Perfumy te kupiłam po tym jak skończyły się moje poprzednie, tego samego producenta. Jako, że uwielbiam intensywne zapachy, to nie mogłam obok tego gagatka przejść obojętnie. Firma JFenzi tworzy naprawdę świetne odpowiedniki w równie świetnej cenie, dostępne stacjonarnie w drogerii Natura.
*Edit 27.04.2021: Gdy pisałam tę recenzję, to byłam początkującą kolekcjonerką perfum, która nie znała jeszcze tak do końca swojego gustu. Na dzień dzisiejszy wolę słodkie, ale lżejsze zapachy - w takich czuję się komfortowo. Good Life za to jest ciężkim, imprezowym, perwersyjnym perfumem, który mnie przytłacza nawet zimowymi wieczorami. Nadal stoi u mnie na półce i nie jest używany.
Jestem fanką mocnych zapachów, wyczuwalnych z daleka, zostawiających za mną ogon, ale noszę również te delikatniejsze i kobiece. Nie dzielę ich też na kategorie, typu odpowiednie na dzień, czy odpowiednie na wieczór. Jeśli mam ochotę na zakupach pachnieć jakbym szła na imprezę, to po prostu będę tak pachnieć, bo kto mi zabroni :D. Perfumy Good Life, z tego co wiem, to tani zamiennik Good Girl, ale nie mogę tego potwierdzić, bo nie miałam okazji ich powąchać. Jednak nuty zapachowe są takie same, a to o czymś świadczy. Na samym początku uderza w nas silna nuta kwiatowa, która szybko zamienia się w dosyć słodki zapach migdałów, połączonych z paloną kawą i utrzymuje tak do 2 godzin. Przez pierwsze 15 minut, gdzieś tam w głębi, wyczuwalny jest dziwny smród spalenizny, który mógłby spowodować ból głowy, ale na szczęście nie pozostaje na długo. Po tych mniej-więcej 2 godzinach wysuwa się ponownie zapach kwiatowy jako serce, zostając ze mną na dłużej niż te początkowe uderzenie, ale nadal w połączeniu z kawą i już nieśmiałym, subtelnym zapachem migdałów. Trwa to krótko, bo do godziny. Natomiast podstawa robi się już słodka ze szczyptą świeżości przez bób tonka i kakao, ale nadal w mrocznym klimacie, zostając na skórze do kąpieli, a na ubraniach do następnego prania. Perfumy te mogę spokojnie dopisać do tych, które pozostawiają za nami ogon zapachu, a po wejściu do pomieszczenia po pierwsze unoszą się na metr dookoła nas jak tarcza ochronna, a po drugie migrują po całym miejscu, subtelnie dając o sobie znać innym osobom. Nie noszę go zbyt często, bo mimo, że nie dzielę zapachów na kategorie dotyczące pory dnia, to akurat dla niego musi być odpowiedni ubiór. Na początku skojarzył mi się z dojrzałą, elegancką, zadbaną kobietą, ubraną w obcisłą, czarną sukienkę i czarne szpilki, która na ustach ma ponętną, czerwoną szminkę. Po jakimś czasie przyszła mi na myśl także młoda kobieta, pewna siebie, ubrana w skórzaną kurtkę, jeansowe lub czarne spodnie i w ciężkich butach. Tak właśnie lubię się ubrać i wtedy ten zapach pasuje do mnie najbardziej. Kobiety delikatne i nieśmiałe mogą zostać tymi perfumami przytłoczone, a w oczach mężczyzny mogą być mniej atrakcyjne. Trzeba naprawdę emanować pewnością siebie, by zapach ten nas dopełniał, a nie przewyższał.
Perfumy na początku znajdują się w kartonowym opakowaniu, utrzymanym w ciemnoniebieskich kolorach i dodatkowych złotych szczegółach. Wygląda to bardzo elegancko i świetnie pasuje do samego zapachu. Flakon natomiast jest szklany, ciężki i równie elegancki, ale w minimalistyczny sposób. Złota zatyczka, złote napisy i złoty atomizer dodają całości uroku. Na flakonie widoczne jest gładkie przejście koloru z czarnego, który jest do góry, na ciemny niebieski, który jest na dole. Wygląda to jakby buteleczka była od spodu podświetlana niebieskim światłem. Atomizer nie należy do tych, które mają perfumy z wysokiej półki, ale i tak jest zaskakująco dobry - rozpyla małą mgiełkę i nie zacina się. W moim przypadku dwa psiknięcia na szyję i dwa na ubrania są wystarczające na cały dzień. Pojemność to 100ml.
Zalety:
- Regularna cena
- Ciężki, mocny, wielowymiarowy zapach dla pewnych siebie kobiet
- Pasuje zarówno kobietom dojrzałym, jak i młodym, ale ze specyficznym stylem
- Świetna trwałość
- Atomizer
- Pojemność i wydajność
- Elegancki flakon