LoveInk

LoveInk
Marka znana głównie z wegańskich maseł do pielęgnacji tatuaży.
- Strona marki:
- http://loveink.pl/
- Producent:
- LoveInk
- Produktów:
- 11
- Ulubione:
- 10
Najlepiej ocenione produkty marki LoveInk
Zobacz wszystkieRewelacja
Zależy mi na tym, aby moje tatuaże długo cieszyły się dobrą formą oraz wyglądem, zwłaszcza, że każdy z nich zawiera akcenty koloru, a jak wiadomo-kolorowe tusze lubią z czasem tracić swoją intensywność. Dlatego dużą wagę przykładam do ich poprawnego gojenia, ochrony przeciwsłonecznej, a także codziennej ich pielęgnacji. Wybór produktu do tego ostatniego zadania padł na LoveInk, najbardziej przekonał mnie świetny skład(naturalny, konkretny i pozbawiony całej tablicy Mendelejewa) oraz zapach-autentyczna i przyjemna pomarańcza, bardzo umila stosowanie produktu. Ja to masełko stosuję w dwóch rolach: -do gojenia w późniejszej fazie, tzw. suchej, czyli ok. 2 tygodnie po sesji, gdy naskórek zaczyna się łuszczyć oraz pojawia się większa suchość oraz świąd. Wtedy ten produkt świetnie nawilża, zmiękcza złuszczający się suchy naskórek, łagodzi podrażnienia oraz likwiduje uporczywy świąd(a wiadomo czym może skończyć się drapanie świeżej dziarki w trakcie gojenia). Do pierwszej fazy gojenia, tej bezpośrednio po sesji wolę bardziej specjalistyczne maści apteczne, świeży tatuaż=świeża rana i wolę nałożyć tam swój sprawdzony Uriage Bariederm Cica. -do(prawie) codziennej pielęgnacji(w kwestii smarowania wszystkiego poniżej brody zawsze muszę się turbo mobilizować :D), w tej roli to masełko świetnie nawilża oraz wzmacnia skórę, a także pomaga zachować świeży wygląd naszych wymarzonych tatuaży, kolory i kontury cały czas zostają piękne(nawet na nadgarstku gdzie skóra intensywniej pracuje i się zagina, jak zastrzegł mój tatuator-tam dziarki będą się starzeć szybciej i musimy być tego świadome). Mój pierwszy tatuaż ma prawie 3 lata i nadal wygląda jak świeżo zrobiony(chociaż ma dużo akcentów nasyconych barw), mój tatuator zawsze nie może się nachwalić, że tak świetnie wygląda, także ten... ;) Produkt ma konsystencję prawdziwego masła-twarde i zbite, mięknie pod wpływem temperatury. Bardzo przyjemnie można nim zrobić masaż skóry, daje fajny poślizg. Ze względu na ,,tłusty" skład zostawia wyczuwalną i nieco lepką warstewkę. Co zaskakujące-nie zapycha mi skóry na plecach(chociaż tutaj masełko stosuję nieco rzadziej, właśnie ze względu na skłonność do zapychania się skóry w tym obszarze). Jest bardzo, BARDZO wydajne, więc cena nie jest przesadzona, masło starczyło mi na prawie rok częstych aplikacji na różnych obszarach ciała.
Przejdź do recenzjiLoveInk Tattoo Butter Papaya – must-have w pielęgnacji tatuażu!
Jeśli szukasz kosmetyku, który nie tylko intensywnie nawilży i odżywi skórę, ale także podbije kolory Twojego tatuażu, LoveInk Tattoo Butter Papaya to strzał w dziesiątkę! Konsystencja masła jest przyjemnie kremowa, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Zapach papai? Obłędny! Delikatnie egzotyczny, ale nienachalny – używanie tego produktu to czysta przyjemność. Skład? Naturalny i bogaty w składniki regenerujące, dzięki czemu skóra pozostaje elastyczna i dobrze nawilżona. Po kilku dniach stosowania zauważyłem, że tatuaż wygląda na bardziej nasycony, a skóra nie jest podrażniona ani przesuszona. To idealny produkt zarówno do świeżych tatuaży, jak i do tych już zagojonych, które potrzebują odrobiny „życia”. Zdecydowanie polecam!
Przejdź do recenzjiRewelacja
Zależy mi na tym, aby moje tatuaże długo cieszyły się dobrą formą oraz wyglądem, zwłaszcza, że każdy z nich zawiera akcenty koloru, a jak wiadomo-kolorowe tusze lubią z czasem tracić swoją intensywność. Dlatego dużą wagę przykładam do ich poprawnego gojenia, ochrony przeciwsłonecznej, a także codziennej ich pielęgnacji. Wybór produktu do tego ostatniego zadania padł na LoveInk, najbardziej przekonał mnie świetny skład(naturalny, konkretny i pozbawiony całej tablicy Mendelejewa) oraz zapach-autentyczna i przyjemna pomarańcza, bardzo umila stosowanie produktu. Ja to masełko stosuję w dwóch rolach: -do gojenia w późniejszej fazie, tzw. suchej, czyli ok. 2 tygodnie po sesji, gdy naskórek zaczyna się łuszczyć oraz pojawia się większa suchość oraz świąd. Wtedy ten produkt świetnie nawilża, zmiękcza złuszczający się suchy naskórek, łagodzi podrażnienia oraz likwiduje uporczywy świąd(a wiadomo czym może skończyć się drapanie świeżej dziarki w trakcie gojenia). Do pierwszej fazy gojenia, tej bezpośrednio po sesji wolę bardziej specjalistyczne maści apteczne, świeży tatuaż=świeża rana i wolę nałożyć tam swój sprawdzony Uriage Bariederm Cica. -do(prawie) codziennej pielęgnacji(w kwestii smarowania wszystkiego poniżej brody zawsze muszę się turbo mobilizować :D), w tej roli to masełko świetnie nawilża oraz wzmacnia skórę, a także pomaga zachować świeży wygląd naszych wymarzonych tatuaży, kolory i kontury cały czas zostają piękne(nawet na nadgarstku gdzie skóra intensywniej pracuje i się zagina, jak zastrzegł mój tatuator-tam dziarki będą się starzeć szybciej i musimy być tego świadome). Mój pierwszy tatuaż ma prawie 3 lata i nadal wygląda jak świeżo zrobiony(chociaż ma dużo akcentów nasyconych barw), mój tatuator zawsze nie może się nachwalić, że tak świetnie wygląda, także ten... ;) Produkt ma konsystencję prawdziwego masła-twarde i zbite, mięknie pod wpływem temperatury. Bardzo przyjemnie można nim zrobić masaż skóry, daje fajny poślizg. Ze względu na ,,tłusty" skład zostawia wyczuwalną i nieco lepką warstewkę. Co zaskakujące-nie zapycha mi skóry na plecach(chociaż tutaj masełko stosuję nieco rzadziej, właśnie ze względu na skłonność do zapychania się skóry w tym obszarze). Jest bardzo, BARDZO wydajne, więc cena nie jest przesadzona, masło starczyło mi na prawie rok częstych aplikacji na różnych obszarach ciała.
Przejdź do recenzji