Martina Gebhardt

Martina Gebhardt
Od chwili powstania w 1983 roku firma produkuje kosmetyki nie testowane na zwierzętach i pozbawione surowców zwierzęcych, z naturalnych kontrolowanych surowców (98% DEMETER). Kosmetyki posiadają certyfikaty BDIH i DEMETER.
- Strona marki:
- http://www.martina-gebhardt-naturkosmetik.de/
- Producent:
- Martina Gebhardt
- Produktów:
- 22
- Ulubione:
- 295
Wizażanki polecają
Zobacz wszystkieNajlepiej ocenione produkty marki Martina Gebhardt
Zobacz wszystkie
4,3 /5 na 73 recenzji
Mały, ale wariat. Wyleczył moją atopię.
Jest to krem tylko i wyłącznie dla osób, które poszukują mocnego odżywienia. Nie znajdziecie tu szybkiego wchłaniania, pseudo-bazy pod korektor, ani ujędrnienia w postaci napięcia skóry. To nie jest żaden żelek i zupełnie nie nadaje się na dzień pod mocny makijaż. Jest to zupełne przeciwieństwo. Krem jest stricte odżywczy. Tłuściutki, żółty i lekko płynny jak roztopione masło. Zostawia wyraźną warstwę i wręcz rozluźnia napiętą skórę. Czuć, że jest na skórze i nigdy nie wchłania się całkowicie. Wystarczy go mikroskopijna ilość do powleczenia dużego obszaru. Trzeba się trochę namachać, żeby go rozprowadzić, ale nie dlatego, że jest gęsty, bo nie jest, ale ma bogatą konsystencję, mocno olejową i przez to mało, powiedzmy, silikonową, która szybko by stawała się niewidoczna. Nadal jest gładki i jednolity, ale należy z nim pracować powoli i metodycznie. Odwdzięczy się. Bo wyleczył moją atopię. Po prostu. Bardzo dbam o okolicę oczu, bo jest sucha na wiór i bardzo często przeplatają się okresy suszy i plam egzemowych. Prawie każdy krem dedykowany tej okolicy zostawia mi pod oczami saharę, nie mogę sobie pozwolić na nieposmarowanie ocząt codziennie rano i wieczorem. A ten krem na wykończeniu sprawił, że skóra była nieprzerwanie nawilżona. Nawet jak nie nałożyłam go przez kilka minut. Nie czułam już ściągnięcia, nie piekły mnie kąciki, powieki nie były szorstkie jak koci języczek i czułam, jakbym była ochrzczona i uzdrowiona. Kładłam go również pod makijaż, bo jestem już wyćwiczona, jak sobie radzić z tłuściochami, baza, dobry, nierozmazujący się tusz i wio. Zadbał o moją skórę lepiej niż maści dermatologiczne i kremy apteczne dla powiek z AZS. Jedyny, w czasie którego nie pojawił się świąd na ani jeden dzień. I tak, wiem, że atopii się wyleczyć nie da, ale czuję, jakbym miała ją więcej niż opanowaną - jakby jej wcale nie było. Delikatnie, acz wyraźnie pachnie. Ziołowo/różano/oliwkowo. Ślicznie. Woń wynika ze składu i zupełnie nie ma wpływu na moje oczęta ani szczypanie, pieczenie i drażnienie. Skład jest idealny. Bazuje tylko na olejach (awokado,oliwka), masłach (shea, kakao), ekstraktach roślinnych (czarny bez, róża, pomarańcza) + okluzyjna lanolina i wosk pszczeli. Bardzo emolientowy i powlekający. A dodatkowo ma maciupeńką ilość substancji przeciwzapalnych - złoto i srebro. Raczej nic nie ma szansy wysuszyć czy zaognić. Genialnie wpływa na moją skórę. Relaksuje, rozluźnia, nawilża, odżywia. Zniwelował zmarszczki mimiczne i te z suchości. Wzmocnił też żyłki krwionośne, więc poznikały niebieskawe cienie pod oczami! Skóra wygląda świetnie i na bardzo zdrową i zadbaną. Pamiętam ten krem sprzed jakichś 10 lat, kiedy po krótkim zachwycie zupełnie o nim zapomniałam. Dlaczemuż, och czemuż... Jest doskonały dla mojej atopii. Magiczny i niezastąpiony. Zdarzało mi się zdradzić go rankiem na rzecz czegoś lżejszego pod matowe cienie, i nawet wówczas skóra była zaopiekowana tak trwale, że nic złego mnie nie spotykało. Taki mały, ale wariat.
Przejdź do recenzji
4,3 /5 na 73 recenzji
Mały, ale wariat. Wyleczył moją atopię.
Jest to krem tylko i wyłącznie dla osób, które poszukują mocnego odżywienia. Nie znajdziecie tu szybkiego wchłaniania, pseudo-bazy pod korektor, ani ujędrnienia w postaci napięcia skóry. To nie jest żaden żelek i zupełnie nie nadaje się na dzień pod mocny makijaż. Jest to zupełne przeciwieństwo. Krem jest stricte odżywczy. Tłuściutki, żółty i lekko płynny jak roztopione masło. Zostawia wyraźną warstwę i wręcz rozluźnia napiętą skórę. Czuć, że jest na skórze i nigdy nie wchłania się całkowicie. Wystarczy go mikroskopijna ilość do powleczenia dużego obszaru. Trzeba się trochę namachać, żeby go rozprowadzić, ale nie dlatego, że jest gęsty, bo nie jest, ale ma bogatą konsystencję, mocno olejową i przez to mało, powiedzmy, silikonową, która szybko by stawała się niewidoczna. Nadal jest gładki i jednolity, ale należy z nim pracować powoli i metodycznie. Odwdzięczy się. Bo wyleczył moją atopię. Po prostu. Bardzo dbam o okolicę oczu, bo jest sucha na wiór i bardzo często przeplatają się okresy suszy i plam egzemowych. Prawie każdy krem dedykowany tej okolicy zostawia mi pod oczami saharę, nie mogę sobie pozwolić na nieposmarowanie ocząt codziennie rano i wieczorem. A ten krem na wykończeniu sprawił, że skóra była nieprzerwanie nawilżona. Nawet jak nie nałożyłam go przez kilka minut. Nie czułam już ściągnięcia, nie piekły mnie kąciki, powieki nie były szorstkie jak koci języczek i czułam, jakbym była ochrzczona i uzdrowiona. Kładłam go również pod makijaż, bo jestem już wyćwiczona, jak sobie radzić z tłuściochami, baza, dobry, nierozmazujący się tusz i wio. Zadbał o moją skórę lepiej niż maści dermatologiczne i kremy apteczne dla powiek z AZS. Jedyny, w czasie którego nie pojawił się świąd na ani jeden dzień. I tak, wiem, że atopii się wyleczyć nie da, ale czuję, jakbym miała ją więcej niż opanowaną - jakby jej wcale nie było. Delikatnie, acz wyraźnie pachnie. Ziołowo/różano/oliwkowo. Ślicznie. Woń wynika ze składu i zupełnie nie ma wpływu na moje oczęta ani szczypanie, pieczenie i drażnienie. Skład jest idealny. Bazuje tylko na olejach (awokado,oliwka), masłach (shea, kakao), ekstraktach roślinnych (czarny bez, róża, pomarańcza) + okluzyjna lanolina i wosk pszczeli. Bardzo emolientowy i powlekający. A dodatkowo ma maciupeńką ilość substancji przeciwzapalnych - złoto i srebro. Raczej nic nie ma szansy wysuszyć czy zaognić. Genialnie wpływa na moją skórę. Relaksuje, rozluźnia, nawilża, odżywia. Zniwelował zmarszczki mimiczne i te z suchości. Wzmocnił też żyłki krwionośne, więc poznikały niebieskawe cienie pod oczami! Skóra wygląda świetnie i na bardzo zdrową i zadbaną. Pamiętam ten krem sprzed jakichś 10 lat, kiedy po krótkim zachwycie zupełnie o nim zapomniałam. Dlaczemuż, och czemuż... Jest doskonały dla mojej atopii. Magiczny i niezastąpiony. Zdarzało mi się zdradzić go rankiem na rzecz czegoś lżejszego pod matowe cienie, i nawet wówczas skóra była zaopiekowana tak trwale, że nic złego mnie nie spotykało. Taki mały, ale wariat.
Przejdź do recenzji