Kobiecy i romantyczny.
Lata 90' i zwyczajny, polski dom. A w nim mała dziewczynka oglądająca z zafascynowaniem teledysk w TV i zasłuchana w anielski głos Celine. Pamiętam też, że gdy miałam jakieś 17 lat, moja ukochana Mama podarowała mi małe pudełeczko z mieniącym się złociście napisem Notes i dodała: ,,-Spodoba ci się, zobacz, czyj to zapach''.
Otwierałam z niecierpliwością, wydobyłam maleńki flakonik (15 ml, o ile mnie pamięć nie myli), prędko zdjęłam zgrabny koreczek, pierwsze psiknięcie i... wow, to jest ciekawe! Naprawdę fajne, kwiatowe, z początku wydające się zbyt dorosłe, oficjalne, żeby nie powiedzieć sztywne, ale naprawdę dobre.
Zużyłam z przyjemnością, od tamtej pory kupuję regularnie, we wszystkich dostępnych pojemnościach, tak więc mogę spokojnie opowiedzieć o zapachu.
Otwarcie, tak jak wspomniałam, jest mocno kwiatowe, odurzające wręcz-czuć gardenię, mimozę oraz lekki podmuch lilii wodnej. Gdy zapach osiądzie na dobre, swą obecność zaznaczają moja ukochana piwonia (mam w ogrodzie i to jest dokładnie TO, lekko słodkawy i jednocześnie orzeźwiający, niezwykle upajający aromat, czuć nawet lekką zieloność i goryczkę liści!) oraz orchidea-czyli nadal kwiatowo, ale absolutnie nie przytłaczająco, jest zwiewnie, kobieco, ale nie jest banalnie, zaś drzewo sandałowe i białe piżmo dodają całej kompozycji szyku i klasy, otulają nosicielkę lekkim woalem zapachu.
Uwielbiam nosić wiosną, latem w chłodniejsze dni, wtedy bowiem najlepiej projektują, nikogo nie drażnią (w wyższych temperaturach potrafią przydusić, niestety), ja uwielbiam go do szarego kostiumu, do klasycznego beżowego trenczu i świetnej apaszki, ale też i do lnianej sukienki. Uniwersalny, trwały, nienachalny, szykowny-doskonały na codzienne dni, gdy chcemy czuć się dobrze we własnej skórze. Ja bardzo lubię i często noszę, spróbujcie same, bo warto.