JFenzi

JFenzi
Flagowym produktem firmy są wody perfumowane, zaś uzupełnieniem asortymentu – odświeżające mgiełki zapachowe (Body splash), monozapachowe Natural Line bazowane na zapachach natury oraz płyny po goleniu.
- Strona marki:
- http://www.jfenzi.pl/
- Producent:
- JFenzi
- Produktów:
- 81
- Ulubione:
- 90
Najlepiej ocenione produkty marki JFenzi
Zobacz wszystkieKakaowy zawrót głowy
Nie znam zapachu Black Opium od YSL, którego Opal Glamour jest inspiracją. Perfumy JFenzi dostałam w prezencie i dopiero po jakimś czasie przeczytałam w internecie, że są tak zachwalane i porównywane z oryginałem. Ja porównywać ich nie będę, za to podzielę się moimi wrażeniami. Woda perfumowana Opal Glamour pachnie wyśmienicie- początkowo wyczuwam drapieżne nuty pieprzowe, ale jest to taka delikatna drapieżność, bardzo stonowana i niezwykle kobieca. Po jakimś czasie wybijają się nuty gourment, czekoladowo-kakaowe-kawowe, słodkie i pociągające. Jak na zapach z kategorii tych budżetowych jest niezwykle intrygujący i lubię się nim otulać. Na skórze czuję go do 5-6 godzin, a na ubraniach jeszcze po kilku dniach. Szalik który nim spryskałam pachniał i pachniał, aż do czasu prania. Kosmetyk nie powoduje reakcji alergicznych. Nie jest wyczuwalny zapach alkoholu. Buteleczka jest atrakcyjna wizualnie, z masywnego czarnego szkła, które jest nakrapiane. Korek taki sobie, kulisty, plastikowy, ale niezbyt dobrze spasowany- spada. Nie nadają się do noszenia w torebce, butelka jest ciężka sama w sobie, a perfumy dostępne są tylko w wersji 100 ml. Bardzo bym chciała, by producent sprzedawał także mniejsze, np. po 50 ml. Wtedy byloby idealnie, ale to już moje czepialstwo. Zapach zdecydowanie na chłodniejsze dni, może być na wieczór, ale niekoniecznie. Ja używam go o każdej porze, jeśli nie przesadzimy z ilością nie powinien być przytłaczający dla otoczenia. Bardzo dobra pozycja, przyjemna dla porfela cena i produkt wytworzony w Polsce. Same plusy- polecam!
Przejdź do recenzjiJFenzi jak zwykle nie zawodzi - świetny zamiennik
Moi najbliżsi wiedzą jak bardzo kocham zapachy, dlatego ten był jednym ze świątecznych prezentów :D. Nie zależy mi na luksusowej marce. Jestem szczęśliwa z każdych perfum, które dostanę. A firmę JFenzi już znam z przyjemnych zamienników. Jak było tym razem? O tym w dalszej części recenzji :). Moje ulubione zapachy to te słodkie, ale odpowiednio wyważone. Nie lubię nadmiernej słodyczy, która przyprawia o ból głowy i mdłości. Najbardziej kocham te na bazie kremowej wanilii, ale przyznam, że świeżaki też potrafią trafić w mój gust ;). W tym przypadku miałam do czynienia z czymś naprawdę nietypowym. Jest to zamiennik dla znanych i lubianych perfum Paco Rabanne Olympea, które miałam okazję powąchać. Niestety nie pamiętam ich na tyle, by zrobić porównanie, więc opiszę tylko odpowiednik. To idealnie skomponowana świeżość ze słodkością. W głowie znajdziemy kwiat imbiru, jaśmin wodny i zieloną mandarynkę, ale główną rolę gra zdecydowanie wanilia przez cały żywot zapachu. Czuję tu początkowo świdrującą w nosie ostrość, która prawdopodobnie jest od kwiatu imbiru i oczywiście jaśmin tak charakterystyczny, że trudno go pominąć. Bardzo kremowa wanilia przebija się przez te dwie, wyczuwalne przeze mnie nuty, tworząc niebywale czyste, ale już słodkawe połączenie. A pisząc ''czyste'', mam na myśli świeże pranie, wywieszone w słoneczny, ciepły dzień w ogrodzie. Tylko, że proszek miał mocny i ciężki zapach, choć wciąż czysty i świeży. Mam nadzieję, że rozumiecie :). W bardzo krótkim czasie wychodzi serce zapachu, czyli wanilia i sól. W tym momencie wanilia jest bardzo mocna i bardzo słona. Nietypowość wybija poza skalę. To tak, jakby wymieszać ekstrakt waniliowy z dużą ilością soli, podgrzać, a potem powąchać. Ta sól gryzie wręcz w nos, mimo że jest przełamywana słodką kremowością wanilii. Wiele osób w tym momencie może stwierdzić, że to nie perfumy dla nich. Mogą ich drażnić i wywoływać migrenę. Ja na szczęście nie mam z tym problemu, a notabene - zakochałam się w nim jeszcze bardziej. W bazie zapachu wanilia i sól pozostają wyczuwalne, ale dochodzi do tego drzewo kaszmirowe, drzewo sandałowe i ambra. Tutaj staje się cięższy, drzewny, trochę unisex. Kremowość nadal jest utrzymana, ale właśnie z tym cięższym wydźwiękiem. No cóż mogę rzec... Lubię takie słono-słodko-kremowe wonie. A tym bardziej, jak są tanimi i świetnymi zamiennikami :). Według mnie idealnie pasuje na letnie wieczory, a szczególnie na imprezy na plaży. Ma w sobie coś, co kojarzy się ze słoną wodą morską i rozgrzanym piaskiem. Oczywiście każde perfumy możemy nosić, kiedy chcemy. To, co napisałam, to tylko sugestia. Jego trwałość na skórze to 8-10 godzin, więc absolutnie nie ma na co narzekać. Na ubraniach czuję go nawet po praniu, jak wypsikam się uprzednio zbyt dużą ilością (upsss :D...). Jestem zadowolona z prezentu i biję brawo firmie JFenzi za tak udaną kompozycję! Flakon to płaska, zaokrąglona, szklana butelka, która ma delikatny, brzoskwiniowy odcień. Posiada ona plastikową zatyczkę w kształcie walca, ale nie używam jej. Moim zdaniem odejmuje uroku całości. Atomizer ma złoty kolor i psika drobną mgiełką, bez ''plucia'' dużymi kroplami i bez zacinania się. Moim zdaniem flakon wygląda ładnie - nie ma tu kiczu, jest prosty, minimalistyczny i dobrze oddaje klimat zapachu. Pojemność to 100ml - jedyna do wyboru.
Przejdź do recenzji