L'Oreal Paris Body Expertise, Nutri Therapy (regenerujący krem do ciała przeciw wysuszaniu skóry) 

Większość zapewnień producenta sie faktycznie sprawdza. Krem jest bogaty w konsystencji- i chociaż mi jego aplikacja nie przeszkadza, to faktycznie nie łatwo się z nim pracuje- jest gęsty i momentami ciężko się go rozprowadza na skórze- przez co aplikacja nie jest aż taka szybka (ja uzywałam go głównie na noc) Wchłanianie- dla mnie efekt zadowalajacy- nei wchłania sie błyskawicznie, ale tego nie oczekiwałam, za to nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, raczej taki lekki film, który faktycznie daje poczucie, że skóra jest chroniona przez szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi Efekty pielęgnacyjne- (przy czym ja nie mam bardzo suchej skóry) faktycznie już po pierwszym zastosowaniu daje efekt \'wow" i to zachęca, bo skóra jest miękka i sprawia wrażenie odzywionej, każde kolejne użycie daje podobne odczucia- przy czym ja nie używałam go codziennie- na zmiane z innymi produktami pielegnacyjnymi. Ale siegałam po niego po peelingu, kiedy moja skóra potrzebowała duzej dawki regeneracji i w tej roli ten krem sie sprawdzał Wydajność- zadowalająca- choć przez swoja konsystencję trzeba go nałożyć trochę więcej, żeby gładko rozprowadzał sie na skórze- nie wiem niestety na ile by starczył przy codziennym stosowaniu- raczej na krócej niż np balsam o lżejszej konsystencji Zapach- jest przyjemny, "kremowy", "gładki", nie zaburza zapachu innych specyfików, które uzywamy, chociaz mimo wszystko jest dośc mocny i dlugo utrzymuje sie na mojej skórze. I niby wszystko gra, ale to chyba właśnie zapach jest słabym elementem tego produktu w moim przypadku- zapach jest nużący, zwyczajnie nudny i to mnie zniechęca do uzywania tego produktu. Ja go raczej wiecej nie kupie, ale pewnie dlatego, że wybór tego rodzaju specyfików na rynku kosmetycznym jest tak wielki, że można sobie pozwolic na testowanie w nieskończoność. Co nie zmienia faktu iz uważam, że warto wypróbowac ten produkt- zwłaszcza osoby, które faktycznie maja bardzo przesuszona skórę. Używam tego produktu od: 6 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

dostałam go jako prezent do zakupów, inaczej nie wiem, czy zwróciłabym na niego uwagę.. i polubiłam go. Krem jest bogaty, gęsty, wydajny, zapach przyjemny, nie narzucający się. Podoba mi się ta kremowa konsystencja i lubię go wmasowywać w skórę - kilka minut więcej można sobie wieczorem poświęcić!! efekt: skóra ukojona, odżywiona, bez przesuszeń, miękka. zaznaczam, że kupię, ale może nie od razu, bo zamierzam też wypróbować inne :p Używam tego produktu od: ok. 2 tyg. Ilość zużytych opakowań: 1

Dostałam ten balsam w prezencie w drogerii, w której kupowałam babci wymarzoną przez nią serię kremów LOreala reklamowana przez Jane Fondę :) Balsam postanowiłam zatrzymać sobie, bo babcia używa tylko oliwek :) Pierwsze wrażenie F-E-N-O-M-E-N-A-L-N-Y :) Pięknie pachnący, odżywczy, ale nie pozostawiający tłustej warstwy, kojący i likwidujący uczucie ściągnięcia suchej skóry. Drugie wrażenie już trochę gorsze - mażący się, trudno wchłaniający, o zbyt ciężkim i intensywnym zapachu, ale wciąż dość dobry by go używać :) Zauważyłam, że najlepiej rozsmarowuje się i wchłania gdy używam go na lekko jeszcze wilgotną skórę, bezpośrednio po wytarciu mokrej skóry ręcznikiem, jeszcze w oparach pary. Wtedy rozsmarowuje się z należytym poślizgiem i lepiej się wchłania :) Co do wartości pielęgnacyjnych nie mam się do czego przyczepić- mojej skórze służy, co do komfortu używania - mógłby być lepszy. Używam tego produktu od: ok 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań:w trakcie 1

Super! Gęsty krem do ciała, skóra po nim jest nawilżona, miękka, promienieje. Ładnie pachnie. W tym produkcie najbardziej podoba mi się poza jego skutecznością - gęstość kremu, nie jest wodnisty. Bardzo lubię się nim smarować - efekty sa natychmiastowe! Używam tego produktu od:kilka lat Ilość zużytych opakowań: już nie liczę

Używam od dłuższego czasu na zmianę z innymi balsamami, jednak zawsze wracam do tego Loreala. Po prostu żaden inny nie wytrzymuje konkurencji. Jesli odstawiam faworyta na bok, to tylko żeby sobie urozmaicić doznania zapachowe. Świetnie wygładza i nawilża, dobrze się wchłania i pieknie pachnie. Polecam szczególnie po solarium albo opalaniu na słoneczku - mniej łusek schodzi ze skóry. Uzywam go z peelengiem z tej samej serii.Używam tego produktu od:2 lata Ilość zużytych opakowań:6

Mimo iż nie mam skóry suchej, to zawsze wolałam treściwe mazidła do ciała, po piewsze dlatego, że od czasu do czasu korzystam z solarium lub słońca, a to niestety nie działa zbyt zbawiennie na moją skórę, po drugie ja akurat lubię proces wcierania, który dodatkowo poprawia krążenie, a najbardziej lubię czuć, że mam "coś" na skórze. Wcześniej używałam Hydrain 2 Dermedica, bardzo mi odpowiadał, ale po kilku opakowaniach chciałam coś zmienić. Trafiłam na Loreal NutriLift - był lżejszy, ale wciąż dobrze odżywczy, i używałam go do dnia, kiedy producent nie postanowił ulepszyć mu formuły i wtedy był już nie do użytku...przynajmniej przeze mnie. Poszukując czegoś kolejnego, natrafiłam na krem regenerujący Nutri Therapy. Był w promocji po 19,90 PLN więc pomyślałam co mi szkodzi, spróbuję. I nieżałuję nic a nic. Jak dla mnie jest to bardziej gęsty balsam niż krem, w śnieżnobiałym kolorze, o dość neutralnym zapachu, zamknięty w stojącej tubie, co ułatwia jego wydobywanie. Wystarczy niewielka ilość i kilka chwil, by skóra stała się cudownie miękka, nawilżona, odżywiona i aksamitnie gładka. Najważniejsze jest jednak to, że te efekty utrzymują się do dnia następnego. To pierwszy balsam, dzięki któremu rano nie mam suchych łusek na łydkach. Moim zdaniem spełnia obietnice prodcenta w 100% i nie zamierzam w najbliższym czasie szukać niczego innego. Trudno mi pisać o jego wydajności, ale sądzę, że jest dobra, bo smaruję się nim codziennie na noc, jestem w trakcie pierwszego opakowania, a kupiłam je ponad miesiąc temu. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1-go

Hmmm... Mam dosyć mieszane uczucia w stosunku do tego specyfiku... Z jednej strony faktycznie pomógłmojej skórze w zimie, kiedy balsamu tej samej firmy nie dawały już rady. Działanie jest widoczne. Ale reszta...? Strasznie gęsty, ciężko się wchłania, trzeba dłuuugo smarowac a ja za tym nie przepadam, chyba że jest to balsam który tego ewidentnie wymaga (np. z samoopalaczem). Poza tym zapach był za intensywny dla mnie i denerwował. Chociaż stosowałam go tylko na noc, to czułam często taką "ciężkość" na skórze po przebudzeniu. Działa, więc nie dam mu *, ale absolutne zero w przyjemności stosowania! Nie zużyłam do końca.

Szczerze mowiac jestem zdzwiona niepochlebnymi opiniami poprzedniczek, bo spodziewalam sie peanow na czesc tego kosmetyku. Wedlug mnie jest idealny! Na mojej skorze wchlania sie blyskawicznie, daje uczucie nawilzenia i gladkiej skory. Nie musze go jakos intensywnie wcierac, owszem - jest gesty, ale po kontakcie ze skora zamienia sie z kremu w geste mleczko. Nawilzyl moja sucha skora, zniknely przesuszenia spowodowane goleniem i solarium. Zapach jest delikatny, wcale nie intensywny, nie kloci sie z perfumami. Wydajny. Na pewno do niego wroce, bo wedlug mnie nie ma zadnych wad. No moze wolalabym zeby mial opakowanie z pompka, ale to taka moja ekstrawagancja. Ilość zużytych opakowań: koncze druga tube

Moim zdaniem nawilża bardzo dobrze, zlikwidował łuszczenie się pomimo że nie stosowałam go codziennie. Konsystencja i zapach sprawia, że jest to specyfik raczej na noc niz na dzień [bardzo gęsty o intensywnym zapachu]. Zapach może zmęczyć. Wchłania się bardzo dobrze, nawet mimo niedokładnego rozsmarowywania.

Zaczynając uzywać tego kosmetyku byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona. Podobał mi sie ten balsam. Ale szybko mnie zmęczył - ma gęstą konsystencję wazeliny, wchłania sie po jakimś czasie, trzeba go trochę wmasowywać - na co nie zawsze jest czas i siła! Niby pomaga na suchą skórę, nic się nie łuszczy, ale nie mam tego wrażenia napojenia skóry wilgocią, które towarzyszy mi przy balsamach Sorayi. Trochę mnie zmęczył pod koniec - zapach już mi przeszkadzał i co gorsza - nie miałam żadnej przyjemności ze stosowania tego kosmetyku.

Jak na L'oreala to sie troszke zawiodłam. Kiepsko sie wchłania i trzeba dosc tługo masowac.zapach taki neutralny,nie gryzie sie z zapachem perfum.jak dla mnie jest troche za gęsty(moze dlatego dlugo sie wchłania) Kupiłam 2 opakowania w promocji, pierwsze jakoś zuzyłam ( wciskałam wszystkim znajomym na wakacjach :D ) drugie oddałam mamie, która do tej pory mi wypomina, co za badziewie jej wcisnęłam :P Baslam jest tragiczny, wogołe się nie chce wchłaniać, zostawia bardzo tłustą, niewchłaniającą się warstwę. Źle się rozprowadza. FU!