radzić ;D Będę kupować, bo wersja tubkowa jest wygodna. Preparat jest wydajny. Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: dwa

Akurat była promocja w Rossmanie (z 10 zł na 7) i kupiłam z ciekawości. Na początku byłam zachwycona. Balsam pięknie pachniał mięta, aż czuć było w ustach świeżość jak podczas żucia gumy. Ponadto usta były bardzo dobrze nawilżone, choć nie należę do osób, które narzekają na przesuszone usta. Oprócz tego bardzo mi pasuje jego, nie jest zbyt gęsty, ani zbyt lejący. Ładnie wygląda na ustach, jak delikatny błyszczyk. Tubka też przypadła mi do gustu, ale aplikacja już mniej, musiałam się &quot;nacisnąć&quot;, żeby wydostać choć trochę balsamu. To tyle jeśli chodzi o zachwyty. Gdy z jakiegoś powodu nie używałam go przez dwa czy trzy dni, usta kompletnie mi wyschły, tak jak przy wysokiej gorączce. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, jak używałam innych balsamów, a potem miałam przerwę, to nic takiego z moimi ustami się nie działo jak w tym przypadku. Potem, gdy z powrotem zaczęłam go używać wszystko wróciło do normy, ale nabrałam wątpliwości, czy Carmex przynosi więcej szkody niż pożytku. Aż w końcu go zgubiłam i jak na razie nie zamierzam kupować kolejnego. Używam tego produktu od: 3 tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1.

Mięta w początkowo &quot;nie najlepszej &quot; odsłonie. Tubkę kupiłam w promocji w Rossmanie za około 7 zł. Nigdy wcześniej nie używałam Carmexów więc był to całkowity &quot;strzał w ciemno&quot; . Pierwsze wrażenie - co to? dziwny zapach, dziwny smak, dziwne uczucie chłodzenia na ustach. Pomyślałam: użyję może 2razy a potem wyląduje w koszu na śmieci, ale po kilku dniach stwierdziłam, że może wcale nie jest taki zły? po pewnym czasie dostrzegłam jego właściwości. Balsam stosuję na noc- rano budzę się z gładkimi i doskonale nawilżonymi ustami, a efekt utrzymuje się przez cały dzień- nawet w chłodne, wietrzne i deszczowe dni moje usta nie potrzebują dodatkowego nawilżenia. Kolejną zaletą jest to, że zapobiega powstawaniu opryszczek! Tej jesieni jeszcze mnie &quot;zaraza&quot; nie dopadła, a uwierzcie mi, że zazwyczaj paskudne, bolące pęcherzyki pojawiają się na moich wargach w okresie jesienno - zimowym mniej, więcej co kilka tygodni ! Podsumowując: Początkowo zniechęcona zapachem i efektem chłodzenia nie widziałam w tej tubce potencjału, jedkaże po 2 miesiącach mogę śmiało stwierdzić, że balsam jest godny wypróbowania. Szczególnie polecam osobom, którzy borykają się z opryszczką wargową- być może Wam też pomoże ;) Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1

Ten Carmex to koszmar. K-O-SZ-M-A-R. Przeżyłabym mocny miętowy zapach bo nawet mi się podoba, ale trwałość i nawilżenie to jakaś masakra, a dokładniej ich brak. Balsam strasznie się leje, klei i bardzo szybko znika z ust. No i w ogóle nie nawilża. Nie. Nawilża. Powiedzmy sobie wprost, Carmex w tubce zwyczajnie wysusza usta, to jest zwykły błyszczyk podpisany &quot;Carmex&quot; i śmierdzący kamforą wymieszaną z miętą. Wersję w sztyfcie bardzo lubię, ale to jest jakaś pomyłka. Odradzam! Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: jedno