Nie do końca spełnił moje oczekiwania.
Po kosmetyki marki AA sięgam raczej sporadycznie, ale po rozmowie ze znajomą, która chwaliła wody micelarne postanowiłam się skusić. Nie będę ukrywać, że wybór w dużej mierze padł również że względu na promocję w Rossmannie. I tak stałam się posiadaczką wody z serii Japan Rituals.
Na wstępie jeszcze zaznaczę, że moja cera jest mieszana, 30+. Strefa T wręcz kocha się świecić za to policzki lubią przesuszać i bądź tu człowieku mądry... Trądziku nie doświadczyłam, ale rozszerzone i zablokowane pory, zaskórniki już tak, czasem wyskoczy jakiś nieprzyjaciel.
Opakowanie to przeźroczysta, plastikowa butelka o pojemności 400 ml. Zamknięcie to typowo nie za duży koreczek z zatrzaskiem, który dobrze chroni przed wylaniem. Otwór jest delikatnie wypukły, a jego wielkość w sam raz, aby wygodnie, bezproblemowo dozować odpowiednią ilość płynu. Szata graficzna cieszy oko, prezentuje się elegancko i kobieco. Z pewnością jest to zasługa użycia czerwonego koloru i grafiki - butelkę zdobią kwiatki, ale nie ma tu zbędnego przepychu, wszystko jest przemyślane i spójne. Ciekawostką jest fakt, że tylna część etykiety z opisem produktu jest w srebrnym kolorze, co daje ciekawy, wizualny efekt. W górnej części etykiety nazwa marki oraz jej logo, a poniżej nazwa produktu i jego cechy. Na odwrocie charakterystyka linii, trochę o oczyszczaniu i stosowaniu. Zapach bardzo delikatny, nie za mocno wyczuwalny. Płyn micelarny standardowo ma konsystencję płynną, jak woda i jest koloru bezbarwnego. Wydajność tej butli jest na dobrym poziomie - zanim zużyłam całe opakowanie minęło około pół roku.
Płynu używałam codziennie jako pierwszy krok wieczornej pielęgnacji. Służył mi do wstępnego demakijażu, potem poprawiałam żelem, tonikiem i na końcu krem. Nasączałam nim wacik i przemywałam całą twarz z czego przy zmywaniu oczu przytrzymywałam go przez jakiś czas by tusz mógł się lepiej i szybciej rozpuścić. Ogólnie z jego działania jestem średnio zadowolona. Na kolana mnie nie powalił. Skóra po nim nie lepiła się, była w miarę dobrze oczyszczona, odświeżona - podkład znikał w miarę bezproblemowo, chociaż wydaje mi się,że zużywała więcej wacików. Gorzej było z makijażem oczu. O ile cienie nie były problemem tak usunięcie tuszu już trochę czasu mi zajmowało. Pół biedy jeśli miałam jedną delikatną warstwę, gorzej, gdy makijaż był mocniejszy, wówczas tusz aż tak szybko się nie rozpuszczał, przy czym muszę zaznaczyć, że nie używam wodoodpornych kosmetyków. Twarz po użyciu tej wody była gładka w dotyku, pozostawała przyjemnie matowa bez nadmiaru sebum, nie czułam nieprzyjemnego napięcia skóry czy przesuszenia. Co ważne kosmetyk nie podrażnił ani nie uczulił, chociaż muszę przyznać, że takie reakcje rzadko u mnie występują. Czy jest tak samo delikatny dla oczu? Raz dostało się go trochę w to miejsce i niestety szczypało. Mimo, że producent zaznacza, że nie wymaga spłukiwania, ja nigdy go nie zostawiłam na twarzy. Z jednej strony w INCI ma kilka fajnych dobroczynnych składników, ale są też takie składniki, których wg mnie być nie powinno np. fenoksyetanol. Co ciekawe brak pozycji parfum.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie