Kindii Pure, Patyczki higieniczne dla niemowląt 

Co do patyczków kosmetycznych dla dzieci przetestowałam już kilka rodzai. Uważam, że te w kartonowym opakowaniu sprawdzają się najlepiej. Mają odpowiednią końcówkę dostosowaną do małych uszek dzieci. Nie wchodzą głęboko i nie są grube. Są bardzo precyzyjne w czyszczeniu i nie rozwalają się. Dzięki dwustronnemu posiadaniu waty, która jest dobrze osadzona, wyczyszczą nawet ciężko dostępne miejsca. W przypadku mojego dziecka, stosuje je od urodzenia i nie zdarzyło się tak aby dziecko płakało przy użyciu tych patyczków. Okazały się najlepsze jakie do tej pory miałam.

Lubię używać patyczków Kindii do poprawek w makijażu, pielęgnacji uszu, oczyszczania skórek przy malowaniu paznokci itd. Są świetnej jakości i nie wyginają się podczas użytkowania. Świetnie się sprawdzają do precyzyjnej korekty strefy dolnych powiek pod rzęsami, gdzie zawsze rozmazuje mi się tusz, przez co makijaż nie wygląda perfekcyjne. Są bezpieczne również do stosowania dla niemowląt i dzieci.

Patyczki te kupiłam w jednej z internetowych drogerii, głównie z myślą o synku będącym w wieku niemowlęcym. Za opakowanie zawierające 60 sztuk produktu zapłaciłam mniej niż 5 złotych, a więc cena w moim mniemaniu do zaakceptowania. Opakowanie wykonane jest dość solidnie, jednak szkoda, że z plastiku, co już zauważyły Panie we wcześniejszych recenzjach. Podobnie jest z trzonkiem, a szkoda, bo to generowanie niepotrzebnych odpadów i utrudnienie w segregacji. Zaś duży plus za główkę wykonaną ze 100% bawełny, na dodatek z bezpieczną strefą, dzięki której nie włożymy patyczka za daleko podczas pielęgnacji delikatnych części ciała naszego maluszka. Choć zdarzało się, iż bawełniana watka czasem leciutko się kudliła i pyliła, ale nie było to notoryczne. Trzonek zaś był zawsze wytrzymały, nie wyginał się i nie łamał, ale to już zasługa rodzaju materiału. Ja patyczków używałam głównie do czyszczenia małżowiny usznej synka i do drobnych, makijażowych poprawek i w tej roli sprawdziły się przyzwoicie. Szkoda tylko, że są aż tak na bakier z ekologia, bo w tego typu produktach naprawdę to nie problem zrobić papierowe, biodegradowalne trzonki, Ja nie sięgnę ponownie.

Patyczki marki Kindii kupiłam również w drogerii Hebe, za ok 5 zł. Jak wspominałam we wcześniejszych recenzjach nie mam dzieci, ale bardzo lubię tego typu produkty ze względu chociażby na bezpieczeństwo. Odpowiedni dobór produktów do pielęgnacji skóry jest dla mnie niezwykle ważny, odpowiednia higiena i pielęgnacja, poczucie komfortu to coś na co poświęcam całkiem sporo swojego czasu. Patyczki zamknięte są w niewielkim, kwadratowym, plastikowym pudełeczku, szata graficzna kolorowa, przyjemna dla oka, typowo dziecięca, ale mi to w ogóle nie przeszkadza :D w moim domu zawsze jest bardzo dużo jest tego typu produktów. W środku znajdziemy aż 60 sztuk patyczków. Opakowanie jest wygodne, ale zamknięcie nieco szwankuje i nie domyka się.. Główka patyczka posiada specjalny anatomiczny kształt z ogranicznikiem, wykonana jest z czystej bawełny i jest dość dobrze nabita, nie rozwarstwiają się podczas użytkowania. Patyczek jest niestety plastikowy, co niestety mi przeszkadza, myślę, że w 100% mogę zgodzić się z opinią koleżanek poniżej. Wszędzie ten plastik.. a po co?! Patyczki są mi bardzo przydatne oczywiście do oczyszczania uszu, w punktowym osuszaniu, dezynfekcji a także bardzo często używam ich podczas makijażu, są delikatne, miękkie, bezpieczne, komfortowe i wielozadaniowe. Co do jakości.. zdecydowanie mogłaby być lepsza.. Jeżeli jest to produkt dla dzieci to producent mógłby się bardziej postarać. Ja zdecydowanie wolę tę wersję bambusową, producent mógłby pomyśleć coś o bardziej ekologicznym rozwiązaniu co de tego produktu. Patyczki są wydajne, łatwo dostępne. Nie są złe, ale używałam zdecydowanie lepszych. Czy kupię je ponownie? Raczej nie.

Patyczki są solidnie wykonane. Końcówki trzymają się na trzonku i nie odpadają. Świetnie sprawdzą się do czyszczenia uszu u niemowlaka. Opakowanie mogłoby być bardziej solidnie, gdyż plastik z którego jest wykonane jest cienki przez co może się połamać. W sumie zawsze można przełożyć patyczki do innego opakowania chociaż skoro płacimy za produkt z opakowaniem mógłby być lepszy.

Nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o tego typu produkty – na sobie używam zwykłych, a mój maluch niedawno skończył pół roku, więc patyczki z bezpiecznym ogranicznikiem to dla mnie wciąż nowość. To dopiero druga marka, którą przetestowałam. Służą głównie do osuszania małżowin usznych z nadmiaru wody po kąpieli. Na wstępie muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się opakowanie. Dolna część wykonana jest z papieru, natomiast sama pokrywka jest plastikowa. Tę warto byłoby zmienić na bardziej przyjazną środowisku naturalnemu, również papierową. Jakościowo jest na bardzo dobrym poziomie. Całość jest trwała, starannie wykonana, dopracowana. Piękna szata graficzna, utrzymana w stonowanej kolorystyce, niebiesko-białej. Opakowanie z łatwością otworzymy, przerywając część papierową. Potem można je dokładnie zamknąć, chroniąc zawartość przed niepożądaną zawartością. Zawiera 60 sztuk. Tego rodzaju patyczki służą mi przede wszystkim do osuszania uszu po kąpieli. Nie sądzę, żeby pomagały utrzymywać je w czystości – mam wrażenie, że raczej wpychają woskowinę do środka. Jednak z jej usunięciem radzę sobie po prostu inaczej. Sam patyczek wykonany jest starannie, przyznaję. Główka jest bawełniana. Doceniam fakt, że jest bardzo ściśle zwinięta. Nic nie odstaje, nie kłaczy. Podczas manewrowania nie rozwarstwia się, nie traci kształtu. Zawiera osłonkę uniemożliwiającą zbyt głęboką penetrację. Tutaj same plusy. Mam jednak sporą uwagę do samego trzonka. Prawdę mówiąc mocno przyzwyczaiłam się już, że są wykonane z papieru – do tego stopnia, że już tego nie pilnuję, biorąc to za pewnik. Niemiło się zaskoczyłam, spostrzegając że to po prostu plastik. Uważam, że rzeczywiście, może papier nie ekologią najwyższych lotów, jednak obecnie już dużo wiemy, jak wiele szkód dla ekosystemu powodują właśnie takie niewielkie, plastikowe elementy. Poza tym zawsze możemy zadbać, by drzewa odrosły, natomiast pozbycie się plastiku z planety jest praktycznie niemożliwe. W każdym razie zniechęca mnie to do ponownego zakupu, a szkoda, bo główka jest naprawdę dobrze zrobiona.

Przez długi czas zastanawiałam się, czy tak trywialny produkt jak patyczki higieniczne zasługują na recenzję i na kilka słów o nich... Doszłam do wniosku, że jednak tak, a nóż widelec ta recenzja komuś w wyborach ( tylko tych zakupowych ;) pomoże i postanowiłam skreślić krótką notkę o tych z Kindii. Patyczki Kindii to nasz rodzimy produkt z Cleanic. I fakt ten był dla mnie pozytywną niespodzianką. Myślałam, że marka Kindii marką zagraniczną jest. Trafiły do mnie ( a raczej do nas, bo muszę tu włączyć obecność mojego malucha) jako element niemowlęcej paczki wyprawkowej, będącej prezentem od życzliwych cioć. No i kilka technicznych konkretów. Opakowanie produktu to to tradycyjne plastikowe pudełeczko z również plastikowym wieczkiem, połączonym z resztą opakowania za pomocą naklejki spajającej oba te elementy. Plastik zarówno opakowania jak i wieczka jest klasycznie bezbarwny, podobnie jak w wielu innych produktach tej gamy. Wspomnę, że nie ma tu żadnego konkretnego otwarcia- by dostać się do opakowania należy po prostu przerwać naklejkę z jednej bądź obu stron. Dostępne opakowanie zawiera 60 patyczków, pozwalających na stosunkowo długi czas ich użytkowania. Patyczki mają swe przeznaczenie do użytku dla niemowląt, a to przez zastosowanie pewnej "innowacyjności", czyli stopera zapobiegającego zbyt głębokiej i jednocześnie niebezpiecznej aplikacji do maleńkiej niemowlęcej części ciała. Trzon patyczków jest wykonany z plastiku. Patyczki zawierają odpowiednią ilość bawełny (100 %, nie ma domieszek). Bawełna jest bardzo dobrze na patyczek nakręcona i nie odstaje. I teraz wyjaśnienie, dlaczego odejmuję dwie gwiazdki i pozwalam sobie na ocenę tylko trzech gwiazdek: 1) pierwsza gwiazdka- bawełna, mimo że jest jej odpowiednią ilość, jest nakręcona na patyczek zbyt mocno, co sprawia, że sam produkt ( przeznaczony do kontaktu z delikatną skórą i ciałem niemowlęcia) jest poniekąd AŻ ZA twardy. To trochę utrudnia pracę i zawsze mam wrażenie, że dziecko podczas delikatnego czyszczenia czy to noska, czy pępka trochę cierpi. Może to wrażenie, ale fakt faktem, że mogłoby być bardziej miękko. 2) druga gwiazdka- żyjemy w czasach ekologicznej świadomości ( to naprawdę nie są lata 90-te kiedy plastik wszędzie był taki super) i nie wydaje mi się konieczne, by i opakowanie, i sam patyczek musiały być wykonane właśnie z plastiku. Jest wiele zamienników, a najtańszym jest papier ( też nie do końca eko ale i tak wydaje się to mniejszym złem, aniżeli plastik). Stąd 3 gwiazdki. Czy nabyłabym je sama ? Nie wiem, ale raczej niestety nie.