AA Oil Infusion 40+, Krem na noc `Regeneracja + spreżystość` 

Jako posiadaczka suchej skóry i kobieta w wieku 40 plus skusiłam się na ten kremik. Opakowanie- ładne, szklane, estetyczne, dużo fajniejsze niż niektóre koszmarne plastikowe pudełeczka z AA. Konsystencja- przyjemna, gęsta, ale bynajmniej nie jest to wazelina, bardziej krem z ptysia. Zapach ładny i dyskretny. Mimo treściwej konsystencji krem wchłania się błyskawicznie, nie zapycha, nie pozostawia na skórze żadnej tłustej warstwy, buzia nie świeci się. Trochę za mało nawilża, a szkoda. Skora po używaniu kosmetyku jest gładka i miła w dotyku, ale mogłaby być lepiej nawilżona. Czy ma takie działanie przeciwzmarszczkowe jak deklaruje producent? Hm, po blisko dwóch tygodniach raczej nie zauważyłam. Niemniej kosmetyk kupiłam na promocji, za cenę 8 złotych i 39 groszy- za taką cenę nie oczekuję spektakularnych cudów. Daję 4 gwiazdki za fajną konsystencję, efekt miłej w dotyku skóry i przyjemność stosowania. Elegancki słoiczek ładnie się prezentuje na toaletce.

Zacznę od tego, że mam cerę mieszaną, wiek ok. 30l. Często wybieram na noc kremy dedykowane dla późniejszego wieku, ponieważ w nocy potrzebuję bardziej treściwej i mocno nawilżającej pielęgnacji, aby nie musieć przeciążać skóry w dzień. Ten krem uważam za bardzo udany, chociaż niestety nie jest to mój ideał, więc będę szukać dalej. Jeśli nic lepszego nie znajdę, pewnie do niego jeszcze wrócę. Plusy: + przyjemna gęsta konsystencja, która przy kontakcie ze skórą zmienia się w bardziej wodniosto-oleistą (ale to jest przyjemne) + pięknie pachnie + ma niezły skład, bez zbędnych zapychaczy + nie przeciążył mojej skóry, nie zapchał jej + absolutnie nie podrażniał + po nałożeniu daje skórze dużo komfortu, jest nawodniona, ukojona i odprężona Minusy: - nie zauważyłam żadnego działania przeciwzmarszczkowego (a mam już pierwsze oznaki), chociaż cudów nie oczekiwałam - mógłby być bardziej treściwy i nawilżać mocniej (efekt nawilżenia rano nie jest zbytnio wyczuwalny) Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jednen słoiczek zdenkowany

Używam go razem z jego odpowiednikiem na dzień, ale o ile wersja na dzień mnie zachwyciła, to wersja na noc- już troszkę mniej. Wg mnie jest za lekki i trochę za słaby jak krem dla 40+. Konsystencja jest bardzo przyjemna, dość lekka, puszysta o białym kolorze i delikatnym, kwiatowym zapachu. Rozprowadza się bardzo dobrze, ze świetnym poślizgiem. Niestety, jest trochę za mało treściwy jak na kosmetyk na noc, ja akurat lubię jak twarz " mam otuloną kołderką"- a tu nic z tego, krem dość szybko wchłania się do suchości i zmuszona jestem nakładać go więcej. Rano twarz wygląda bez rewelacji- zdecydowanie za mało nawilżona ( budzę się z suchymi policzkami), no ale jest plus- moja strefa T nie jest z rana przetłuszczona - co miało miejsce przy bardziej treściwych kremach. Ostatnio mieszam go z olejkiem z tej samej serii Oil Infusion 40+, lub z serum Bielendy i dzięki temu widoczne jest wygładzenie, zmiękczenie i nawilżenie. Sam krem solo jednak takich rzeczy nie robi. Skład bogaty i ciekawy, znajdziemy w nim m.in mało shea, olej arganowy, kolagen, koenzymQ 10, kwas hialuronowy, wyciąg z ogórecznika, wyciąg z ostropestu plamistego, wit E, wyciąg z róży japońskiej. Reasumując- krem jest niezły, nie zaszkodzi, ale bez rewelacji. Plus za ładne, szklane, efektowne opakowanie. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego