MI Marion Bibułki matujące z pudrem 

Bibułki Marion z pudrem są ze mną od lat, nie zliczę ile już opakowań zużyła. Te recenzowane to chyba nowa wersja bo zniknęły z drogerii te, które kupowałam w szarym opakowaniu i zostały one zastąpione tymi kolorowymi. Zmieniło się jedynie opakowanie bo wnętrze pozostaje to samo. Mamy tu 30 sztuk bibułek z pudrem, które idealnie pochłaniają nadmiar sebum odświeżając twarz w ciągu dnia. Jednocześnie nie wysuszają skóry. Powiedziałabym, że nie niszczą makijażu, ale ja noszę jedynie puder, więc... kiedyś, dawno temu stosowałam podkłady, kremy bb i te bibułki faktycznie nic złego nie robiły.... Nie mniej jednak użycie bibułki jest dziecinnie proste bo jedynie przykładamy ją do skóry twarzy, nie naciskamy mocno. Mi wystarczy jedna bibułka na całą twarz. Puder, który papier zawiera jest niewidoczny na skórze, choć myślę, że się transferuje, ale nie odcina się od koloru cery. Jak już wspomniałam pozostaje wierna tym bibułkom od Marion już od lat. ostatnio trafiłam na też udany produkt od Ewy Schmitt i coś czuję, że będę mieć już dwóch ulubieńców w tej kategorii, ale obie propozycje są u mnie na podium i to na pierwszym miejscu ex aequo!