Douglas Collection Sebum Blotting Paper Bibułki matujące (nowa wersja)

Bibułki matujące Douglas Collection Sebum Blotting Paper to produkt, który na pewno zwróci uwagę każdej osoby z tłustą cerą. Ich nowa wersja obiecuje jeszcze lepszą funkcjonalność i efektywność, więc postanowiłam je przetestować i podzielić się swoimi wrażeniami. Opakowanie jest eleganckie i praktyczne – ma kompaktowy rozmiar, co sprawia, że jest idealne do torebki czy kosmetyczki. Design jest minimalistyczny, ale elegancki, a same bibułki są dobrze zabezpieczone, co zapobiega ich przypadkowemu uszkodzeniu czy zabrudzeniu. Bibułki Douglas Collection są wyjątkowo cienkie, ale bardzo chłonne. To oznacza, że szybko i skutecznie absorbują nadmiar sebum, nie pozostawiając przy tym śladów na skórze. Po użyciu bibułek, skóra natychmiastowo zyskuje matowy wygląd, a nadmiar tłuszczu znika bez efektu wysuszenia. To istotne, szczególnie jeśli zależy nam na utrzymaniu makijażu w idealnym stanie przez cały dzień. Nowa wersja bibułek ma również ulepszoną teksturę, która sprawia, że są one jeszcze bardziej delikatne i przyjemne w użyciu. Nie podrażniają skóry ani nie powodują dodatkowego rozmazania makijażu. Dodatkowo, ich wydajność jest godna pochwały – jedna bibułka wystarcza do szybkiej korekty na całej twarzy, co jest bardzo wygodne. Używałam tych bibułek przez kilka tygodni i jestem naprawdę zadowolona z rezultatów. Dzięki nim udało mi się kontrolować błyszczenie skóry nawet w najbardziej wymagających warunkach. To świetny produkt, który warto mieć zawsze pod ręką, zwłaszcza w ciepłe dni czy podczas długich spotkań. Jeśli szukasz bibułek matujących, które są skuteczne, eleganckie i wygodne w użyciu, Douglas Collection Sebum Blotting Paper na pewno spełni Twoje oczekiwania.

Moja skóra to cera dojrzała, 40+, wrażliwa, przesuszona, ze skłonnością do przetłuszczania w strefie T. Właśnie z powodu tej skłonności bibułki matujące są moim must have, zawsze mam je w torebce, żeby w każdej chwili móc odświeżyć makijaż i cały dzień wyglądać dobrze. Bibułki od Douglas umieszczone są w pomysłowym opakowaniu umożliwiającym łatwe wyciąganie pojedynczych sztuk. W opakowaniu znajduje się 50 sztuk. Bibułki złożone są tak jak tzw. ręczniki papierowe ZZ, dzięki czemu z opakowania wysuwa się po jednej sztuce i nie trzeba tak skupiać się na ich wyciąganiu, jak ma to miejsce w standardowych opakowaniach bibułek. Tutaj nie ma ryzyka, że sklei się kilka sztuk lub wręcz przy próbie wyciągnięcia jednej wypadnie pół opakowania. Świetne rozwiązanie. Choć ma też jeden minus - nie widać ile jeszcze bibułek zostało w opakowaniu. Pojedyncza bibułka jest znacznie większa niż standardowe bibułki, wielkość jest taka jakby połączyć dwie. Przekłada się to na wydajność, gdyż dzięki temu jedna bibułka użyta dwustronnie spokojnie wystarczy na całą twarz. Dodatkowym ich plusem jest to, że się nie rozrywają, jak to się niestety często zdarza przy innych bibułkach. Sporym zaskoczeniem był fakt, że bibułki sprawiają wrażenie jakby były wykonane z woskowanego papieru. Tym samym pierwszą myślą jaka przyszła do głowy gdy otworzyłam opakowanie było: jakim cudem to ma zadziałać? Ale okazuje się, że działają całkiem dobrze. Stosując je prawidłowo, czyli przyciskając do skóry miejsce przy miejscu i pozostawiając na chwilkę, żeby bibułka mogła wchłonąć sebum, uzyskujemy bardzo dobry efekt zmatowienia. Bibułki nie niszczą makijażu. Podsumowując, bibułki matujące od Douglas to bardzo dobry produkt, jeden z najlepszych z jakim miałam okazję się zetknąć. Z pewnością sięgnę po nie jeszcze raz. Polecam!

Bibułki te kupiłam na popularnym, polskim serwisie aukcyjnym, płacąc za 50 sztuk zamkniętych w bardzo estetycznym opakowaniu wykonanym solidnie z grubej tektury i wytrzymałym mimo wielokrotnego otwierania, 5,99 złotych. Już na wstępie bardzo mi się spodobało, że bibułki bez problemu wyciąga się pojedynczo . Same bibułki są całkiem sporych rozmiarów, co uważam za duży walor, grubość jest standardowa, kolor bladoróżowy. Bez problemu można ich używać dwustronnie, więc są wydajne. Jednak ich największą zaletą jest skuteczność w ujarzmianiu nadmiaru sebum, które zbierają naprawdę doskonale, dając efekt matowej skóry. Ja jako posiadaczka cery mieszanej z mocno przetłuszczającą się strefą T szczególnie potrafię to docenić. Jednocześnie bibułki nie niszczą makijażu, który po ich zastosowaniu wygląda nieskazitelnie, a nie jest to wcale takie oczywiste w przypadku tego rodzaju produktów. Wręcz dzięki nim aplikowanie pudru u mnie jest bardzo zminimalizowane. Biorąc pod uwagę kwotę, jaką zapłaciłam i ilość sztuk w opakowaniu, ja jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. Na pewno kupię je ponownie!

Te bibułki, mimo, że nie są idealne, to są najlepsze ze wszystkich bibułek, jakich do tej pory używałam. Zwykle popularne bibułki, które testowałam, albo zbyt mało zbierały sebum, albo istotnie naruszały makijaż w ciągu dnia. Często też po kilku użyciach niszczyło mi się opakowanie, Chusteczki są umieszczone w solidnym, teksturowym opakowaniu, które ma wygodne - również papierowe - zamknięcie. Nie otwierają się w ciągu dnia, a opakowanie do tej pory mi się nie zniszczyło, nie podarło. Bibułki są wygodnie wyciągane, po jednej. Są lekko różowe i cienkie, raczej średniej wielkości. Spokojnie można używać dwóch stron bibułki. W opakowaniu mamy 50 sztuk. Bibułki dobrze zbierają sebum zarówno ze skóry z makijażem, jak i bez makijażu. Zwykle wystarczy mi jedna bibułka użyta z obu stron, jednak stosunkowo często muszę użyć dwóch, przez co trochę im odejmę za wydajność. Ogólnie dobrze matują skórę, choć mogłoby być lepiej. To, co jest bardzo ważne, to fakt, że nie niszczą makijażu. Po ich użyciu podkład pozostaje nienaruszony, puder również. Często używałam bibułek, które kompletnie nie nadawały się do umalowanej skóry, ponieważ np. "ciastkowały" mi podkład. Te tego nie robią. Ogólnie polecam! Trochę im brakuje, ale nie używałam do tej pory lepszych.