Odurzająca słodycz wanilii...
Oto ostatni z zapachów, które było mi dane poznać dzięki testowi w Klubie Recenzentki i jest to zdecydowanie mój faworyt!
Donna Born in Roma już po nutach obiecuje nam bardzo wiele, a po zaaplikowaniu jej na skórę rozpoczyna się prawdziwa, zapachowa opowieść, która trwa i trwa....
Otwarcie wita nas miksem kwiatowej, odurzającej słodyczy (to ten jaśmin, mój ukochany!), przełamanej czarną porzeczką i bergamotką. Pazurka dodaje różowy pieprz, tu podany w sposób oszczędny, ale akcent jest zachowany, dzięki czemu unikamy zasłodzenia na amen ;). Wreszcie pojawia się Ona - wanilia bourbon, jedna z najpiękniejszych wanilii, jakie poznałam i to zdecydowanie ona tutaj króluje, krocząc dumnie z jaśminem u swego boku.
Słodycz tej dwójki przeplata się wzajemnie, współgra i przenika się raz po raz, co daje nam kompozycję miękką, pełną gęstej i rozkosznej słodyczy, która otula nas niczym obszerny szal.
Czasami wyczuwam w nich coś na kształt Scandal JPG, czasem jakby przebłyski z LVEB, ale spokojnie - to tylko moja pamięć zapachowa, a Donna wbrew powyższym skojarzeniom jest sobą, nikogo nie kopiuje i ma swój charakter.
Ona otumania, momentami onieśmiela, a jednak dodaje pewności siebie i jednocześnie zamyka nas w swych objęciach niczym w miękkim kokonie pełnym mlecznej słodyczy.
Baza jest drzewna, co w połączeniu z wanilią i jaśminem wybrzmiewa miękko, ciepło i kremowo.
Tutaj wszystko jest idealnie zgrane i dopracowane - zarówno sama kompozycja, jakość składników (najwyższa i to czuć!) jak i parametry - są zacne, wierzcie mi ;). Doskonała projekcja, świetna trwałość (na mnie spokojnie 8h) i te pytania innych, kto tak pięknie pachnie...
Wiem i rozumiem, że nie każdy lubi tego typu kompozycje i nie każdy dostrzeże w tych perfumach to samo, co dostrzegłam ja. Nie ukrywam, że uwielbiam perfumy wręcz ociekające słodyczą, ale przy tym mam alergię na tanią wanilię, która doszczętnie potrafi zepsuć odbiór całości i przyjemność noszenia perfum. Donna Born in Roma są przeciwieństwem taniości, tandety i mdlącej, nijakiej słodyczy - one są tak przestrzenne, kremowo otulające, mega kobiece i ciepłe, jak mało które.
Jeśli kochasz La Vie Est Belle, Mon Guerlain i inne zapachy w tym typie, to koniecznie wypróbuj tę różową propozycję od Valentino - nie zawiedziesz się! <3
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl