Wzięłam zupełnie w ciemno, bo cena na Allegro aż prosiła "weź mnie, weź mnie!" ;) a tyle się naczytałam pozytywnych opinii, że grzechem było nie kupić... Nuty zapachowe wydawały się być idealnie skrojone dla mnie.
Jak odpakowałam i psiknęłam to zgłupiałam....nie tego się spodziewałam. Zupełnie nie umiałam go sklasyfikować i nie umiałam nazwać tego co czułam. A to co czułam było strasznie nieuchwytne, ulotne, rozmyte jak angielski ogród we mgle. Poza tym dla mnie robił wrażenie ot, takiego zapachu na lato czy wiosnę, lekkiego kwiatowo-owocowego, nawet z taką wodną nutą z lekko pobrzmiewającymi gdzieś w tle drewnami i mchem. I tak cały dzień próbowałam coś wyodrębnić i były momenty kiedy nie czułam już nic, ale cały czas nie mogłam uchwycić tego co przypomina ten zapach. Miałam go...albo mam, dziwnie znajoma nuta... Wieczorem olśnienie! Mam! Burberry Summer pierwsza wersja!Wszystko OK, tylko to zupełnie inna kategorioa zapachowa. I gdybym o Lady wcześniej czytała opinie takie jak o Burberry Summer to nie byłabym zaskoczona. Drewno? Zamsz? Paczula? Gdzie? Dla mnie to głównie cytrusy, świeżość, owoce, kwiaty, gdzieś tam po 2 godzinach zapach robi się taki miły i zamszowy z charakterystyczną dla Burberry nutą (być może to cedr właśnie lub mech czy inne drewno), choć Burberry oczywiście było dużo bardziej owocowe, kwiatowe, takie "letnie". Ja się cieszę, że kupiłam (a wydałam na nie "aż" 28zł z przesyłką), bo BS puściłam w świat i trochę żałowałam później, więc teraz się cieszę. Będę latem używać z lubością, bo za BS sporo komplementów zbierałam.
Flakon trochę udziwniony, lubię proste rzeczy, ale od razu kolor płynu i opakowania wydał mi się adekwatny do zapachu.
Trwałość dość dobra, jednak projekcja jest tak słaba, że zapach jest ledwo wyczuwalny, choć przyjemną delikatną chmurkę da się wyczuć długo.Powiedziałabym, że jest trwały, ale bardzo dyskretny, co latem bardzo mi odpowiada.
Jeszcze kiedyś odniosę się do podobieństwa z Bottegą, jak już porządnie przetestuję.
Ano i przetestowałam też Bottegę i rzeczywiście, niezwykle podobny do Bottegi, lecz w wersji Eau Legere. EDP jest paczulowa, mocniejsza, zdecydowana. Bottega Eau Legere ma początek zbliżony,a później też robi się bardziej paczulowa. Ori ma zmierzch bardziej pudrowy, no taki "Oriflejmowy";), ale i tak są bardzo ładne, oczywiście. Biorąc pod uwagę, żemożna je kupić za kwotę 1Ox mniejszą niż Bottega, to już w ogóle rewelacja :)
Używam tego produktu od: tygodnia
Ilość zużytych opakowań: pierwsze 50ml