BeneFit, Crescent Row, Garden of Good and Eva EDT

No tak, gdybym nie miała na imię Ewa,pewnie nie podeszłam bym do tejże wody, no ale skoro juz tak mnie mama nazwała, to nie mogłam nie spróbować ;D

Pierwsze, co uderzyło mój lubiący zielone świeżaki nosek, to jabłko...soczyste, zielone jabłko, unoszące się w ozonowej chmurze wespół z melonem i ogórkami, przetykane gdzieniegdzie majowymi konwaliami :) Kolejny wdech i kolejna myśl - znam ten zapach!! Czy czegos takiego już gdzieś, kiedyś nie czułam?? Taaaak...tak... Be delicious DKNY. Kolejny głęboki wdech, zapach czuje coraz mocniej, coraz bardziej...

Garden of Good and Eva... garden of good and evil... w ogrodzie dobra i zła...raj...eden...grzech i Ewa...All albout Eve JOOP... jabłko...zatrute jabłko...zielone jabłko... Be deliciuous DKNY...grzech...miasto grzechu...Nowy Jork...

I wszystko sprowadza się do jednego - Ewa i jej jabłkowy grzech :D I wszystko pachnie tak samo - inaczej, ale jednak tak samo...jabłko...zatrute, gezeszne zielone jabłko :D

W tym Ogrodzie pada deszcz, świeże powietrze pachnie ozonem, jakby właśnie przeszła wiosenna burza. Rosną tu też kwiaty - wonne majowe konwalie oraz świeże zioła, zielone i orzeźwiające. Owocowe drzewa uginają się pod ciężarem smakowitych jabłek. Stoję sobie w cieniu i obieram melony, dorzucam palstry ogórka, doprawiam sokiem z cytryny i szczyptą pieprzu... jem, wącham... jest świeżo, beztrosko, zielono...rajsko :)

Gdybym poczuła to po raz pierwszy, zapragnęłabym przenieść się do takiego ogrodu, Ogrodu Evy... ale znam to już, byłam tam setki razy... na razie nie chcę tam wracać... ale może jeszcze tego zapragnę?? :)

Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: wiele prób i wiele testów :)

Sliczny, kwiatowy zapach, jeden z moich ulubionych. Buteleczka i pudeleczko podobnie jak sam zapach sa przesliczne, nie wiem czy sa dostepne w Polsce, ale warto sie rozejrzec.

Używam tego produktu od: pol roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego opakowania

Piękne świeże kwiaty. Jak w zroszonym ogródku z fontanną. I jeszcze trochę owoców z ozonem. Muszę przyznać, że zapach świeży, ale tak niebanalnie świeży. Może, nie na wielkie wyjścia do opery, ale na co dzień idealny, nieprzekombinowany zapach, dość lekki ( co nie znaczy pusty) Bardzo chciałabym znaleźć się w takim ogrodzie. Ostatnio doceniam lekkość perfum, które nie powodują bólu głowy - życie jest wystarczająco ciężkie - podziwiam zatem panie, które noszą mocne, orientalne perfumy. Doceniam jednak ich głębie i raz od wielkiego dzwonu powąchałabym sobie takiego killera...
Podsumowując - przepiękna zielona woda, tak jak według mnie większość z BeneFitu. Dzięki niej widzę, czego tak naprawdę chcę - raju, gdzie mogę rozłożyć się nad jakimś źródełkiem, wokół kwiatów i zajadać soczyste owoce. Czegóż chcieć więcej?