Kosmetyk udało mi się kupić we Włoszech, w Polsce z tego co kojarzę Kiko jest dostepne tylko przez internet.
To jest moje pierwsze doświadczenie z "poduszkowcami", o azjatyckich wersjach tych kosmetyków słyszałam dużo dobrego. Mam odcień 30, czyli Warm Rose - jego odpowiednik w jasności, czyli Warm Beige jest bardziej oliwkowo-żółty, ale według mnie i tak Warm Rose jest odcieniem ciepłym i niestety dość ciemnym. Teraz dla mnie jest idealny, a jestem nieco opalona, ale normalnie w mojej zimowej, dość jasnej wersji kolorystycznej ;) 30 Warm Rose jest o ton za ciemny.
Cóż, kosmetyk poza tym jest po prostu bajeczny. Wygląda przepięknie - srebrne, dość masywne opakowanie. W środku jest okrągła gąbeczka do aplikacji (super wygodna!), przegródka separująca ją od kosmetyku i potem gąbka aplikująca kosmetyk pod naciskiem. Jest to bardzo wygodny, bardzo szybki sposób aplikacji, w dodatku nie brudzący! Nic się nie wylewa, nie brudzi się pędzli, beauty blendera, itd.
Krem CC ma krycie raczej mizerne, zdecydowanie lekkie do średniego (do nadbudowania przy ponownych aplikacjach). Jest rzadki, płynny, przy nakładaniu w przyjemny sposób chłodzi skórę (chyba chodzi o to metalowe, zimne opakowanie...?).
Daje tak modne teraz wykończenie - czyli świetliste, opalizujące, zdrowe. Cera jest wyrównana, wygładzona, po prostu idealna (jeśli się przykryje korektorem ewentualne niedoskonałości)! Kosmetyku NIE WIDAĆ na skórze i dla mnie jest to duża niespodzianka, bo z czymś takim się nie spotkałam... Nadbudowuję krycie, dokładam, efekt jest ładny, a nie widać żebym miała makijaż. Hit :)
Minusy? Owszem, są.
Pierwszy to ten blask/połysk - muszę się przypudrować, bo skóra nagle zmieniła mi się w mieszaną/tłustą i po tym kremie CC muszę bardzo często stosować blotki odciągające nadmiar sebum i się matowić w ciągu dnia. Ale powiedzmy że dla efektu "pupy niemowlaka" po tym kremie CC mogę to przecierpieć.
Drugi minus to cena i wydajność - płacimy 69 zł za... 10 ml kosmetyku :( Czyli standardowe opakowanie 30 ml kosztowałoby 207 zł. To naprawdę sporo. Niestety, nie można kupić osobno refill-wkładów (co można zrobić np z Lancome) z samym kosmetykiem, trzeba kupić nową całość. Może Kiko to jeszcze wprowadzi - mam nadzieję.
Podsumowując - jest to naprawdę cudowny kosmetyk, ewidentnie nowej generacji, bo pielęgnuje, nawilża, napina, rozświetla i wyrownuje kolor. Chłodzi rozgrzaną skórę i ją koi. Opalizowanie jest piękne, odmładza o lata. Pigment jest tak drobny, że makijaż jest najlepszym no makeup-makeup jaki widziałam w swoim 31-letnim życiu ;) Postanowiłam go nosić w torebce do poprawek w ciągu dnia, nie jako główny podkład, bo trochę mi go szkoda, a po drugie - wygoda jego stosowania spokojnie na to pozwala.
Używam tego produktu od: 3-4 tyg
Ilość zużytych opakowań: 1 op