Słowem wstępu i nawiązania do tytułu-jestem osobą typowo tłustoskórną. Od czasów gimnazjum, to już ponad 10 lat temu, jako jedyna w rodzinie mierzę się z tym problemem. Typowe problemy czasów nastoletnich typu tycie, potliwość, wahania wszystkiego mi przeszły, zaś nadprodukcja sebum nie i nie nastawiam się, aby tak szybko się to zmieniło.
Twarz mi się świeci przez większość czasu-nawet jeśli jest umyta specjalnym żelem, posmarowana specjalnym kremem, a czasami potraktowana specjalną kolorówką. Po prostu zawsze jest mniej lub bardziej błyszcząca, zawsze to czuję, dotykając w ciągu dnia twarzy zawsze na palcu zostaje coś z sebum. Nie mam dużych problemów z trądzikiem, krosty to rzadkość u mnie, aczkolwiek zawsze czuję, że mam nieco zanieczyszczoną skórę.
Włosy przetłuszczają mi się szybko. Codziennie muszę myć, inaczej skóra głowy dostaje szału od nadmiaru sebum, nie mówiąc o efekcie wizualnym. Nigdy nie miałam dnia, abym włosy miała cudownie lekkie, puszyste i świeże cały dzień. Zawsze ciężkie i szybko klapnące, choć zdrowe i gęste. Nie wiem jak to jest myć włosy co 2-3 dni. Wróć, pamiętam to uczucie, z dzieciństwa :D
Żadne badania i lekarze nie potrafią mi powiedzieć dlaczego moja skóra upodobała sobie produkowanie takich ilości sebum.
Dieta, pielęgnacja, styl życia-staram się prowadzić najlepiej jak umiem.
Jak się okazało-ta moja nieuprzejma skóra ukochała sobie octopirox. Cudów nie zdziałał(bo w kwestii mojej skóry to przestałam wierzyć w nie), ale czuję jak pomaga mi utrzymać to wszystko w ryzach, jak koi i uspokaja, jak czuję się z nim...pewnie i jak bardzo moja skóra lubi być nim traktowana.
A zaczęło się od tego kremu.
Pierwszy raz kupiłam go sobie rok temu na początek zimy-moja skóra ma skłonności do łuszczenia, szczególnie w okolicy brwi, na szyi, dookoła ust, czasami potrafi się z tego zrobić zaczątek stanu zapalnego. Zimą problem nasila się na tyle, że po umyciu twarzy(nawet łagodnym żelem) gdy skóra jest jeszcze całkiem naga to skórki odchodzą mi płatami i sypią się jak śnieg(tak, czasami się zastanawiam nad ŁZS).
Nierzadko też zmiany te swędzą i sprawiają dyskomfort.
Najpierw było dużo próbek, bo z Pharmacerisem mam różne przygody-niektóre z ich kosmetyków uwielbiam czy nawet kocham, zaś inne mnie dotkliwie uczuliły. Nie ma się to serią, bo zaliczyłam atak alergii przy kremie normalizującym z serii trądzikowej oraz kremie hialuronowym z serii A dla skóry wrażliwej. Mam stwierdzoną dużą skłonność do uczuleń na kosmetyki(stwierdzona przez lekarza kilkanaście lat temu) aczkolwiek nie ma u mnie na to reguły-mogę się smarować tanim kremikiem Ziai z marketu i nic mi nie będzie, a mogę raz użyć dermokosmetyku i kończę na loratadynie, żelu przeciwhistaminowym i emolientach. Mnie kiedyś uczuliła Bioderma.
Ale kiedy próbki pokazały mi, że ich zawartość jest naprawdę dobra i bezpieczna-bez wahania zainwestowałam w produkt pełnowymiarowy.
I tak się przyjaźnimy już rok, mam drugą tubkę, jak skończę to będzie trzecia, a później czwarta i piąta.
Nie zrobił cudów typu ,,Mam matową i świeżą skórę cały dzień", ale jest to produkt tak przewidywalny i pewny, że wiem iż nie zrobi mi nagle krzywdy, a z doświadczenia wiem, ze dużo kremów prędzej czy później mnie wysypie lub obciąży-mniej lub bardziej. Przy tym nigdy tego nie miałam, nigdy nie spowodował zapchania skóry zaskórnikami, nigdy nie sprowokował bolesnych gul. Wprawdzie nie zapobiega też powstawaniu nowych zmian, nie wymazuje cudownie zaskórników i rozszerzonych porów, nie rozjaśnia przebarwień potrądzikowych, ale moim zdaniem to nie jest robota dla kremu na dzień. Zostałam nauczona na jednym ze szkoleń kosmetycznych, że w nocy działamy aktywnie na problemy skóry, zaś w dzień nawilżamy, chronimy i koimy, zawsze się tego trzymam i krem Pharmaceris T Octopirox świetnie się sprawdza jako krem dzienny do ochrony i łagodzenia. Na noc używam stricte złuszczających i przeciwtrądzikowych produktów(a co kilka dni zamiast nich kładę sobie kompres z treściwego i odżywczego kremu), na dzień tego Pharmacerisa i uważam to za idealny dla mnie schemat.
Krócej-ten produkt nie zapycha.
Zresztą mamy tu filtr SPF15, dla mnie latem żaden, zimą też średni, ale jednak jest tu filtr. Więc dla mnie jest to produkt tylko na dzień(jeśli chodzi o twarz), nie widzę sensu w obciążaniu skóry podczas snu filtrami, w nocy filtrów nie potrzebuję ;)
A nawet jeśli...SPF15 to nadal lepiej niż SPF6, który często spotykam w kremach drogeryjnych. Zresztą latem i tak sięgam już po typowe 50tki, bo codziennie wtedy jeżdżę rowerem, a noszę okulary i przy filtrze SPF15 na pewno skończyłabym z białymi odbiciami na skroniach.
Wracając do działania-ten krem koi i łagodzi wszelkie zaczerwienienia, uspokaja stany zapalne i krostki jakie czasami mi wyskoczą przed okresem. Czasami mam genialny pomysł, że przed pracą sobie jeszcze coś doskubię przy brwiach(bo mam lepsze niż Breżniew i zawsze mam coś w nich do wyskubania), wtedy po akcji smaruję obszar pod brwią i zaczerwienienie szybciej znika.
Łagodzi łuszczenie i swędzenie, dał sobie radę z rozległą łuską na szyi-latem pojechałam na urlop w strony mojego faceta, wodę mają tam strasznie twardą, a nie wpadłam na pomysł by zabrać ze sobą Pharmacerisa. Jak tylko wróciłam to zabrałam się za akcję ratunkową i ten produkt naprawdę świetnie zagoił oraz uspokoił zmianę.
Dla mnie nawilżenie jest odpowiednie, skóra jest miękka i wygładzona, nie robią się nowe suche skórki. Nawet jak umyłam ją żelem Garniera z naprawdę mocnym detergentem SLS to Pharmaceris dobrze zniwelował uczucie ściągnięcia i zdarcia jakie zostało po myciu. Dzięki dobremu nawilżeniu skóra nie produkuje jeszcze więcej sebum, więc błyszczę się nadal, ale w ten bardziej zdrowy sposób, a nie opływam wesoło w hektolitry tłuszczu.
To co może zaskoczyć(i mnie zaskoczyło) to konsystencja-spodziewałam się czegoś lekkiego, nawet troszkę pudrowego, a dostałam dosyć konkretny i treściwy krem. Na twarzy lekko poblaskuje, zależnie od dnia-raz mniej, raz bardziej. Czasami mi to przeszkadza, czasami nie, ogólnie nauczyłam się z tym żyć. Krem zawsze nakładam jako pierwszy krok, przed wyjściem z domu muszę z nim pochodzić minimum 20 minut, aby zobaczyć czy moja skóra danego dnia jest w humorze do mniejszego czy większego błyszczenia. Jeśli zapowiada się na to drugie to przed wyjściem delikatnie odciskam buzię w chusteczkę jednorazową, taki trik ;) To pozwala mi trochę zmniejszyć uczucie ciężkości, które pojawi się w ciągu dnia.
Mimo to nadal uważam, że to krem bardzo dobry na dzień dla mojej tłustej skóry, bo nie jest aż tak rażąco tłusty i co dla mnie ważne-nie daje uczucia zalepienia skóry czymś śliskim czy silikonowym(domena kosmetyków typu maseczka na noc, ale w kremach na dzień to raczej też częsta sprawa).
Zapach dla mnie obojętny, dosyć charakterystyczny i taki apteczny, mi nie przeszkadza, zwłaszcza, że nie ma tutaj żadnych polepszaczy zapachu, dla mnie to na plus, osobiście jakoś wolę gdy kosmetyki apteczne są bezzapachowe.
Opakowanie-ja lubię tubki ogólnie, ale wiem, że Pharmaceris niektóre kremy pakuje w takie fajne buteleczki z pompką airless-ja bardzo je polubiłam za wygodę i higienę, wcale bym nie obraziła się za przepakowanie tego konkretnego do takiego właśnie.
A jeśli nie to chociaż można by było zrobić klik w zamknięciu tej tubki, nie zliczę ile razy ta mała zakrętka mi wypadła z rąk w porannej krzątaninie.
Nie daję jeszcze mojego hitu, ale czuję, że przyszłości może mieć to miejsce :)
Bo sam fakt, że drugi raz kupiłam krem za ponad 40 złotych to już sporo mówi(lubię inwestować pieniądze w porządne i dobrej jakości rzeczy, ale z kremami nie mam aż takiego zaufania, aby od razu kupować pełnowymiarowe za kilka dych).
Ba, sam fakt, że drugi raz kupiłam mojej twarzy ten sam krem to już coś ;)
Lubimy się, wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie i to mój pewniak, który idealnie wpisuje się w moje zwyczaje, potrzeby, schematy i upodobania.
Dzięki niemu zaczęłam testować szampony z Octopiroxem i jedno powiem-moja skóra głowy też pokochała ten składnik, zresztą teraz planuję zakup emulsji do skóry głowy z tej samej serii co recenzowany krem i też liczę na dłuższy związek :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie