Jantar po raz pierwszy kupiłam blisko rok temu, kiedy dopiero rozpoczynałam przygodę z "włosomaniactwem". Moja czupryna nie prezentowała się wtedy zbyt bujnie, wręcz przeciwnie, kucyk był dość przerzedzony, o niewielkim obwodzie, a włosy wypadały mi na potęgę niezależnie od jakichkolwiek czynników zewnętrznych. Po każdym czesaniu zbierałam je ze szczotki garściami. Poza tym, były dość krótkie. Sięgały mi do ramion, a mnie jak każdej dziewczynie zależało (i wciąż zależy) na długich, pięknych puklach. Na gwałt potrzebowałam więc czegoś, co mogłoby mi pomóc we wzmocnieniu cebulek i przyspieszeniu porostu. W końcu na którymś włosomaniaczym blogu trafiłam na całkiem pochlebną recenzję Jantaru i pomyślałam, że nie zaszkodzi mi spróbować. Od razu na drugi dzień poszłam do apteki, kupiłam buteleczkę i teraz nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez tej wcierki. Wpadłam po uszy.
Przyznam szczerze - nie spodziewałam się cudów. Początkowo dość sceptycznie podchodziłam do wszelkich "przyspieszaczy", uważałam, że na moje wysokoporowate włosy zupełnie nie działają. No cóż, jak się później okazało, bardzo się myliłam.
Jantar wcierałam codziennie w skalp i włosy na długości, po umyciu, kiedy były osuszone ręcznikiem, ale wciąż lekko wilgotne. Nawiasem mówiąc, teraz uważam to za błąd, ponieważ wydaje mi się, że woda rozcieńczała nieco wcierkę i przez to osłabiała jej działanie. Nie zmienia to oczywiście faktu, że po regularnym wcieraniu zobaczyłam efekty. Efekty przez duże "e".
Po pierwszych trzech tygodniach stosowania zaobserwowałam ogromny wysyp bejbików przy skroniach i na długości, nad którymi w żadnym wypadku nie mogłam zapanować. Byłam po prostu w wielkim szoku. Po miesiącu włosy były już dużo gęstsze, szczególnie widoczne było to przy czole. Po dwóch miesiącach dostrzegłam znaczny przyrost. I mówiąc znaczny mam na myśli naprawdę ZNACZNY. Wynosił około 4,5 cm, co w przypadku moich zazwyczaj wolno rosnących włosów było absolutnie niemożliwe. Po skończeniu całej buteleczki włosy sporo urosły, zgęstniały, nie były już tak przyklapnięte, tylko całkiem uniesione, co było dla mnie zaskoczeniem (są z natury cienkie i pozbawione objętości), zakola zniknęły. Pokochałam wtedy tę odżywkę-wcierkę, ale zrezygnowałam z niej na rzecz wody brzozowej Barwa. Pomimo cudownych efektów, Jantar nie pomógł mi za bardzo z wypadaniem włosów. I tak porzuciłam go na kilka miesięcy.
Teraz znowu do niego powróciłam i obecnie mam przerwę po trzech tygodniach wcierania. Barwa jako tako uporała się z problemem wypadania i teraz znowu walczę o przyrost. Bez Jantaru moje włosy mało co podrosły, a poza tym zaliczyły podcięcie u fryzjera. Wystarczyły mi trzy tygodnie, a one już są dłuższe o 1,5 cm, biją rekordy (jednakże proszę się tym nie sugerować, gdyż moje włosy jak się okazało są dość podatne na "przyspieszacze").
Wcieram wcierkę codziennie, tym razem na sucho, przed snem lub półtorej godziny przed myciem. Raczej nie mam do niej zastrzeżeń, Odbija włosy od nasady, nie przesusza skalpu (chociaż mojej skórze głowy ogólnie nie straszny jest alkohol, silne detergenty i ziółka). Nie przyczynia się do szybszego przetłuszczania. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że je nawet spowalnia. Moczy włosy, ale to z racji tego, że nakładam jej zawsze sporo. Nie nakładam jej na końcówki, ponieważ boję się, że mogłaby je wysuszyć. Na długość też nie nakładam. Tylko na skalp.
Efekty po kilkumiesięcznej przerwie są tak samo fantastyczne jak kiedyś. Pokuszę się o stwierdzenie, że są może nawet odrobinę lepsze. Przyrost pozostał fantastyczny. Zapach mnie nie drażni i nigdy nie drażnił - kojarzy mi się z wodą kolońską mojego dziadka. Do opakowania też nie mogę się przyczepić, chociaż zauważyłam, że wielu dziewczynom przeszkadza dozownik. Według mnie jest wygodny, może dlatego, że nauczyłam się jakoś sobie z nim radzić. Wytrząsam na dłoń taką ilość odżywki jaką chcę, a potem moczę w niej palce drugiej dłoni i wcieram.
Podsumowując, Jantar to naprawdę przyzwoita wcierka. Jedyne do czego mogę mieć zastrzeżenia to to, że nie bardzo poradził sobie z wypadaniem włosów, za co muszę mu odjąć pół gwiazdki. Na szczęście nadrabia tym, że daje moim włosom solidnego "kopa" i rosną po nim jak szalone.
Przede mną wciąż długa droga do wymarzonej długości jaką jest długość do talii, którą pragnę osiągnąć jeszcze przed studniówką. Obecni sięgają trochę poniżej łopatek. Jestem pewna, że Jantar przyczyni się do szybszego spełnienia mojego marzenia. Mój absolutny włosowy hit. Sprawdził się fantastycznie. Nie wiem czy kiedykolwiek zamienię go na inną wcierkę.
Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: dwa