KAWAŁEK NIEBA...
Skład tych perfum przemawia do mnie całkowicie - cynamon, wanilia, goździk, śliwka, drzewko sandałowe, więc jest już połowa sukcesu.
Całość jest słodka, nie rozwija się wprawdzie w jakiś zaskakujący sposób, ale zapach jest miły, ciepły, zmysłowy, przytulny i kojarzy mi się głównie z aromatem unoszącym się wokół słodkiej śliwki.
Jest jednak "coś" co przeszkadza, w pewnym momencie pojawia się zła nuta (niestety nie wiem co za to odpowiada), która psuje efekt - akcent odcinający się od kompozycji i umiejętnie ją paskudzący.
Robi się wówczas dziwnie, ale tak jak zawsze po burzy pojawia się na niebie kolorowa tęcza, tak i w tym przypadku, kiedy ten szkodliwy element w końcu zniknie, znowu jest pięknie, zapach znowu czaruje.
Zapewne nie będę miała okazji go kupić, ponieważ jest wycofany i co za tym idzie - jak już się przypadkowo gdzieś znajdzie, to ceny ocierają się o przeraźliwie grubą przesadę, ale cieszy mnie fakt, że go poznałam.
EDIT (19.04.2008r):
Krótko i konkretnie - jest cudownie, zapach całkowicie mnie zafascynował.
Jest tak romantyczny, efektowny i ciepły, mam wrażenie, że przesiąknięty miłością i pozytywnymi wibracjami w każdej swojej nucie.
Już nic mi nie przeszkadza, pokochałam te perfumy bezgranicznie.
Niemniej jednak odczuwam wielki żal, bo wiem, że pewnego dnia buteleczka będzie pusta...
Venezia to mój uwodzicielski eliksir - niczym odrobina światła w ciemnościach, każda kropla jest pełna iskrzących, żywych kolorów, które zabarwiają nawet najbardziej szarą rzeczywistość.
Z tym zapachem można łamać męskie serca i ruszyć na podbój świata. Aż chce się policzyć wszystkie gwiazdy na niebie, by potem zamknąć oczy, zapomnieć o smutkach, wzdychać z zachwytu i marzyć...
Te perfumy dodają mi skrzydeł, nie wyobrażam sobie, że mogłabym ich nie mieć.
Jeszcze jeden zapach marzenie (obok OI, BC, Angel, VC, czarnej Coco) bez którego nie umiałabym już żyć.