Oriflame Studio Artist Cream Blush Róż w kremie

Mam odcienie Soft Peach i Pink Glow. Pink Glow ładnie wygląda na policzkach i jest bardzo intensywny. Nie rozmazuje się, jednak wolę ten w kamieniu. Odcienia Soft Peach w ogóle nie widać na twarzy. Używam tego produktu od: kiedyś używałam Ilość zużytych opakowań: dwa

Lubię ten róż, bo daje fajny naturalny efekt. Na pewno lepszy niż róże pudrowe, więc nadaje się idealnie do makijażu dziennego. + piękny, naturalny kolor (pink glow). Choć w tubce może się wydawać lekko przerażający, to na skórze wygląda rewelacyjnie :) + łatwo się go nakłada + wydajność. Wystarczy dosłownie kropelka żeby zrobić makijaż + cena + trwałość - opakowanie. Jest okropne. Kosmetyk się wprost wylewa. Może rozwiązaniem jest węższy aplikator? W każdym razie nie znoszę kiedy odkręcam nakrętkę a tam wszystko uwalone: nakrętka, aplikator i jeszcze moje dłonie. Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Ja wiem, wiem, wiem. Tłustolica oceniająca róż w kremie? Skąd ona się urwała? Ale cóż, dostałam, więc ocenię. Róż zamknięty jest w małej, poręcznej tubce. Tubeczka wygląda niepozornie, ale kosmetyk jest szalenie wydajny. Zużywałam go na spółkę z mamą. Potem dostała go ciotka, która z kolei próbowała go używać jako cienia do powiek (zgroza). Ostatecznie wylądował u kuzynki. Miałam kolorek Soft Beach - naturalny róż, bez szaleństw. Kosmetyk testowałam przez trzy tygodnie mając nadzieję, że może coś się zadzieje i nagle zacznie współpracować z moją cerą. Nic z tego. Pod podkład, czy na niego. Nanoszony pędzlem, gąbeczką palcami. Z podkładem jednym, drugim, kremem BB. Nie, po prostu nie. Owszem, po czasie przestał wyglądać jak plama różu (nabrałam wprawy w aplikowaniu go), jednak nadal nie wyglądał estetycznie. Wchodził z pory, ścierał się, ale najgorsze jest to, że mnie zapchał. Szukałam przyczyn gdzie indziej, a wystarczyło go odstawić. Potem próbowałam używać go jako pomadki i tu był niestety za ciężki. Nawet nakładanie go w minimalnych ilościach dawało marny efekt. Przejdźmy do plusów: +wydajność +pigmentacja +opakowanie Minusy: -cena -zapycha -wchodzi w pory i uwidacznia je -łatwo uzyskać efekt matrioszki :) -nie nadaje się do aplikowania go na usta (ani na powieki:) Dla cery suchej, normalnej, nawet mieszanej może i owszem. Tłuścioszkom radzę trzymać się od niego z daleka. Ps. Na stałe zagościł u mojej kuzynki, która jest sucholica. Ona jest z niego bardzo zadowolona. Uzyskuje ładny, naturalny efekt i chwali sobie ten produkt.

Lubię różne ciekawostki, więc jak tylko pojawił się róż w kremie, postanowiłam go kupić :) Posiadam odcień najjaśniejszy, czyli Soft Peach. Kosmetyk posiada wygodną, przezroczystą tubkę, którą można postawić. Konsystencja różu jest lekka i jednocześnie kremowa. Kolor, którego jestem posiadaczką jest bardzo naturalny, ale aby zauważyć jakikolwiek efekt trzeba go dość sporo nałożyć. Używam go na dzień, ale w zasadzie wygodniejsze są dla mnie róże w kamieniu :) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kupiłam z czystej ciekawości, po pozytywnych doświadczeniach z różami w kremie z Maybelline. Ta wersja z Oriflame jest trochę gorsza, bo gorzej współpracuje z pędzlami, jest dość leista i rzadka. Mam odcień peach - piękna, delikatna, rozświetlająca brzoskwinka. Nie zawiera drobinek. Najlepiej nakłada się palcami, róż najfajniej z nimi współpracuje. Produkt zamknięty w małej tubce, która mieści 20ml. Myślałam, że starczy na krótko, ale róż puchnie w opakowaniu, jest naprawdę bardzo wydajny. Używam od ponad miesiąca i nie ubywa praktycznie nic. Tak jak napisałam w podsumowaniu, to świetny produkt na lato: ultra delikatny, z lekkim połyskiem. Na jesień i zimę zdecydowanie za słaby. Na pewno nie nadaje się dla początkujących. Nie wiem czy kupię ponownie, bo lubię nowości. Używam tego produktu od: kilka tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1