Miał być to ten jedyny...
Ambitna pani farmaceutka bardzo mnie na niego namawiała. Tysiące antyoksydantów, zupełnie nowa formuła, nie klei się, wchłania, oprócz filtrów ma również substancje pielęgnujace skórę. No cudo po prostu. To wszystko to raczej prawda, zaszkodziło tej recenzji co innego.
Filtr rzeczywiście jest lekki, oczywiście zostawia klejacą warstwę, moja skóra w lecie zamienia się w dość mieszaną, więc go czułam. Jednak ma naprawdę lekką konsystencję, zupełnie nie bieli, ładny, przyjemny zapach i wygodna tubka to z pewnoscia jego plusy. Kupiłam w aptece internetowej za około 36 zł, więc i to nie najgorsze. Poza tym ma dość dobry skład, który w lecie rzeczywiście wystaracza za cały krem, nie ściagał mi skóry, bardzo dobrze nawilżał.
Dodam przed ujawnieniem jego wady, że krem nie był przeterminowany, pewnie był tez dobrze przechowywany, bo z apteki. Przyszedł do mnie zapakowany, zafoliowane wieczko itp.
Niestety mój ideał okazał się najbardziej łuszczącą i nietrzymającą się skóry mazią świata. Miałam wrażenie, że nie jest to substancja, którą powinno nakładać sie na skórę, w ogóle do niej nie przylegała. O makijażu na ten filtr nie mogło być mowy. Łuszczył się kosmicznie już przy nakładaniu palcami nawet najcieńszej warstwy. Jakos próbowałam go przyklepywać, trochę go w końcu uzywałam. Nie działało to ani na gołą skórę, ani na coś z silikonami, ani na serum, ani na krem pod spodem. Myślałam, że może przylgnie bardziej do posmarowanej skóry.
Krem robił okropne wałki, praktycznie cały schodził z twarzy, przy takim zachowaniu nie ma mowy o ochronie przeciwsłonecznej. Pomalowanie się to była wyższa szkoła jazdy, wciskałam pędzlem puder, bo tylko to pomagało. Każde podrapanie się po swędzącej twarzy w środku dnia, powodowało złuszczenie się kremu razem z makijażem, w danym miejscu, co oczywiście oznaczało dziurę w ochronie przeciwsłonecznej. Nałożenie g w ilosci zlaecanej w ogóle graniczyło z cudem, mogłam go używać tylko gdy siedziałam sama na balkonie a na twarzy poza nim miałam tylko okulary sloneczne. Skapitulowałam po kilkunastu próbach wyprowadzenia go do ludzi. Sprzedałam i kupiłam popularny matujący Vichy.
Moze u kogoś się sprawdzi, może miałam felerne opakowanie, moze nie współgra on z moja kórą. Ale łuszczenie było tak straszne, że żadne właściwości nawilżające ani konsystencja tego kremu, nie skłonią mnie do dania mu więcej niż jednej gwiazdi, którą to gwiazdką chcę Was ostrzec, byscie najpierw spróbowały próbki. Nie przeczę, że u kogoś będzie ok, bo to naprawdę dobrze rokujący krem, ale polecam go najpierw wypróbować. Dla mnie absolutna porażka niestety.
Używam tego produktu od: 3 miesicy
Ilość zużytych opakowań: pół pierwszego