Lancome, Renergie Morpholift (Krem ujędrniający)

Na wstępie przyznam, że lat 30 jeszcze nie mam. Więc nie znajduję się w grupie docelowej tego kosmetyku, ale jak z pewnością spora część Pudernic, używam często "mocniejszych" kosmetyków niż "powinnam". Wiem, wiem... pewnie taka postawa wiąże się z materialistycznym i konsumpcyjnym nastawieniem do życia... pogonią za nowością... albo magiczna formułą "chwilo trwaj"... no tak... biję się w pierś... ale postępownia nie zmienię... a na pytanie co po 40-tce używać będę, odpowiem: "no chyba coś jeszcze wymyślą, czas mają"...

Ale do rzeczy. Jestem szczęśliwą posiadaczką kremu w wersji amerykańskiej (nazwa micro- nie morfolift) bez filtrów (więc na noc). Krem ma bogatą konsystencję, ale wchłania się niemal natychmiast, pozostawiając na skórze bardzo delikatny film. Mimo wyczuwalnego zapachu, nie uczula i jest bardzo łagodny, a jednocześnie "intensywny". Mocno odżywia skórę, co widać i czuć. Twarz staje się bardzo delikatna i aksamitna w dotyku. Trudno mi ocenić jego podstawowe zadanie - modelowanie i ujędrnianie twarzy. W kwestii zmarszczek mimicznych, to i owszem znikają, na jak długo? nie wiem... innych zmarszczek nie posiadam, więc na ich temat się nie wypowiadam.
Na pewno moja skóra nie wykorzystuje w pełni wszystkich dobrodziejstw tego specyfiku. Kosmetyk doskonale spisuje się w formie czasowej kuracji cery wysuszonej słońcem południa.
Używam tego produktu od:2 miesiące
Ilość zużytych opakowań:1x50ml