Lirene Dermoprogram Youngy 20+, Balsam z mango `Indyjska harmonia` 

DZIAŁANIE: Balsam sam w sobie nawilża dobrze. Nie jest to produkt silnie nawilżający i takiego nawilżenia nie daje. Na pewno sprawdzi się u osób, które potrzebują lekkiego i dziennego nawilżenia, ponieważ właśnie takie daje. Utrzymuje się ono do następnego mycia. Na pewno nie radzi sobie jednak z miejscami silnie przesuszonymi. Wchłania się bardzo szybko i nie zostawia na skórze żadnego filmu. Skóra po użyciu jest gładka, lśniąca, odżywiona i rozpromieniona. ZAPACH: Bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny aromat mango. Spodoba się osobom, które nie lubią intensywnych zapachów. CENA i DOSTĘPNOŚĆ Jest bardzo tani, ponieważ 400ml można dostać w wielu marketach za około 13-14 złotych. WYDAJNOŚĆ: Jest wydajny. Stosowałam go naprzemiennie z innymi balsamami i wystarczył mi na jakieś pół roku. Jest dosyć rzadki jak na balsam, ale nie trzeba go wiele, żeby nawilżyć całą łydkę. Według mnie to dobry balsam na sklepowej półce. W tej kategorii cenowej na pewno warto go kupić. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: jedno 400ml

+duża butla w stosunkowo niskiej cenie (zależy gdzie się go złapie), ja zapłaciłam za niego około 13 zł; +wydajny; +dostępny wszędzie; +piękny zapach; +idealna konsystencja- ani za rzadka ani za gęsta; +łatwo się rozprowadza po ciele; +skóra staje się miękka i przyjemna w dotyku; +nadaje skórze zapach, jednak nie utrzymuje się on długo; +szybko się wchłania; +faktycznie regeneruje skórę- moja skóra ma spore tendencje do przesuszania się szczególnie w okolicach piszczeli. do tej pory było to moim utrapieniem, przy innych balsamach, których używałam- konieczne było stosowanie ich rano i po południu. przy tym balsamie- używam go tylko rano i kolejnego dnia rano nie widać przesuszonych skórek ! +dobrze wyprofilowana butelka; Zdecydowanie znalazłam swój ideał wśród balsamów ! Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: pierwsze- w trakcie zużycia

Mam ostatnio jakąś fazę na kosmetyki Lirene i Phatrmeceris. Tak więc gdy w drogerii rzucił mi się w oczy ten balsam, w dodatku jeszcze o zapachu mango (uwielbiam wszelkie owocowe i jadalne zapachy) to wiedziałam, że musi być mój. Duża (400ml) butelka kosztuje w zależności od sklepu ok 13-20zł. Szkoda jedynie, że nie ma pompki. Opakowanie jest duże i nieporęczne. A jestem niemal pewna, że takich opakowań nie kupuje się na wyjazdy, tylko do postawienia we własnej łazience. Ewentualnie fajnie by było gdyby były dwa rodzaje opakowań - małe i większe z pompką. Tak więc - minus. Zapach - faktycznie mango! Nie powala swą intensywnością, nie perfumuje skóry ale uprzyjemnia wieczorne balsamowanie ciała, którego nie lubi większość z nas ;) Konsystencja lekka. Balsam nie jest lejący ale w żadnym wypadku nie nazwała bym go ciężkim czy gęstym. Nie spływa z palców, rozprowadza się bez problemu, nie mażąc się i nie stwarzając problemów. Wchłania się szybko, pozostawiając po sobie delikatny film. Tak, delikatnie nawilża. Bardziej nawilża niż odżywia czy regeneruje. Niestety nawilża na krótko, kilka godzin. Nie zauważyłam jakiejś znaczącej poprawy stanu mojej suchawej skóry. Ot ulga na kilka godzin i tyle. Jest przyjemny w stosowaniu, przynosi doraźną ulgę ale na jakieś spektakularne czy długofalowe efekty nie ma co liczyć. Ot taki przeciętniaczek z niego. Ani zły bo krzywdy nie robi i nie jest trudny w obsłudze, ani dobry bo nie daje efektu wow. Jest ok - można wypróbować ale cudów się nie spodziewajcie. Używam tego produktu od: 1,5 miesiąca Ilość zużytych opakowań: ok pół opakowania