Opis produktu
Składniki
Opinie użytkowników
Artykuły
Produkty podobne
KWC LogobyWIZAŻ logo
Uroda

Guerlain Liu Holiday Collection, Meteorites Perles du Dragon (Puder rozświetlający w kulkach - edycja zima 2012) 

3,8 na 511 opinii
flame3 hity!
45% kupi ponownie
Product wycofany
Przeglądasz produkt, który nie jest już dostępny na rynku, w związku z tym nie możesz dodać nowej opinii o tym produkcie

Opis produktu


Składniki


Opinie użytkowników

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne.
Średnia ocena:
3,8 na 5
Kupi ponownie: 45% osób
  • 16 listopada 2014 o 2:49
    Piekne meteoryty
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Moje drugie meteoryty. Kupilam ze wzgledu na ta nieszczesna puszke. +Piekne opakowanie +Ladny zapach +Latwo nabrac na pedzel +Ladnie rozswietlaja zwlaszcza w swietle dziennym +Uwazam tez, ze jakby rozjasniaja delikatnie cere -W ostrym sloncu podejrzewam, ze tak jak i moje poprzednie Perles d\'Azur widac je bardziej na twarzy -Brzydka, do niczego gabeczka ktora odrazu wywalilam -Drogie Używam tego produktu od: Ponad roku Ilość zużytych opakowań: W trakcie 1 :)
    Produkt kupił/a w
    0 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • twiggz
    twiggz
    5 / 5
    27 maja 2014 o 14:04
    Tak bardzoooo
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:rok lub dłużej
    Pomimo początkowego rozczarowania, testowałam prawie 4 miesiące, by dokładnie odkryć wszystkie zalety i wady. Zaznaczam, że jest to moja pierwsza styczność z meteorytami, nie miałam nigdy okazji ich wypróbować, mimo że od dziecka widziałam reklamy tego pudru w gazetach. Mimo wysokiej ceny, nie bawiłam się nigdy w kupowanie odsypek lub próbek. Znalazłam pełnowymiarową wersję na allegro, w całkiem przystępnej cenie. Specyfika makijażu: meteoryty służą do wykończenia. Nie znam nikogo, kto nakładałby ten puder na czystą skórę - twierdzę też, że swoje najlepsze walory pokazuje tylko przy pełnym (dla niektórych wręcz ciężkim) makijażu. Meteoryty to nie baza, lecz dodatek. Pucha jest bardzo gustowna, pod gąbeczką kryją się dość duże (spodziewałam się mniejszych) kulki w sześciu kolorach, o nieco babcinym zapachu fiołków. Kolory łączą się w pastelowy, lekko kremowy odcień. Jest on ciepły, jednak jasność pudru i iskrzące sie drobinki odbierają sporo tego ciepła, więc produkt jest skierowany dla osób bladych i o porcelanowej cerze. Zdecydowałam się na meteoryty również dlatego, że lubię kosmetyki które łączą w sobie parę rozwiązań. Meteoryty nie podkreślają świecącej się, ubertłustej cery jak typowe rozświetlacze (a miałam takie obawy, zresztą pewnie nie tylko ja), nie wygląda się jak diskotekowa kula ani jak ultra-tipsiara-mamzadużotapety. Delikatnie matują, ale zostawiają nienachalną poświatę - ani trochę niepodobną do efektu tłustej cery. Pierwsze użycie było mocno rozczarowujące. Prawdopodobnie dlatego, że malowałam się w sztucznym świetle. Nałożyłam odrobinę na szczyty kości policzkowych, czoło, szczękę i odrobinę na nos. Spoglądam do lustra i co? Drobinki. Drobinki everywhere. Moc drobinek. Jakbym pacła twarzą w michę zupy z brokatu. Z daleka były co prawda niezauważalne, ale z bliska... stanowczo nie lubimy takiego efektu. Dobry może na imprezę, ale do pracy? Patrzyłam w lustro i zastanawiałam się czy znowu jestem jedną z niewielu, które nie poddają się "efektowi placebo" i własnej autosugestii, tak jak to strasznie manifestujo przeciwniczki "oboże-za***iscie-drogich-bezużytecznych-meteorytów". Z czasem jednak używając kulek (bo przecież ich nie wyrzucę), ogarnęłam że moja twarz wygląda trochę inaczej. Inaczej, chciałoby się powiedzieć lepiej, w połączeniu perełek z dobrym bronzerem i różem, wyszło że konturowanie twarzy naprawdę ma sens. W dziennym świetle nie widać drobinek, tylko delikatne rozświetlenie. Meteoryty dają to, czego nie daje żaden inny puder. Wydobywają kontur, kszałt i swego rodzaju światło w twarzy. Umiejetne nałożone pozwalają kształtować, nie tylko światłem, ale i kolorem. Odkąd ich używam, przez większość pożądany płaski mat na twarzy (do niedawna uwielbiany również przeze mnie) bardziej wzbudza moją niechęć niż uwielbienie. Zatem, jeśli chcesz je mieć, ale przez recenzje pt "efekt placebo" wciąż nie możesz sie zdecydować, nie wahaj się. Ciocia Ruda poleca tak bardzo. Ale podkreślam jeszcze raz: tylko do makijażu pełnego, bo tylko tak potrafi dać z siebie wszystko. Osobiście używam na bazę smashbox, podkład revlon colorstay i puder stargazer. I nawet po 16 godzinach meteoryty są nadal na miejscu. Nadal piękne. Używam tego produktu od: 4-5 miesięcy Ilość zużytych opakowań: dragon pucha pelnowymiarowa wow
    Produkt kupił/a w
    2 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 17 lutego 2014 o 17:06
    karmelowo-waniliowe fiołki :)
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Moja miłość do meteorytów zaczęła sie daaawno daaawno temu i baardzo bardzo daleko od domu :) W angielskim Debenhamsie poszukiwałam rozświetlającego pudru i brązera w jednym. Przemiła konsultantka doradziła mi wówczas meteoryty :) Wyglądały cudnie, zapach boski, mozaikowo-kalejdoskopowa puderniczka... kupiłam bez zastanowienia odcień beige chic - złoty, świetlisty, ocieplający moja jasną twarz i nadający lekko "opalony" efekt. Mój pierwszy. Potem był teint beige i teint dore - oba cudne i w zależności od pory roku stosowane. Wersje limitowane jakoś mnie omijały. A to sie spóźniłam i juz nie było. A to zbyt różowa kolorystyka kuleczek. A to znowu puszka nie taka... Aż trafiło na dragony :D Najpierw urzekła mnie puszka - elegancka, luksusowa. Bez majtkowego różu, bez świecidełek i wzorków - ot, klasa sama w sobie - czerń i złoto :) A wnetrze... Wreszcie nie różowe !! Wydały mi sie takie karmelowo-waniliowe :) Niby dominuje w nich biel, niby jest róż i czerwień, a jednak zdają się być bardziej złote, ciepłe. Na twarzy, w przeciwieństwie do klasycznych (starych) wersji, nie dają zdecydowanego i wyraźnego koloru - sa raczej transparentne, kremowo-złote,ocieplające. W pierwszym momencie uznałam, ze idelanie sie spiszą zimą, gdy cera jest naturalnie blada - faktycznie, złota poświata genialnie zabija "różowatość" zimowej cery tworząc waniliowy, delikatny woal koloru bez różowych tonów. Ale latem również pokazują co potrafią !! Przy delikatnej opaleniźnie podkreślają i "fotoszopują" buźkę dodając blasku, świetnie współpracując z brązerem :P Zapach, trwałość, wydajność, jakość i cała reszta - to przecież wszystko oczywiste - klasa sama w sobie,nic dodać nic ująć :) Czy kupie ponownie ?? Nie :) bo już nie ma... bo starczą na kilka lat... bo może pojawi sie jakaś nowa czarowna limitka,dla której stracę głowę (i kasę:P). Mam (miałam) kilka wersji, kilka innych testowałam/próbowałam - ale bezsprzecznie dragony to mój numer 1 :) Używam tego produktu od: około roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego
    Produkt kupił/a w
    2 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • milkamm
    milkamm
    2 / 5
    10 listopada 2013 o 1:43
    Można, ale zdecydowanie nie trzeba
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:rok lub dłużej
    Zakupiłam puder rozświetlający, z nadzieją, że spełni moje oczekiwania, tak jak miało to miejsce w przypadku innych używanych przeze mnie produktów do makijażu Guerlain. A tym samym, doskonale dopełni makijaż. Niestety, tak się nie stało, prawdą jest że mam cerę mieszaną, lecz bez większych problemów skórnych, stąd też czekałam na "efekt WOW". Po nałożeniu fluidu o dość lekkiej konsystencji i delikatnych kryciu, po czym przyprószeniu twarzy pudrem, mam wrażenie, że makijaż staje się po prostu "ciężki", a co gorsze i wręcz niewybaczalne, puder zdaje się tworzyć efekt maski.. Oczywiście do aplikacji pudru zamiast dołączonej do niego gąbeczki używam specjalnego pędzla. Pomimo tego, efekt jest..rozczarowujący. Puder na pewno nadaje skórze blask, dzięki licznym drobinkom. Lecz właśnie te drobinki są na prawdę widoczne na skórze.. Sądzę, że w kwestii samego rozświetlenia skóry oraz "współpracy" z resztą używanych kosmetyków, zdecydowanie lepiej sprawdza się inny produkt tej marki -Guerlain Meteorites Perles Light-Diffusing Perfecting Primer. Zużyłam już dwa opakowania wspomnianego produktu i zamierzam w najbliższym czasie do niego wrócić. Puder natomiast spełni inna funkcję, dekoracyjną :| Plusem jest, że chroni skórę przed "świeceniem" w strefie T. Jest na pewno wydajny, a dzięki bezpiecznemu opakowaniu, jeżeli podsiada się sporo miejsca w kosmetyczce, można z nim śmiało podróżować. Dodatkowo puder ma wspaniały zapach, a i sam design pudełeczka jest dość efektowny. Lecz niestety, chyba na tym się kończy.
    Produkt kupił/a w
    0 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 10 września 2013 o 13:49
    Białe kulki do wyrzucenia
    Kupi ponownie:Nie wiem
    Używa od:nie określono
    Pierwsze meteoryty jeszcze w starej wersji - 01 mythic - zakupiłam lata temu, opakowanie było jeszcze kartonem, szału nie było, ale tragedii też nie, delikatnie matowiły i tyle. Nie widziałam w nich magii, po prostu ciekawy puder. Potem za granicą nabyłam limitowaną edycję w kolorze dorees - same złote kulki - te miały już plastikowe opakowanie, ale nadal pudełeczko było mozaiką; były najlepsze, pomimo złota, na twarzy dawały subtelną poświatę, bez żadnych drobinek, idealnie współgrały z żółtym odcieniem mojej skóry. Jako, że mam sporo kosmetyków i nie nadążam z ich zużywaniem, trzecie meteoryty na które się skusiłam to właśnie Perles du Dragon. Opakowanie jeśli chodzi o trwałość jest najlepsze i z pewnością w podróży to duża zaleta, ale ciągle się brudzi pyłem z meteorytów, co nie wygląda na czarnym estetycznie. Myślę, że pierwotne założenie, żeby opakowanie było mozaiką było najsensowniejsze do tego typu kosmetyku. PdD zachęciły mnie tym, że całość jest dość jasna, a ja jestem bladziochem, była to edycja limitowana, czarne opakowanie jest elegantsze od nowych standardowych (chociaż teraz zastanawiam się, czy jednak nie jest praktyczniejsze - na srebrnym nie byłoby widać pyłu), a poza tym reszta kulek z Dorees, która się jeszcze uchowała, potrzebowała towarzystwa. Jeśli chodzi o Dorees to mam już je dużo lat i nic nie straciły na jakości, tylko zapach się ulotnił. Nie powiem, żeby Perles du Dragon były udane. Przede wszystkim z pudełka musiałam usunąć 90% białych kulek (a ich jest najwięce, czyli tracę dużo produktu), które za mocno bieliły i zostawiały na twarzy błyszczące drobinki, a tego w makijażu nie toleruję - no chyba, że na Sylwestra. Po zamienieniu białych kulek na złote nabrały charakteru i bardzo upodobniły się do pszczółek. PdD z pewnością drugi raz bym nie kupiła. Uratowały je tylko meteoryty Dorees, które z nimi zmieszałam.... ale z drugiej strony zakupiłam je dlatego, że spodobało mi się czarne pudełeczko i po to, żeby je zmieszać ze złotem, a nie one same, więc nie wiem, czy w tym przypadku czepianie się jest słuszne. Mam nadzieję, że Guerlain znów wypuści edycję limitowaną złotych kulek, wtedy na pewno je kupię ponownie. Używam tego produktu od: meteorytów od lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie trzeciego
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną

Artykuły

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej dotworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji jest zabronione oraz wymaga uprzedniej, jednoznacznie wyrażonej zgody administratora serwisu – Burda Media Polska sp. z o.o. Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.
Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych
Więcej informacji znajdziesz tutaj.