3 razy nie, dziękujemy.
Ja fanka, mocno podkreślonych oczu, choć niekoniecznie kolorem czarnym.
On piękny, taką przynajmniej miałam nadzieję, intensywny srebrny kolor.
Ja i On, myślałam, że stworzymy parę idealną, do podkreślenia błękitu moich oczu.
No cóż... miłość bywa ślepa.
Nie przepadam za marką Miss Sporty. Kojarzy mi się z tandetą i totalnym badziewiem. Zobaczywszy metaliczny eyeliner, wyzbyłam się uprzedzeń i nabyłam kolor 01 SILVER FLIRT. Po wielu podejściach i próbach przekonania się do tego niepozornego maleństwa, mówię nie, nigdy więcej.
Zacznijmy od początku, czyli OPAKOWANIE. Plastikowa przeźroczysta 3, 5 ml buteleczka, z czarną nakrętką. Na dolnej części zawarte wszelkie informacje, które niestety są słabo widoczne na moim egzemplarzu (jasny kolor tuszu, jasne napisy - to nie połączenie idealne). Opakowanie, postawimy w pionie, choć lubi się przewracać, z racji tego, ze jest dość szczuplutkie i wysokie. Całość wygodnie leży w dłoni, jako tako do samego opakowanie większych zastrzeżeń nie mam.
Ogromnie zaskoczył mnie PĘDZELEK. Toż to 3 włoski na krzyż. Jest mega cieniutki, przez co robi idealne kreski, zarówno grube jak i właśnie bardzo chudziutkie. Niejednokrotnie pędzel lądował w innym eyelinerze.
KONSYSTENCJA przypomina mi troszkę rzadką farbkę plakatową. Nie jest gęsty, nie gęstnieje też wraz z upływem czasu. Pędzel nabiera odpowiednia ilość, by namalować równą kreskę.
KOLOR jaki wybrałam dla siebie, to srebrny. Marzyła mi się imprezowa, brokatowa kreska, srebrna jak u księżniczki. No tak, na marzeniach się skończyło. O ile kolor w opakowaniu prezentuje się pięknie, na pędzelku również, to na powiece jakby nie ten sam produkt. Dopiero wtedy wychodzą jego wszystkie mankamenty. Przede wszystkim SŁABO NA PIGMENTOWANY. Jedna warstwa - nic, druga - nic, trzecia warstwa - coś moja srebrna kreska zaczyna istnieć. Generalnie ciężko uzyskać efekt, widoczny w opakowaniu. Dodatkowo eyeliner robi PRZEŚWITY, moja powieka wygląda niezbyt estetycznie
Dużym minusem, jest fakt, że kreska bardzo DŁUGO ZASYCHA na powiece. Eyeliner może więc się odbijać. W sumie, to i tak go nie zobaczymy, bo pigmentacja w tym produkcie leży.
Nidy nie miałam go na oczach przez dłuższy czas, ale zauważyłam, ze już po kilku godzinach zaczyna PĘKAĆ, dodatkowo w kącikach ROZMAZUJE SIE, kruszy i w ogóle wszystko na raz. Nawet jak na niewodoodporny eyeliner TRWAŁOŚCIĄ nie grzeszy.
To małe dziadostwo dostaniemy w każdym Rossmannie, wszędzie gdzie dostępne są szafy Miss Sporty. Zatem jeżeli ktoś ma ochotę się pomęczyć i denerwować, to jak najbardziej polecam :) Z DOSTĘPNOŚCIĄ nie ma problemu.
CENA jak na każde produkty z niższej półki przystało - niska. Kosztuje ok 6, 7 zł. W sumie niewiele, chociaż i za te pieniądze można kupić coś o wiele lepszego.
Jestem właścicielką dość wrażliwych oczu, łzawią, szczypią, a to znowu szybko wysychają, do tego nosze soczewki kontaktowe. Po nałożeniu tego eyelinera na powieki, najpierw czułam średnio przyjemne mrowienie, później okropne szczypanie. Trwa to jakąś chwilę, powieki po zmyciu nie są zaczerwienione, ale po kilku użyciach z rzędu trochę piekły. Do wrażliwych oczu absolutnie nie. SZCZYPIE, PIECZE i wszystko na raz.
PODSUMOWANIE:
+wygodne opakowanie
+niska cena
+łatwa dostępność
+precyzyjny cieniutki pędzelek
+ konsystencja farbki plakatowej, nie zasycha z czasem
-brak jakiejkolwiek pigmentacji. Wcale nie wygląda jak w opakowaniu.
- blady kolor
- wymaga nałożenia wielu warstw, dla jakiegokolwiek efektu
- robi smugi i prześwity
-bardzo nietrwały
- kruszy się, rozmazuje
- szczypie w oczy
- powoli schnie i odbija się na powiece
Podchodziłam do niego wiele razy, nie chciałam go wyrzucać do kosza, nadal mam go w kosmetyczce. Trzymam bo szkoda marnować, czasami używam go do rozświetlenia czarnych kresek. Spisuje się całkiem dobrze i chyba w taki sposób go wykończę.
Mimo wszystko, jestem na nie. Najgorszy eyeliner z jakim miałam do czynienia. Zniechęcił mnie na wieki wieków amen do marki Miss Sporty
Używam tego produktu od: ok roku
Ilość zużytych opakowań: w połowie pierwszego, kolor srebrny