Demeter Wet Garden EDC 

Nazwa tego zapachu mówi o nim niemal wszystko. Ot, mokry ogród, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Przed chwilą przestało padać, słońce już wychodzi zza chmur, ostatnie krople wody spadają z liści i płatków nieco zniszczonych przez deszcz. Czuć mokre zielsko, zgniecione liście i pędy, od czasu do czasu także zapach wilgotnej ziemi, a wszystko to na podkładzie poburzowego powietrza. Potem do głosu dochodzą także kwiaty, ale ich zapach choć słodkawy jest bardzo delikatny, też chciałoby się rzec: zielony. Niedługo potem między rabatki wkracza ogrodniczka: znów wybija się trawiasta woń gniecionych jej butami liści i łodyg, które deszcz strącił na ścieżki. Ogrodniczka spaceruje, ocenia straty, wącha mokre kwiaty... I tak sobie trwa ten zielony, podeszczowy ogród z małą ilością rozkwitniętych kwiatów – przez mniej więcej pół godziny jest dość intensywnie, potem zapach bardzo przycicha i czuć go jedynie po zbliżeniu nosa do skóry. Po 2-3 godzinach odszukuję już jedynie cień ogrodu, na szczęście nie czuję w nim ani goryczki, ani kwiatowego detergentu. Podsumowując: dla lubiących zielono-deszczowe klimaty zapach świetny, ale koniecznie trzeba wziąć poprawkę na to, że mamy do czynienia nie z perfumami rozwijającymi się w zetknięciu z człowiekiem i trwającymi wiele godzin, tylko z pięknym tomikiem z zapachowej biblioteki... Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: odlewka

Zapach nie jest z kategorii super udanych, niestety. Pachnie podobnie do Poison Ivy, ale jest trochę bardziej zbliżony do natury, mniej denerwujący. Czuć zapach mokrych liści i słodki sok z nadłamanej, młodej gałązki. Gdzieś coś dalej pachnie odrobinę słodko, jak groszek pachnący a nad całością unosi się aromat wodnistego ogórka. Sama nie wiem czy mi się podoba czy nie. Dziwne dziwadełko z trwałością demetrową. ** Używam tego produktu od: jakiegoś czasu Ilość zużytych opakowań: odlewka

Zielsko , chwasty w połączeniu z mokrą ziemią . Lekko wszystko podgniłe . Ogród nie jest mokry , tylko taki po powodziowy . Nie ma kwiatów , świeżości , którą czujemy po deszczu . Zapach bardzo przypomina mi Ogródek Monsunowy Hermesa . Nie chciałabym tak pachnieć , ale jako ciekawostka , to zapach bardzo udany . Trwałość mizerna , 2 godziny . Używam tego produktu od: od niedawna Ilość zużytych opakowań: odlewka

Wet Garden to jeden z moich ulubionych zapachów,po które sięgnęłam z półki biblioteki Demeter. Ogólnie zapach jest świeży , mokry i bardzo, bardzo zielony. Czuję w nim ogromne ilości mokrego zielska-trawa , chwasty, kwiaty. Wszystko co można znaleźć w dzikim , zarośniętym ogrodzie, o którym ogrodnik dawno zapomniał. Woń kwiatów czuć najmocniej na początku. Kojarzy mi się przede wszystkim z bratkami-takimi fioletowo-żółtymi, zdziczałymi. Do tego trochę fiołków. Poza tym innych kwiatów nie rozróżniam. Z biegiem czasu zapach robi się coraz bardziej zielony. Kwiaty ustępują miejsca mokremu zielsku ,ale do końca są lekko wyczuwalne. Wśród zielska jest sporo niekoszonej trawy i mlecze...a po wszystkim łażą żółte ślimaki [tak-zapach na prawdę kojarzy mi się ze ślimakami,które zbierałam jako mała dziewczynka w swoim ogrodzie] :P Poza bujną roślinnością w zapachu czuć jeszcze świeżość. Taką jaką czuć po obfitym deszczu. Gdybym miała określić te perfumy jednym słodem,użyłabym słowa wiosna!. Trwałość-kiepska Używam tego produktu od:paru miesięcy,nieregularnie :) Ilość zużytych opakowań:1x15ml

Pierwszy test - duszno, wilgotno, parno, tropikalne kwiaty... Tak wyobrażałam sobie Ogródek Pomonsunowy Hermesa. Test kolejny - kwiaty jakby bliższe naszej szerokości geograficznej, konwalie jakby... Test trzeci i komentarz mojej siostry - "Pachniesz jak mydło w szkolnej toalecie...". Faktycznie. Przypomina najtańsze, konwaliowe mydło w płynie.... Do momentu, kiedy rozwinie się duszna, wilgotna nuta, ale wrażenie, że znam ten zapach - i to wcale nie z ogrodu - pozostaje. Buteleczka taka sobie - jak to u Demeter Używam tego produktu od:? Ilość zużytych opakowań:próbka

Ostatnio zaczelam zapoznawac sie z zapachami Demeter. I szybko odkrylam pewna prawidlowosc : to nie sa perfumy !!! to jest po prostu ZAPACH, czyli dostajesz mniej wiecej to, co jest w nazwie i nie ma co sie doszukiwac jakichs zmieniajacych sie nut i ewolucji. Chociaz akurat Wet Garden jest jednym z najbardziej zlozonych w mojej probkowej kolekcji. Zaczyna sie ostra nuta konwalii, zroszonej oczywiscie bo przeciez wszystko ma byc wet :) Po chwili dochodza inne kwiaty. Calosc faktycznie sprawia wrazenie mokrego bukietu zlozonego z tych bardziej duszacych kwiatow. Wszystko w nim jest ostre, bezposrednie. Chcesz miec zapach mokrego ogrodu? To wlasnie go masz...Malo to ma wspolnego z klasycznymi perfumami, ale mnie sie podoba. Jest prosty, mily i przede wszystkim nadaje sie do eksperymentowania z innymi zapachami z tej serii. Szkoda tylko, ze nietrwaly. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań:probka

Zaciekawił mnie i oczywiście wymieniłam się w ciemno. Ponieważ lubię takie zimne, bagienne aromaty :D. Zapach jest w moim odczuciu zimny, jak chłodne zarośla przy jeziorze po popołudniowym deszczu, gdy już powoli zapada zmrok i zaczyna unosić się mgła. Pachnie ziemią, mgłą i.... goździkami! Toż to ewidentny zapach kwiatów gożdzika. No i dlatego zapach wydał mi się nieco zyt mroczny (skojarzenie z wieńcem pogrzebowym) i oddałam za rzecz która mnie bardziej zainteresowała. Niemniej jeżeli ktoś jest fanem zapachu kwiatu goździka to ta Demeter jest odpowiednia :) Porównywany, nie wiedzieć czemu, do Ogródka Nilowego moim zdaniem ma z nim niewiele wspólnego.Ale zapach ciekawy. Zostawiłabym, gdyby goździk był nieco stłumiony. Dodałabym nutki jakiegoś cytrusa....Używam tego produktu od:Testowałam jedynie Ilość zużytych opakowań:

Ten zapach nie ma nic wspóollnego z ogrodem, niestety. Na mojej skórze w ogóle się nie układa, początkowo pachnie jak bagienko, dopiero później z trudem można wyczuć jakieś kwiatki skąpne w letnim deszczu (chociaż nie wiem czy ja to naprawdę czuję czy chcę czuć...) Zapach jest mało optymistyczny i totalnie mnie nie zachwyca ani nawet nie intryguje.. Niektóre Demetery nadają się chociaż do wąchania z nadgarstka a ten nie... O noszeniu całościowo nie wspominając... Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: próbka

Jako fanka un jardin sur le nil - Hermesa - po prostu nie mogłam nie pokochać Wet Garden. Dzięki Narnijce - odkryłam próbkę. A teraz mam swoją buteleczkę, małą - ale jednak :) Czasem tylko zastanawiam się, czy otoczenie polubi ten zapach. Podmokły ogród, pełen roślin, świeżo po burzy. Liście, zmoknięte piwonie, wilgotne róże, powój, skoszona trawa i świeżo przekopana ziemia. I to wszystko w tej małej buteleczce. Po godzinie, może pół na skórze pozostaje kwiatowy, bardziej stonowany i przewidywalny dla otoczenia zapach, więc można spokojnie iść między ludzi :) Mój ukochany uwielbia do szaleństwa ten zapach, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, bo Wet Garden jest raczej aseksualny. Buteleczka jak buteleczka - każdy widzi. Ale zapach obłędny, więc nie odejmuję gwiazdki. Ostatnio upolowałam balsam o tym zapachu, trwały jak nie wiem co, więc pławię się w rozkoszy. Używam tego produktu od: 1 miesiąc Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1-go

Ogród to tam jest, ale nie taki miły, ciepły i pięknie pachnący jak ogród mojej Babci. :) Ten ogród jest zimny, mokry, zalatujący ziemią i zielskiem. Może i przemyka tam coś kwiatowego, ale jest to po prostu niezidentyfikowane kwiatowate coś. Ciekawam, gdzie Wy tam macie piwonię. :) Piwonia jest piękna, a to coś koło piwonii nie stało nawet. O! ;) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: próbka

taaak mokry ogrod... szalenie doslowny... taki troche zgnily. mokra ziemia, lodygi, pnie drzew. taki az, powiedzialabym ostro, agresywnie mokry. zbyt zgnily dla mnie. jak juz chyba jakas wizazanka wspomniala, czuc w nim chlorofil. tak jakbys wsadzila nos po deszczu w trawe przy samej ziemi. :D chyba nie bede miala odwagi nosic. do tego nietrwaly. poza tym mam wrazenie ze wyczuwam nuty z new zealand, ktory mi kompletnie nie odpowiada. zapach nie dla mnie. Używam tego produktu od: kilka dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 15ml

Pewnie nie będziecie zaskoczeni, ale Mokry Ogród Demeter pachnie jak... mokry ogród! Nie wymuskany, przycięty, wypindrzony i wyplewiony, ale taki na wpół zdziczały, kipiący roślinnym (i nie tylko roślinnym ;)) życiem wylewającym się z grządek na wydeptane w czarnej ziemi ścieżki. To ogród niewątpliwie kwiatowy, pełen wielkich piwonii, skalnych goździków i różowawych pomponików ogrodowych stokrotek. Jest jednak w zapachu sporo zwykłego zielska: jakieś nieokreślone chabezie, liście nie wiadomo czego nadżarte przez tłuste gąsienice, bezlistne, zapomniane badyle. Początek naprawdę fascynujący. Nie lubię zapachów kwiatowych, ale moje lubienie nie ma tu nic do rzeczy - oceniam zapach ogrodu i doprawdy nie mogę się czepiać obecności w nim kwiatów. Jeśli mogę coś Mokremu Ogrodowi zarzucić, to jest to drugie, może trzecie wrażenie. Zapach rozwija się w kierunku kwiatowego detergentu, z nutką takiej właśnie detergentowej goryczy. Siedzi gdzieś pod kwiatkami taka syntetyczna, drapiąca w gardle gorzkość. Myślałam początkowo, że to kwestia użytego przed testami balsamu, ale nie: bez względu na to, na co ten ogródek posadzę (i czy w ogóle na coś) - gorycz pojawia się niezmiennie i psuje zapach. I drażni. I zniechęca. Mnie zniechęciła skutecznie. Trwałość, jak na EDC przyzwoita, ale znam bardziej trwałe zapachy Demeter. Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie odlewki