Te perfumy tworzą dla mnie niepodzielną całość z Dune. Bo taki właśnie las stoi dla mnie za metaforyczną plażą z Dune...
To jest las gruby. Gęsty i ciężki. A w tej ciężkości świeży i rześki ale taka jest to świeżość, którą trudno się oddycha, pełna rozmaitych gruboskornych woni potężnych drzew iglastych na przemian z liściastymi i pokracznych wszechmocnych krzewów. To zapach runa leśnego, ziemi zwilżonej deszczem i kilkudniowej wilgoci utrzymującej się pod cieniem rozbebeszonych koron. Jest to żywy las, wręcz żyjący swoim życiem. Pełno jest w nim robaków, szkodników i tych pożytecznych, które toczą korę, ziemię i padlinę. Każdy ma inne zadanie. Jest to las dziki i zarośnięty, w którym łatwo można się zgubić, bez kompasu ani rusz. W który nie zapuszcza się nigdy samemu, taki las w którym w domyśle żyją legendarne stwory i stoją najbardziej upiorne drzewa, poczynają czarownice. To las, który budzi strach i respekt. Nie jest to miejsce potajemnych spotkań kochanków, czy romantycznych schadzek nastolatków. To miejsce, które tak samo jak jest piękne nasuwa przestrogi, jest nieprzewidywalne i nieodkryte przez człowieka, pełne tajemnic. Ale w żadnych razie tajemnic zmysłowych. To tajemmnice, które powodują inspirację, intrygują, pobudzają pożądanie odkrycia. To miejsce gdzie natura jest prawdziwym i jedynym władcą. To olfaktoryczna świątynia cnót Matki Natury. Jej łono jest srogie i chropowate. Piękne i bujne, wilgotne i aromatyczne. Dotyk tej chropowatej powierzchni budzi nadludzkie emocje, pompuje litry krwi do mózgu. Do środka tego lasu docierają tylko najtwardsi rycerze, najdzielniejsi, najinteligentniejsi. To miejsce w którym każda sekunda coś rodzi i każda zabija, pozostawiając tę samą harmonię i ład po sobie. Wszystko funkcjonuje tu jak w zegarku, a możność doświadczenia tego zjawiska równa się dostąpieniu zaszczytu wstąpienia na płaskie sromy bezkresu.
To zapach pełen inteligencji i idei. Jest przemyślany do bólu. Nie będę pisać o nutach zapachowych, bo są one tak dobrane, że nie będę kroić kory drzew na strzępy, dzielić na kupę liści i igieł, liczyć sosen, czy łopatkami odmierzać ziemi. Jest po prostu piękny i niebezpieczny, jego się szanuje, nawet gdy go się nie lubi. Ja chcę się bać, chcę tego doświadczać, chcę oszaleć w niemożności znalezienia drogi, chcę stać się leśną czarownicą, każdym robakiem i samej posmakować każdego drzewa, samodzielnie przedzierać się przez chaszcze. Wgryzać się w korę wykrzywiając żuchwę dla zaspokojenia wygłodniałego żołądka. Chcę być tym lasem, żyć jego wiecznością, jego zmiennością, jego potęgą i kruchością. Chcę przemijać i czuć każdym razem ten upajający powietrzny wilgotny wyciąg.
Czuła trucizna jest żywa, potężna, ale też delikatna, niszczy albo... daje żyć.
Jak pierwsza miłość?
Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: pierwsze