Lubię. :)
Przed wyprawą w świat warto by było poznać swoje podwórko...
Trzymając się tej zasady postanowiłam poznać polską wodę kolońską. Zapragnęłam dowiedzieć się jak pachnieli mężczyźni ubiegłego stulecia.
W zasadzie od razu wyświetla mi sią obraz mojego ukochanego Dziadka, który szykuje się na niedzielną mszę. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że podobny zapach wydobywał się z łazienki po jego toalecie. Wychodził z ogoloną brodą i uczesanymi włosami. Szedł do pokoju, do wielkiej drewnianej szafy ze skrzypiącymi drzwiami. Zakładał garniturowe spodnie, skórzane buty, błękitną, jak jego oczy, koszulę, a na to marynarkę. Bardzo wysoki, smukły, schludny mężczyzna.
Oczywiście, uważam, że woda kolońska nie jest zarezerwowana dla mężczyzn. Przemysławka również nie.
Miałam , jak to u mnie, "fazę" na wody kolońskie i wtedy to wpadłam na tę naszą, rodzimą. Okazało się , że kosztuje w porywach do 30 zł.
Przy okazji testowania zapachów z tej grupy trafiałam na różne grupy cenowe, w tym na przykład kolońską od Guerlain. Zapachy bardzo zbliżone, ale Przemysławka o wiele dłużej się utrzymuje.
Czuć w niej na samym wstępie gorzką cytrynę w towarzystwie aromatycznych ziół. Są też oczywiście krzaki lawendy. Ba, nawet całe pola! Jest to zapach świeżości, czystości, schludności. Niezaprzeczalnie kultowy, choć , mam wrażenie, już mocno zapomniany. Warto się nad nią pochylić, zwłaszcza, jeśli planujemy zakup znanej 4711.
Idealna po porannej toalecie, gdy chcemy przedłużyć poczucie świeżości, a nie koniecznie mamy ochotę od razu użyć perfum.
W tym wypadku niską, w kierunku średniej , trwałość uważam za plus, ponieważ zapach wody kolońskiej nie kłóci nam się z zapachem później nałożonych perfum.
Na lato, w zasadzie na cały dzień, tylko trzeba po prostu ponawiać aplikację. Ale czy to nie jest przyjemne? ;)
Bardzo się cieszę, że skusiłam się na ten zapach i naprawdę polecam się z nim zapoznać, choćby dlatego żeby nie zaprzestano go produkować.
Dobre, bo polskie. :)