Diamonds are a girl's best friends... ;)
Kocham nabłyszczacze, choć to ten typ produktów do stylingu, który cholernie trudno okiełznać i który trzeba dobrać idealnie do swoich potrzeb - są bowiem żele nabłyszczające, woski, spraye, pianki itd. Ja stanowczo opowiadam się jako #teamspray i od lat kupuję różnego rodzaju nabłyszczacze, wywołując zazdrosne spojrzenia znajomych i nieznajomych (no bo wiecie, włosy z natury mam błyszczące, ale kto powiedział, że nie mogę tej naturze troszkę pomóc? ;)).
No więc poszperałam po drogeriach internetowych i po długich rozważaniach wybór padł na Osis Sparkler. Cena była zachęcająca, poza tym to Schwarzkopf, więc czemu by nie spróbować?
No i tak: zużyłam już jedno opakowanie, teraz jestem w trakcie drugiego :).
Bo to genialny nabłyszczacz jest!
Opakowanie to aluminiowa puszka, charakterystyczna dla lakierów, z zatyczką. Spray się nie zacina i co ważne, rozpyla absolutnie leciutką mgiełkę. Szata graficzna prosta, wręcz minimalistyczna. Zapach fryzjerski, z nutą męskich perfum (ale ładne to jest i fajne, nie powiem, że nie!). Dość krótko utrzymuje się na włosach i o dziwo nie koliduje z zapachem moich perfum.
Nabłyszczacz aplikuję wyłącznie na suche włosy - albo na wyciągnięte na okrągłej szczotce, albo na pasma przeciągnięte dodatkowo prostownicą, albo na moje własne loki - w każdym z powyższych przypadków sprawdza się doskonale.
Z dość daleka, krótkimi seriami, na końcu przeczesując włosy - od razu zaznaczę, że lepiej nałożyć go mniej, niż więcej, bo łatwo przedobrzyć i skończyć z przetłuszczonymi i oklapniętymi włosami.
W odpowiedniej ilości nabłyszczacz nie obciąża włosów, za to nadaje diamentowego blasku - włosy lśnią jak szalone, efekt jak z reklamy, fryzura wygląda obłędnie! Wypróbujcie zwłaszcza na wyprostowanych włosach, nie poznacie się w lustrze :). Co istotne, efekt utrzymuje się przez większość dnia, choć nabłyszczacz nie utrwala włosów - nie ma właściwości lakieru i nie oczekiwałam od niego utrwalania fryzury, tak więc najpierw odrobina Osis Sparklera,a następnie odrobina lakieru i mam właściwie do wieczora idealne włosy.
Produkt nie wysusza włosów (a moje są suche, choć nie przypominają, pardon, ''kopy siana''), nie podrażnia skóry głowy i daje się łatwo wyczesać. Jest niewidoczny, niezwykle lekki i daje niesamowicie efektowne wykończenie fryzury - o ile umie się go stosować. Umiar, drogie panie, tu umiar jest konieczny, nawet nie zalecany, a konieczny!
Nabłyszczacz jest wydajny, pierwsze opakowanie kupiłam w październiku, drugie pod koniec stycznia. Cena, w zależności od drogerii waha się między 27-49 zł.
Czy polecam? Jak najbardziej, zwłaszcza jeśli macie suche i matowe włosy. Pamiętajcie tylko o umiarze i odpowiedniej aplikacji - tylko tyle i aż tyle, by móc cieszyć się diamentowym blaskiem i efektowną fryzurą przez cały dzień :)
Naprawdę warto go mieć! <3
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie