Podkład jest absolutnym fundamentem całego makijażu, to oczywiste. Na nic idealne zmatowienie czy przykrycie niedoskonałości, gdy twarz przypomina pomarańczę lub pewien znany krem z orzechów laskowych. Zimą przypominam porcelanową lalkę, natomiast latem nabieram lekko złotych tonów, nim znalazłam w miarę pasujące do mnie podkłady nazbierałam cały arsenał kosmetyków, które były/są dla mnie zbyt ciemne. Sprawa wydała się beznadziejna, mała fortuna została zostawiona w drogeriach, a wyrzucić szkoda. Szukając ratunku w internecie wyczytałam, że recenzowany podkład pełni rolę rozjaśniacza. Kupiła go praktycznie od razu z nadzieją w sercu, że to rozwiąże mój problem. Czy faktycznie tak się stało?
Recenzowany podkład zamknięty jest w maleńkiej buteleczce, wykonanej z cienkiego plastiku. Zakończona jest czymś w rodzaju kroplomierza, swoistego smoczka. Klasycznie zakręcane opakowanie. Mam mieszane uczucia względem tego opakowania. Jest niewątpliwie lekkie i tak małe, że zmieści się wszędzie, ale (!) jego jakość jest tak beznadziejna, że po jakimś czasie prawidłowego użytkowania, kroplomierz się zepsuł i zaczęła się z niego sączyć zbyt duża ilość produktu, a cała zakrętka jest niebotycznie ubrudzona.
Konsystencja kosmetyku to woda o białej barwie. Można śmiało stwierdzić, że jest to bardzo delikatny olej lub parafina zmieszana z białym barwnikiem. Buteleczką należy wstrząsnąć przed każdym użyciem, ponieważ w przeciwnym razie wypłynie woda z dziwną zawiesiną. Wodnistość tego kosmetyku wprawia, że nazywanie go podkładem jest jednym wielkim nieporozumieniem - nie zapewnia krycia, matu, nie sposób go rozprowadzić na twarzy. Konsystencja sprawia, że jako rozjaśniacz również nie jest to mistrzostwo świata, ponieważ prócz zmieniania koloru podkładu, również zmienia jego gęstość. Nawet najbardziej ciężkie i kryjące podkłady stają się lekkie lub wręcz półtransparentne jak kremy BB.
Niestety, zmiana koloru nie trwa wiecznie. Z upływem godzin, rozjaśniacz traci swą moc, a podkład stopniowo wraca do swojej poprzedniej, ciemnej kolorystyki. Jak szybko to się dzieje ( i czy w ogóle) zależy już tylko od typu podkładu, jaki rozjaśniliśmy. Więc czasem Revolution ratuje sytuację, a czasem nie.
Czy jestem zadowolona z tego produktu? Na pewno wiele razy mnie uratował, pozwolił powykańczać podkłady, które okazywały się totalnymi niewypałami pod względem ciemnego koloru lub nadawał lekkości tym, które były zbyt ciężkie i niekomfortowe w noszeniu. Sprawdził się również przy korektorach. Nie jest to jednak kosmetyk bez wad - jego działanie jest niestabilne, zmienia konsystencję podkładu, jest testowany na zwierzętach, no i koniec końców.. został wycofany ;) Nie widziałam go w drogeriach stacjonarnych i internetowych przez dobry rok, więc już pewnie nie wróci. Dzięki opatrzności, producenci zaczęli wprowadzać bardzo jasne warianty swoich podkładów i korektorów, a także pojawiło się wiele rozjaśniaczy i pigmentów rozjaśniających. Jest w czym wybierać. Za wodę już podziękujemy ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie