Jako posiadaczka cery mieszanej, korzystanie z bibułek matujących muszę uważać za konieczność, niestety. Najbardziej matujące kosmetyki kolorowe i pielęgnacyjne i tak sprawiają, że kilka razy w ciągu dnia muszę robić poprawki makijażu. Oczywiście najgorzej jest upalnym latem, gdy sebum i pot wydzielane są w dwójnasób. Nie zawsze da się makijaż poprawić w domu, więc poza domem dyskretne bibułki są jak znalazł.
Na przestrzeni lat przetestowałam już wiele takich produktów, nawet tych, które już nie są produkowane. I mam wśród nich faworyta, który niestety nigdy nie był dostępny w Polsce. Co prawda lata temu dało się go bez problemu zamówić na pewnym portalu, ale teraz są już problemy z jego dostępnością nawet tam, ponadto jego cena została tak wywindowana, że zakup z wysyłką jest już całkowicie nieopłacalny.
Bibułki Marion też znam i używam od lat. Z pewnością nie są jasnobrązowe, jak jest napisane w zgłoszeniu kosmetyku, tylko beżowe.
Absolutnie nie matują na długo, tylko na tyle, na ile normalnie po starciu sebum (a nie serum, jak napisała jedna z Wizażanek) cera znowu by się nie wyświeciła - jak pisałam: kilka poprawek na cały dzień, to u mnie norma.
Notabene jedna z osób chyba oceniła tu całkiem inny produkt, gdyż napisała, że jest w opakowaniu 100 sztuk, co nie jest prawdą, albowiem jest ich tylko 50 i wcale łatwo się drą, wręcz przeciwnie.
I teraz ten puder, który tak podzielił Wizażanki ;). Osobiście lata temu uważałam, że to o wiele lepsze, żeby produkt miał puder, bo lepiej dzięki temu matuje. Obawiałam się, że puder będzie barwił i zostawi brzydkie plamy w kolorze innym, niż mój makijaż czy moja skóra. Nic takiego nie miało miejsca, puder na twarzy jest niewidoczny i niewyczuwalny po użyciu bibułek, więc to na pewno na plus.
Dzięki pudrowej warstwie bibułki są grubsze niż te bezpudrowe, ale czy dzięki temu bardziej skuteczne? Nie, ani trochę. Produktu bez pudru dają identyczny efekt. Kwestią jest tylko komfort użycia.
Wcześniej wydawało mi się, że skoro produkt Marion ma grubsze arkusiki, to jego używanie jest lepsze. Potem miałam wiele opakowań bibułek bez pudru i tak się do nich przyzwyczaiłam, że jak znowu wróciłam do Mariona, to dziwnie mi się ich używało na początku, ale po jakimś czasie przestało mi to przeszkadzać.
99% bibułek dostępnych na naszym rynku daje taki sam efekt, więc cenię te produkty za to, że można odświeżyć za ich pomocą makijaż, bo to się bardzo przydaje, więc takie samo zdanie mam o Marionowych.
- Trwałość / wykonanie
- Zgodność z opisem producenta
- Stosunek jakości do ceny
- Design produktu