Facelle Menstruationstasse Kubeczek menstruacyjny

Kubeczek menstruacyjny Facelle niestety nie spełnił moich oczekiwań. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się obiecujący – niska cena i praktyczny woreczek do przechowywania – to w praktyce okazał się mało funkcjonalny. Największym problemem jest jego zbyt miękka konstrukcja, która sprawia, że kubeczek łatwo się przemieszcza i nie utrzymuje szczelności. W efekcie przecieki są nieuniknione, co może prowadzić do stresujących i niekomfortowych sytuacji. Niestety, zamiast wygody, dał mi więcej frustracji i obaw o ewentualną “wpadkę”. Choć cena jest atrakcyjna, to zdecydowanie lepiej zainwestować w produkt wyższej jakości, który zapewni bezpieczeństwo i wygodę w każdej sytuacji. Ten model to niestety przykład, że czasami taniej nie znaczy lepiej.

Kubeczek nie jest idealnym rozwiązaniem, trzeba liczyć się z różnymi niedogodnościami w zamian za zaoszczędzone pieniądze. Na pewno zaletą jest to, że zakup zwraca się w kilka miesięcy w stosunku do używania tamponów. Po pierwszej jest to produkt dla kobiet, które liczą się z tym że trzeba będzie paluchami grzebać w środku. Zarówno wepchnięcie, jak i wyjęcie to nie jest tak minimalna ingerencja jak w przypadku tamponów. Produkt do stosowania raczej w miejscach, gdzie mamy pod ręką umywalkę, ewentualnie mokre chusteczki. WYciągać trzeba bardzo ostrożnie, przy obfitym krwawieniu rozchlapanie krwi nieuniknione. Według mnie najgorszym problemem jest losowe rozłożenie kubeczka. Pomimo wprawy i obmacania, okręcenia w środku by kubek się rozłożył, wielokrotnie najwidoczniej nie był poprawnie zaaplikowany i po chwili okazywało się, że przecieka. Natomiast jeśli założy się go poprawnie to ma bardzo dużą wydajność, można nosić pół dnia, zbiera więcej niż tampon. Zresztą nawet jak nosiłam cały dzień, a ułożył się idealnie to nigdy się nie przelał, choć był prawie pełny. Ze względu na irytuające "wpadki" z przeciekaniem nie rekomenduję tego produktu, ale fakt, stosuję ze względu na oszczędność. Jednak jeśli mam zabezpieczyć się przed samym wyjściem z domu , wtedy sięgam po tampona, bo nie chcę ryzykować, że jednak kubeczek jest źle ułożony.

Kubeczek ten kupiłam ponad 4 lata temu. Dzięki niemu okres nie jest już taki straszny! Jak wiadomo, podpaski i tampony wcale nie są aż tak zdrowe, a kubeczek stanowi świetny zamiennik, który sprawia, że można na kilka godzin zapomnieć o uciążliwym krwawieniu. Kubeczek jest miękki, łatwy w aplikacji, nic się z nim złego nie dzieje pomimo regularnego stosowania. Mój must have i odkrycie życia! <3 Cena jest bardzo dobra, tym bardziej, że w Rossmannie często można trafić na promocje! :)

Mam rozmiar M i bardzo dużo cykli za sobą (jestem 40+). Umiem postępować ze sprzętem menstruacyjnym, z kubeczkiem też sobie radzę. Zakłada się go łatwo, nie jest niewygodny, mój nie wydziela też kiepskiego zapachu (jak w innych recenzjach), ale to jedyne jego zalety. Bo wady są niewybaczalne: -przecieka zupełnie losowo, bez względu na to, czy jestem zadowolona z aplikacji czy mam wątpliwości. W pierwszych 2 dniach okresu do kubeczka obowiązkowo cienka podpaska, a to bardzo zmniejsza komfort użytkowania. Bardziej ufam tamponom. -nie da się kubeczka wyjąć w taki sposób, żeby nie oblać się krwią. Umywalka przy toalecie to must have, zapomnijcie o pojedynczych kabinach w centrum handlowym, pracy czy szkole. Chyba że nie macie problemu z myciem kubka i zakrwawionych dłoni we wspólnej łazience. Naprawdę trudno jest go delikatnie wyjąć, wylać zawartość do wc, przetrzeć papierem i włożyć z powrotem. A sądziłam, że tak to powinno działać, żeby miało sens poza domem. -przez około pół roku stosowania kubeczka, średnio co trzeci raz sprawiał mi jakiś problem (nie udawało się go wyjąć przy pierwszej próbie), a kilka razy przeżyłam chwile grozy, gdy nie dał się wyjąć w ogóle przez kilka godzin. Kubek potrafi się zaklinować przy szyjce macicy, obrócić tak, że fakturowana końcówka wydaje się niedostępna palcem lub ledwo ją czuć. Za słabo, żeby złapać dwoma palcami, bo jest naprawdę krótka i nie ma kółeczka. Rozważałam już SOR albo NiŚOZ , ale w końcu udawało mi się wreszcie wyjąć go w domu, zazwyczaj w pozycji kucanej w wannie, po licznych próbach w innych pozycjach. Na razie wróciłam do tamponów i rozglądam się za kubeczkiem innej firmy.

Jestem fanką (nie mylić z fanatyczką) wprowadzania ekologicznych i praktycznych rozwiązań w moje życie codzienne. Nie lubię gdy coś się szybko niszczy lub marnuje, bo to powoduje bezsensowne produkowanie nikomu niepotrzebnych odpadów, z których utylizacją jest potem problem, co powoduje, że sukcesywnie zanieczyszczamy naszą piękną planetę. Z tego też względu, jakiś czas temu zebrałam się na odwagę i postanowiłam wypróbować kubeczki menstruacyjne. Trochę czasu mi to co prawda zajęło, ale to dlatego, że całe przedsięwzięcie uważałam za dosyć... obleśne. Ale jak się okazało strach ma wielkie oczy, a diabeł okazał się nie być taki straszny, jak go malowali ;) Uznałam jednak, że na początku mojej przygody nie będę wydawać dużej kasy na najbardziej popularne kubeczki Lady Cup, bo nie wiedziałam, czy ta idea w ogóle mnie przekona. Postanowiłam więc zaopatrzyć się w ten kubeczek w rozmiarze "S", który dorwałam na promocji chyba za 24,99 zł i to okazały się moje najlepiej w życiu wydane 24 zł w rossmanie :)

Zacznę od tego, że bardzo zwlekałam z testowaniem tego produktu, ponieważ nigdy wcześniej nie używałam kubeczka menstruacyjnego (to był błąd!). Myślałam, że nie będę wiedzieć, jak go używać i nie będzie on dobrze spełniał swojej funkcji. Jednak aspekty ekologiczne i ekonomiczne sprawiły, że zachęciłam się do przetestowania tego okresowego gadżetu. Czy było warto przetestować ten produkt? TAK!!! Choć na początku podchodziłam dosyć niepewnie. Nie wiedziałam, jak zaaplikować kubeczek menstruacyjny. Na szczęście z pomocą przychodziła ulotka informacyjna, którą producent umieścił w opakowaniu. Wszystko było dokładnie objaśnione, zostały rozwiane moje wątpliwości, więc z większą pewnością wzięłam się za aplikacje. Wiadomo, początki nie należały do najlepszych. Postępowałam zgodnie z instrukcją, jednak nie byłam przekonana czy prawidłowo jest umiejscowiony kubeczek menstruacyjny. Na wszelki wypadek wspomogłam się podpaską, by mieć pewność, że mój okres będzie ''pod kontrolą''. Ku moim zdziwieniom, pierwszy kontakt z tym okresowym gadżetem wypadł poprawnie. Nie przeciekło mi. Kubeczek menstruacyjny nie wypadł mi. Nie czułam go. Byłam zachwycona! Nie czułam, że mam okres. Moment zwątpienia w ten produkt przyszedł podczas pierwszej próby wyjmowania. Uchwyt kubeczka menstruacyjnego jest dosyć mały i przez kontakt z wydzielinami staje się śliski, przez co łatwo ucieka z rąk. Wyjmowanie kubeczka menstruacyjnego było dosyć kłopotliwe, jednak po paru próbach i wymyśleniu sposobu na wyjęcie go, udało się. Kubeczek menstruacyjny po użyciu powinno się opróżnić i umyć, i tak też zrobiłam. Bardzo łatwo się go myje, ponieważ jest wykonany z silikonu. Producent w opakowaniu zamieścił woreczek, więc nie ma problemu gdzie możemy ten produkt przechowywać. Warto jeszcze dodać, że po kilku użyciach należy przegotować go. Kocham ten produkt!!! - nie czuję, że mam okres - nie przecieka (nawet w nocy i podczas wysiłku fizycznego) - mogę go nosić nawet 12 h - mniejsza produkcja śmieci (produkt wielorazowego użytku) - koniec z martwieniem się o to czy nie skończą mi się tampony/podpaski, nie potrzebuję ich już! - cenowo lepiej wypada niż zakup co miesiąc tamponów/podpasek - kontrola stanu wydzieliny (mogę zobaczyć czy wszystko wygląda ok: ubarwienie, pojemność, występowanie skrzepów) - nie boję się uprawiać sportu kiedy mam okres (nawet mogę pływać!) - nigdy nie wrócę do tamponów, a już na pewno nie podpasek

Mam ten kubeczek już od wielu lat. Jest o wiele tańszy niż popularne konkurencyjne, jest trwały, wygodnie się go usuwa i nie ulega żadnym uszkodzeniom. Dla mnie hit!

Już od dłuższego czasu chciałam przetestować jakikolwiek kubeczek menstruacyjny. Nie boję się spróbowania nowych rzeczy, a jeśli są to produkty, które mają docelowo ułatwić nasze ciężkie, kobiecie życie - czemu by nie dać szansy? Zdecydowałam się na kubeczek Facelle, ponieważ na tamten moment był najtańszy i po prostu bardzo łatwo dostępny (da się go kupić w Rossmanie na promocji poniżej 30 zł). Kupiłam rozmiar S. 1. Początki Początki były trudne, przyznaję. Ogarnięcie sposobu aplikacji i demontażu kubeczka to był pot, krew i łzy. Ale nie zrażałam się, bo wiedziałam z opinii, że wymaga to wprawy i wyczucia kubeczka. Już na samym etapie podobała mi się jego miękkość i fakt, że łatwo się go zginało. Co prawda przy każdym kolejnym próbowaniu poprawnej aplikacji dostawałam lekkich podrażnień - ostatecznie wyczułam go na tyle, że w ciągu dnia bardzo mi się sprawdzał. 2. A jak w nocy? W nocy kiepsko, niestety przeciekał i musiałam ratować się dodatkowym zabezpieczeniem. Przy początkach okresu zawsze nie dawał rady, pod koniec przy tych już "słabszych" dniach nie przeciekało nic a nic. 3. Czy są jeszcze jakieś minusy? Zafarbował się. Próbowałam go przywrócić do stanu normalności, ale niestety nic nie podziałało (ani soda, ani ocet)... ostatecznie musiałam kupić nowy kubeczek. ALE! Ale używałam go prawie 1,5 roku. Wiecie jaka to oszczędność w tym czasie bez wiecznego kupowania podpasek, tamponów? Nie są to tanie rzeczy. W kubeczek warto zainwestować właśnie przez to, że jest to duża oszczędność i z chęci bycia eko (podpaski to plastik, ehhh). Aktualnie używam kubeczka innej firmy, ale jestem wdzięczna Facelle, że umożliwia nam nabycie tego typu produktu w całkiem przyjaznej cenie. Naprawdę nie zrażajcie się, w pewnym momencie poczujecie, że to to i nie będziecie chciały wrócić do innych form zabezpieczeń. Czasami zapominam, że go mam, a okres przestał być już takim utrapieniem. W końcu czuję się świeżo i czysto i można powiedzieć 'lekko' :)

Na prawdę ten kubeczek kupiłam jako pierwszy kilka miesięcy temu i tak jak przez pierwszy miesiąc ciężko było to wyczuć, tak teraz? bezproblemowo. Najważniejsze by widzieć jak nakładać i jak poprawić jego umiejscowienie w środku (chodzi o to by wszystko dobrze się tam zassało). Dla mnie wygodny, ekologiczny i wydajny pomysł. Nie wrócę już chyba do podpasek czy tamponów.

Z kubeczka menstruacyjnego korzystam od lat. Pierwszy kubeczek jaki miałam to SelenaCup w rozmiarze S. Kupiłam go w rossmannie na promocji i stosowałam przy każdym okresie przez około 3 lata. Niestety podczas jednej z podróży gdzieś go zapodziałam i musiałam kupić nowy. Padło na ten z facella. W wyborze rozmiaru sugerowałam się rozmiarem poprzedniego kubeczka i tym co jest napisane na opakowaniu. Jest dość szczupła i mam około 164 cm - według producenta zalecany jest rozmiar S. Muszę przyznać że bardzo zawiodłam sie na tym kubeczku… Przecieka nawet przy niewielkim krwawieniu, przesuwa sie, a wyciągnięcie go jest bardzo ciężkie… z poprzednim kubeczkiem nie miałam podobnych problemów, zdarzało sie że czasami po włożeniu nie „otworzył” sie i przeciekł, ale było to bardzo rzadkie. Niestety w przypadku kubeczka z facella nie znalazłam żadnych informacji o jego wymiarach i pojemności… podsumowując niepotrzebnie wydane pieniądze.

Tego kubeczka używam już ponad rok, jestem zadowolona. Cena bardzo przystępna, nie warto wydawać więcej pieniędzy na kubeczek . Fajnie , że można dostać kubeczek w każdym rossmannie . Wygodny , nie wyczuwalny . Do kubeczka dołączony jest woreczek do przechowywania. Napewno kupię ponownie . Śmiało oznaczam jako mój HIT!

Produkt jest cudowny, nie czuć go, nic nie przecieka, aplikacja też jest łatwa ale zapach po użytkowaniu jest obrzydliwy, pomimo opłukiwania, wyparzania zapach nie znika. W 3 dniu użytkowania miałam go dłużej niż zawsze bo aż 12 godzin i po wyjęciu, zapach był nie do zniesienia. Chciałabym dalej korzystać z kubeczka menstruacyjnego ale podejrzewam że nie z tej firmy . Może inne firmy mają inny materiał i nie wchłaniają aż tak bardzo tego zapachu.

Kubeczek sam w sobie jest miękki i łatwo się nim manipuluje, co bardzo pomaga i dzięki temu dobrze mi się z nim współpracuje. Szybko się dopasowywuje i w ogóle go nie czuć. Początki mogą być zniechęcające, bo potrzeba trochę wprawy i po prostu załapania jak to najlepiej działa w naszym przypadku, sugeruje na start stosowanie z wkładkami higienicznymi dla komfortu. Instrukcja jest bardzo przydatna, z dobrymi radami. Jeśli kubeczek przecieka to znak, że źle został włożony, nie zassał się dobrze. Jeśli ciężko go wyciągnąć może za wcześnie chcemy to zrobić (im bardziej się napełni, tym łatwiej go wyjąć), a jeśli nie w tym sęk to trzeba zachować spokój i popracować mięśniami. Najważniejsze jest to, że trzeba ucisnąć dół dwoma palcami lub nacisnąć na niego z jednej strony, tak aby się odessał (słyszy się to), inaczej "nie puści". Rozmiar S (pojemność 20ml) sprawdza mi się zgodnie z wytycznymi producenta, że jest on dla osób "z drobną budową ciała (<170cm), które nie rodziły". Myślę, że jest to taki najbardziej uniwersalny rozmiar, XS ma być dla osób z wyćwiczonymi mięśniami miednicy, a M dla tych co rodziły. Stosuje go już prawie dwa lata i jest moim ulubionym produktem w czasie okresu, ale niestety nie eliminuje całkiem tamponów ze względu na to, że jego wymiana jest problematyczna gdy jest się długo poza domem. W dniach z obfitym krwawieniem, w których nie chce się stresować że kubeczek zbyt szybko się napełni, a ja nie będę miała czasu ani odpowiednich warunków do opróżnienia go i higienicznego włożenia z powrotem, muszę z niego zrezygnować. Jednak myślę, że to jest ogólna wada kubeczków, a nie tego konkretnego.

Ten kubeczek to porażka. Zacznę od tego, co najbardziej mnie przeraziło - wyciąganie go. Ścisnęłam ściankę, by odessać, a potem spędziłam półtorej godziny w każdej możliwej pozycji próbując to wyciągnąć. Końcówka jest tak mała i śliska, że graniczy to z cudem. Przecieka, przesuwa się na boki, zsuwa w dół po pięciu minutach od założenia, mimo że założyłam go poprawnie (słyszałam to charakterystyczne zassanie). Już nie mówiąc o tym, że przeszukałam cały internet i nie ma mowy o informacji, jakie są wymiary i pojemność danego rozmiaru. A 2 dychy w te czy we wte wydawne raz na 5 lat nie robią różnicy :)

Kubeczka menstruacyjnego używam już od kilku lat. Niezmiennie właśnie tego z Rossmana. Ich żywotność jest na tyle długa, że zmieniałam go tylko pod wpływem impulsu. Widząc promocje w wyżej wymienionej drogerii oraz to że mój jest już wyraźnie przebarwiony. Ani razu nic mu się nie stało. Fakt trzeba się nauczyć go używać, no i czasem można wyjść z wyprawy, jednak moim zdaniem to nie problem. Sylikonu jest miękki ale równocześnie dość twardy. Trzeba opracować własną strategie wkładania go. Ani razu mi nie przeciekł, chyba że źle go włożyłam. Denerwująca jest jednak końcówką/uchwyt. Jest moim zdaniem źle opracowana. Zawsze sprawiała mi dyskomfort, dlatego każdy nowy od razu po zakupie został odcięty nożyczkami. Silikon wybacza, bez problemu można ją usunąć, a końcówkę zaokrąglić. Jest ona całkowicie zbędna, kubeczek bez problemu można wyjąć palcami. Używając go co miesiąc przez kilka miesięcy z czasem z jasno różowego robi się ciemno fioletowy, nieładnie przebarwiony, mimo zachowania higieny i wyłączania go we wrzątku. Nie jest to jednak duży problem, bo nikt poza mną go przecież nie widzi. Piękny i przydatny woreczek. Kubeczek polecam każdej koleżance.

Jest dla mnie idealny, przy odpowiednio dobrym rozmiarze jest świetny. Według producenta wytrzyma 8-12h, jednak mimo że nie mam obfitej miesiączki to starcza mi on na maksymalnie 9h (mam rozmiar M), dlatego przy obfitej miesiączce polecam wziąć największy rozmiar.

Kubeczek dobrze się sprawdza i jest dość uniwersalny. Nie jest ani za miękki ani za twardy, a wbrew swojemu niepozornemu rozmiarowi potrafi dużo pomieścić, a wiem co mówię, bo mam bardzo obfite okresy. Jedynym "ale" jest to, że oróbowałam nosić kubeczek przez cały rok kres, ale przez pierwsze dwa dni nie ważne czego bym z nim nie zrobiła to przecieka mi, ale nie jestem pewna, czy to jest kwestia kubeczka, czy moja.

Męczyłam się z tym kubeczkiem w rozmiarze S. Nie chciał się rozłożyć. Kupiłam XS i też nie działa, wszystkie przeciekają, a jestem niska, drobna, nigdy nie rodziłam i na pewno to nie kwestia większego rozmiaru. Nie mam cierpliwości i przede wszystkim czasu, żeby spędzać w wc 25 min i kręcić sobie w bożenie... i martwić się, czy akurat tym razem kubeczek nie zrobi mi plamy na pół majtek w pracy. Nie, nie, nie.