Wspomaga pielęgnacje opartą na kwasach i retinolu oraz świetnie nadaje się do wykorzystania potencjału masek w płachcie
Musiałam znaleźć na ten peeling swój własny sposób a używam go już drugi miesiąc. O zaletach kawitacji przekonałam się nie raz,ale głównie dzięki wizytom w salonach kosmetycznych,tu mamy delikatniejszą jej wersję,ale stosowaną regularnie też skuteczną. Na pewno po jednym użyciu nie osiągniemy takiego efektu jak po "salonowej",ale nie jest źle. Istotne jest też jaka pielęgnacja jej towarzyszy.
Ja mam cerę mieszaną,ale dojrzalszą,skłonną do odwodnień,bywa,że reaktywną,do tego dość cienką,rzadko używam już mechanicznych peelingów, bez odpowiedniej pielęgnacji na nosie szybko mam zaskórniki otwarte,zdarzają się też jeszcze zamknięte. Taka skóra wymaga dość kompleksowej pielęgnacji i każdy sposób aby jej dopomóc w oczyszczaniu,które nie będzie inwazyjne jest dość cenny.
Jednorazowo trzeba wydać ponad sto złotych,ale póki co widzę,że nie jest to nietrafiona inwestycja.
Zaczynając od początku. Peeling kawitacyjny Xiaomi prezentuje się całkiem elegancko,mój model ma kolor pudrowego różu, smukły,wygląda jak sprzęt z wyższej półki,łopatka jest dobrze wyprofilowana,a on sam dość lekki.
Szybko się ładuje,na jednym ładowaniu przy stosowaniu dwa razy w tygodniu pociągnie z dwa,trzy tygodnie.
Instrukcja jest raczej obrazkowa,także warto sięgnąć po internetowe tutoriale, a jest już ich całkiem sporo.
Ma cztery funkcje,ja stosuje głównie peeling,dogłębne oczyszczanie(jony+), a czasem wtłaczanie kosmetyków(jony-).
Stosując go tylko raz w tygodniu zauważyłam większy wysyp po,co jest logiczne,więcej zdąży się w skórze nagromadzić i uwolnić, także częstotliwość dwa razy w tygodniu dla mojej skóry wydaje się odpowiednia,bo rzeczywiście rzadziej te niedoskonałości się pojawiają,co nie da się ukryć można spaprać nieodpowiednią pielęgnacją,szczególnie kosmetykami z składnikami zapychajacymi. Przy peelingach i wszelkich kosmetykach zwężających pory bardzo szybko widzimy,że jakiś kosmetyk nie jest dla nas, wychodzą wtedy drobne grudki bez wyraźnych stanów zapalnych a bywa,że i taki stan zapalny w końcu się zrobi, kiedy zbyt długo skóra nie jest dobrze oczyszczana.
Częstotliwość dobrze dopasowała się do stosowania przeze mnie masek z glinki,używam go zazwyczaj dwa razy w tygodniu, dwa dni na wieczór stosuje DIY tonik z kwasem transekamowym i niacynamidem (lub kwasem fitowym), jakoś dwa,trzy razy w tygodniu retinol. Wszystko zależne jest dnia cyklu, im bliżej okresu tym więcej kwasów a mniej retinolu bo ten jest na skwalanie. Oczywiście w tygodniu są dni z przerwą na regenerację skóry. Zimą częstotliwość kwasów z racji pogody i ogrzewania oczywiście zmniejszam, ponieważ po 1 te kwasy są całoroczne,po 2 wygrywa retinol,który najlepszy jest zimą.
Mój sposób na ten peeling żeby osiągnąć wymierne efekty to zastosowanie go dzień po użyciu kwasów,a na pewno dzień,dwa przed retinolem,warto pamiętać,że ten peeling nie ma właściwości antybakteryjnych,więc bez odpowiedniego wspomagania nie utrwali tych efektów,będzie tylko peelingiem z dodatkowymi funkcjami,całkiem fajnym,ale to tyle.
Zależnie od potrzeb skóry, jej reakcji na funkcję peelingu i dogłębnego oczyszczania,po przeprowadzonym "zabiegu" zmywam twarz delikatnym dla skóry żelem o właściwym PH, nakładam znów tonik z kwasem a bywa,że przed nim właśnie maskę z glinki żeby wyciągnąć ze skóry jak najwięcej zanieczyszczeń. Nie za każdym razem po zabiegu moja skóra potrzebuje kwasów, wszystko wynika raczej z jej obserwacji, a nie trzymania się sztywno reguł, to stosowanie dzień lub dwa wcześniej kwasów jest dla jego zastosowania bardzo skuteczne,skóra przechodzi wtedy swój proces złuszczania,który Xiaomi domyka.
Staram się też nie przesadzać,żeby skóry nie zmęczyć i zaburzyć jej barierę hydrolipidową, jeżeli widze,że ma się dobrze, jest na niej mało zanieczyszczeń,to nie zawsze używam go drugi raz w tygodniu,robię przerwę. Po stonowaniu na koniec skóry sprawdzają się też kosmetyki z prebiotykami,pantenolem,hialuronem,cica,ceramidy,hydrolaty,oleje dobrane do potrzeb naszej skóry, a także inne kosmetyki,które skorę nawilżą i ukoją.
Upraszczając schemat stosowania tego peelingu,to zazwyczaj dwa dni na kwasie, na drugi raz w tygodniu tylko dzień przed,gdzie na wieczór najpierw oczyszczam twarz, spryskuje ją hydrolatem np z róży-kilkukrotnie w trakcie stosowania kawitacji, stosuje najpierw program peeling a potem jony +,w trakcie osuszając papierem przyrząd wraz ze szpatułką, jeszcze raz myje twarz czymś delikatnym i nakładam maskę z glinki, ewentualnie tonik z delikatnym kwasem(jeżeli wcześniej używałam go tylko raz),a potem dalsze kosmetyki jak zawsze.
Generalnie nie jest to bolesny zabieg,ale skóra po wszystkim może być lekko zaczerwieniona,moja bywa reaktywna,ale nie zauważyłam żeby zaczerwienienie trzymało się długo.
Jest jeden minus przyrządu,na który warto zwrócić uwagę, hydrolat z twarzy potrafi spływać na długości urządzenia i zdarzyło mu się mi lekko "popieścić" mi skórę na dłoniach a wydawało mi się że i delikatnie na twarzy, ważne jest więc żeby nie dopuszczać do takiej sytuacji, osuszać go w trakcie tym papierem. Nie jest to duże napięcie,Teslą jeszcze nie zostałam i nie planuje zakupu gołębia,ale jest to odczuwalne ;D.
Na koniec oczywiście warto szpatułkę odkazić.
Wtłaczanie najlepiej sprawdza się do masek w płachcie, rzeczywiście są wtedy jakby bardziej skuteczne,a skóra mocniej nasycona składnikami w nich zawartymi. Warto tylko pamiętać,że przy cerze skłonnej do niedoskonałości,po zrobieniu oczyszczania skóry tym urządzeniem wtłoczenie masek ze składnikami o działaniu potencjalnie zapychajacym może mijać się z celem, większa szansa na wysyp.Z tego powodu ja stosuję go w taki sposób raz na jakiś czas, zazwyczaj nie w ten sam dzień kiedy robię peeling. Teoretycznie zaleca się inaczej,ale u mnie w taki sposób sprawdza się to lepiej.
Masaż (Ems pulse) stosuje rzadko jeśli mam być szczera, być może przełamie lenia i w końcu zacznę robić go regularnie,ale póki co nie wypowiem się :).
Co do efektów - skóra bardzo wygładzona i miekka,pory jeszcze bardziej skutecznie oczyszczone,nawet czarne kropki jakby w mniejszej ilości (nawet bez glinki), wszystkie nałożone po użyciu kawitacji kosmetyki wchłaniają się jak szalone, są to widoczne efekty, szczególnie dla osób jak ja które mechanicznych peelingów nie stosują zbyt często. Jeżeli chodzi o długofalowe skutki jak wpływ na zmarszczki i elastyczność skóry ciężko mi się wypowiedzieć, na pewno skóra wygląda bardziej świeżo po takich zabiegach.
Dla mnie ma on mocne 4+, nie jest to tak intensywny efekt jak w salonie,ale na pewno wspomaga pielęgnacje i podnosi jej skuteczność.
Zalety:
- Jego cena w ostateczności się zwraca,wygodna forma do użytku domowego, lekkie,estetyczne urządzenie,dołączony jest kabel do ładowania, bateria dość wytrzymała.
- Wspomaganie pielęgnacji skóry skłonnej do niedoskonałości, która po takich zabiegach jest gładsza,bardziej oczyszczona i miekka, lepiej chłonie substancje aktywne z kosmetyków,wypryski wychodzą w mniejszej ilości.
Wady:
- Zmoczony na długości w trakcie używania może lekko "popieścić", także trzeba pilnować w trakcie żeby rękojeść osuszać papierem.
- Sam z siebie nie ma właściwości antybakteryjnych także warto używać przy nim takową pielęgnacje.
- Należy omijać aktywne stany zapalne i ranki co bywa dość kłopotliwe jak jest ich sporo.
- Czasem mam problem z manewrowaniem szpatułką w okolicy nosa.
- Nie jest to tak intensywny efekt jak z salonu.
- Trwałość / wykonanie
- Zgodność z opisem producenta
- Stosunek jakości do ceny
- Design produktu
- Łatwość obsługi