LoveInk Tattoo Oil Aloes Olejek do pielęgnacji tatuażu

To że kocham Tattoo Butter od LoveInk wiedzą wszyscy. Miłość ta trwa od dawna i byłam pewna, że niczego nie pokocham bardziej. Tattoo Oil kupiłam z ciekawości, nie oczekiwałam, że ta przygoda stanie się kolejny raz, ponieważ na pewno wrócę do Tattoo Butter. Buteleczka jest szklana z pipetą. I to już pierwszy czynnik, który sprawia że Oil ma przewagę nad Butter. Opakowanie dzięki temu jest bardziej higieniczne, nie dotykamy za każdym razem produktu, gdy chcemy go użyć. Pipeta ogranicza ilość zarazków, ponieważ sam produkt z opakowania nie dotyka naszej skóry. Końcówką pipety także nie dotykamy tatuażu. W przypadku świeżego wzoru jest to dodatkową zaletą. Produkt jest płynny, ultra łatwo się rozprowadza na skórze. Szybciej można go zaaplikować na tatuaż, nie ma tu więc niepotrzebnego rozcierania. Smarowanie jest bardziej sprawne i mniej odczuwalne. W przypadku świeżego tatuażu, kiedy skóra jest bardziej wrażliwa na dotyk ma to spore znaczenie. Z tym produktem można zapomnieć, że dziara jest świeża, ponieważ w żaden sposób smarowanie nie powoduje bólu czy podrażnienia. Produkt długo utrzymuje nawilżoną skórę, odżywia, nie podrażnia, nie uczula i sprawia że pielęgnacja świeżego tatuażu jest bardzo komfortowa. Wydajność. Według mnie jest całkiem dobra. Mam opakowanie 50 ml, używam od 2 tygodni i nie mam już połowy. Tatuaż jest dość spory więc zużycie też jest większe niż w przypadku czegoś małego. Produktu używam 3 razy dziennie. Ogólnie to jest to higieniczny produkt, z dobrym według mnie składem, który łatwo się aplikuje, dobrze nawilża skórę, nie podrażnia i nie uczula, ma lekki przyjemny zapach. Wydajność jest całkiem niezła.