La Roche-Posay Rosaliac AR Intense Intensywna kuracja zwalczająca miejscowe zaczerwienienia (stara wersja)

Krem Żel używam od paru miesięcy. Moja skóra ma tendencje do zaczerwienienia . Ciężko było mi normalnie funkcjonować bo miałam dość ukrywania niedoskonałości pod tonami podkładu. Krem poleciła mi farmaceutka. Wąchałam się bo jego cena w mojej aptece wynosiła ponad 120 zł ale zaryzykowałam. Krem posiada zewnętrzne opakowanie kartonowe. Karonik o skromnej szacie graficznej. Kartonik w kolorze białym z czarno niebieskimi elementami i czarno niebieskimi napisami. Napisy pokrywają większą część opakowania . Napisy czytelne szczegółowe w różnych językach w tym w polskim. Wewnetr opakowania znajduje się biala podłużna butelczka z aplikatorem typu pompka. Kolorystyka opakowania utrzymana w takiej samej kolorystyce co zewnętrzne opakowanie kartonowe. Buteleczka o pojemności 40 ml. Krem o konsystencji lekkiej bardziej żelowej. Krem w kolorze mlecznym. Krem bez wyrazistego zapachu. Pompka dobrze dozuje Krem nie zacina się. Krem dobrze się rozprowadza nie pozostawiając smug i tłustego filmu. Krem szybko się wchłania . Skóra po kremie jest nawilżona I odżywiona a zaczerwienienia znikają w mgnieniu oka. Polecam bardzo dobry Krem idealny również pod makijaż. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Krem bardzo wydajny wystarczy naniesc odrobinę. Krem nie wywołuje podrażnień ani swędzenia.

Używam już prawie od roku, całkiem nieźle radzi sobie z zaczerwienieniami, które mam często na policzkach. Jest dość tłusty, długo się wchłania. Nie lubię jego zapachu

Serum poleciła mi kosmetyczka na zaczerwienienia i rumień twarzy. Kosmetyk stosowałam rano, po oczyszczaniu i nałożeniu toniku. Po miesiącu stosowania, widać było wyraźną poprawę kondycji mojej skóry twarzy! Dlatego uważam, że serum działa. Co prawda wydawało mi się trochę za tłuste, ale może takie właśnie być powinno. Kosmetyk bardzo wydajny.

Coś strasznego stało się mojej mieszanej 40 letniej skórze. Zimą zrobiła się nadreaktywna , byle dotknięcie robiła się czerwona ,skóra bolała i paliła. Dużo kremów kupiłam aż w koncu trafiłam na ten. Od pierwszego użucia ulga, po tygodniu nadreaktywność i czerwona skóra zredukowana do 90%. Cud cud cud. Krem ma lekką brązowawą ,nawet żelową konsystencję ,butelka z pompką 40ml. Polecam bardzo.

Mam dosyć reaktywną cerę, skłonną do zaczerwienień i rumienców. Zauważyłam, że ten krem skutecznie łagodzi moją skórę. Wiadomo, że nie warto spodziewać się cudów i zapewnienia producenta o zmniejszaniu teleangiektazji należy włożyć między bajki. Jednak ukojenie skóry jest moim zdaniem zauważalne. Krem ma przyjemną konsystencję, szybko się wchłania, nie ma silnego zapachu i nie zapycha. Myślę, że jest średnio wydajny. Opakowanie jest higieniczne choć mogłoby być wygodniejsze, mam namyśli to, że trochę może przeszkadzać fakt, że główka z ujściem produktu łatwo się przekręca. Cena jest typowa dla marki La Roche Posay i tyle w tym temacie.

Mam nadreaktywná skòré, sklonná do zaczerwienienia na policzkach i nosie. Stosowalam serum ok miesiąca, rano i wieczorem, w okresie zimowym. Zacznę od kwestii praktycznych: jest bardzo wydajne, nie zapycha i nie mocnego zapachu. Skóra przestala byc reaktywna juz po oktygodniu regularnego stosowania 2x dziennie. W dzien po serum kladlam jeszcze krem nawilzajacy z filtrem, w nocy zas-nawilzajacy intensywnie krem na noc. Mam cere mieszana, tlista w strefie T, na brodzie czesto cos wyskoczy, jesli kosmetyk "zapycha". Tu mo soę nie zdarzylo kompletnie nic. Kosmetyk pomogl znaczaco w zaczerwienieniach ale mam moeszane uczucia, czy serio jest warty az tak wysokiej ceny. Będę raczej wypatrywać na promocjach, jesli przyjdzie mi do glowy kontynuacja terapii. Na razie przetestuję podobne produkty konkurencji. Niemniej jesli ktos jest przywiazany do marki LRP a jego zaczerwienienia to nie jest tradzikrozowaty lub stricte silny problem z naczynkami, a wlasnie rumien na reaktywnej skorze twarzy, to myślę ze mogę ten preparat polecić domsprawdzenia, czy sprawdzi się u takiej osoby. Jak wiadomo, kazda cera jest inna i ma swoje potrzeby.

Kupiłam ten krem z polecenia dermatologa. Od jakiegoś już czasu borykam się z problemami suchej, wrażliwej i zaczerwienionej skóry. Generalnie mam "początki" trądziku różowatego. Ten krem miał przynieść świetne efekty. Sporo kosztuje, ale kupiłam bo marka jest bardzo dobra jak dla mnie i zawsze spełniała moje oczekiwania. Opakowanie jest ładne i estetyczne, dozuje odpowiednio kosmetyk. Krem bardzo dobrze się rozprowadza, szybko wchłania i jest wydajny. Lekka konsystencja sprawia, że nie zatyka porów, przynosi delikatną ulgę i bardzo minimalnie zmniejsza rumień. Ma bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny zapach. Tak więc kupiłam i zużyłam całe opakowanie, ale większych efektów nie zauważyłam. Jak byłam zaczerwieniona tak i dalej jestem:-( Przyznam szczerze, że za tą cenę spodziewałam się jednak znacznie lepszych efektów.

Poleciła mi go konsultantka w Superpharm ponieważ szukałam czegoś na zaczerwienienia skóry. Nie mam widocznych naczynek, po prostu pojawiają się u mnie rumieńce na twarzy z czerwonym nosem włącznie. Kupiłam ten krem w zestawie z tym w tubce na dzień z filtrem UV. Po otwarciu opakowania niemiło zaskoczyła mnie wielkość tego kremu, biorąc pod uwagę że zapłaciłam za niego niemal 100 zł oczekiwałam nieco większego opakowania... Jednak nie to jest ważne. Jeżeli chodzi o działanie to mam mieszane uczucia. Z jednej strony szybko się wchłania, nie trzeba go dużo nakładać, jednak zauważyłam, że po nałożeniu go na noc rano budzę się z przesuszoną skórą. Wiem, że on nie ma nawilżać ale redukować zaczerwienienie, ale co z tego że usuwa jeden problem skoro powoduje drugi. Zaczerwienienie po nim faktycznie się zmniejsza, skóra ma bardziej jednolity kolor. Obecnie zanim go nałożę nakładam olejek na twarz, dokładnie go wmasowuję i dopiero stosuję ten krem. Pomogło, ponieważ teraz moja twarz nie jest przesuszona jednak nie wiem, czy kupię go znowu bo za taką cenę oczekiwałam nieco więcej.

Stosuję ten kosmetyk od półtora roku. Od tego czasu znacząco zmniejszył moje zaczerwienienia, naczynia krwionośne są mocniejsze, a moja skóra nie jest taka nadreaktywna. Zauważyłam poprawę także odporności mojej cery. Łatwe rumienienie się już nie jest moją zmorą :-) Aktualnie preparat stosuję doraźnie. Świetnie się u mnie sprawdza solo jako pielęgnacja nocna. Moja skóra jest także świetnie nawilżona i ukojona. Napewno się skuszę jeszcze nie jeden raz. Nie ma dla mnie lepszego produktu niż ten! <3

Po przejściu w życiu fazy cery ekstramalnie tłustej przyszła pora na cerę suchą i czerwoną. Przyznam się bez bicia, że sama sobie jestem winna zbyt intensywnym matowieniem i oczyszczaniem cery. Dorobiłam się więc cery przesuszonej z odstającymi suchymi skórkami i mocnym zaczerwienieniem w okolicy nosa i brody. Pani w aptece poleciła to serum. I jak wyszło ? OPAKOWANIE: bardzo na plus ! Dzięki szczelnemu opakowaniu produkt jest dłużej zdatny do użycia, nie musimy się martwić, że do środka dostaną się bakterie (jak to ma czasem miejsce w kremach w słoiczku). Dozowanie bardzo proste, pompka działa jak należy, do tego rozmiar jest niewielki i zmieści się w każdej kosmetyczce. WYDAJNOŚĆ: dobra. Używam kremu od ponad miesiąca, zdarza mi się nakładać go kilka razy dziennie, zazwyczaj jednak stosuje go na noc, w hojnych ilościach. KONSYSTENCJA/DOZNANIA: kremik ma żelową, lekką konsystencje. Ładnie się rozprowadza. Przez chwilę pozostaje na skórze, trzeba dać mu chwilę aby się wchłonął. Jest bezzapachowy. Ja nie odczuwałam żadnego dyskomfortu po jego nałożeniu. DZIAŁANIE: czyli to co najważniejsze. Mi krem zdecydowanie pomógł. Intensywne zaczerwienienia na brodzie i w okolicach nosa wyraźnie zbladły. Nie zniknęły niestety całkowicie, ale powiedzmy sobie szczerze, że warunki też temu nie sprzyjają (zimno i wilgotno na dworze, ciepło i sucho w domu). Krem nie uczulił mnie, nie wysuszył skóry, nie przyczynił się do powstania nowych zaskórniaków. PODSUMOWUJĄC: krem nie zachwycił, nie ma efektu "wow", ale z całą pewnością zmniejszył problem, nie stwarzając przy tym nowych. Jest przyjemny w użyciu i całkiem wydajny.

Cera płytko unaczyniona, mieszana, wrażliwa. Stosowałam krem w porze jesiennej: + nie uczulił mnie/nie zapchał +żelowa konsystencja +nie waży się-szybko się wchłania -nie zmienił widoczność moich naczynek -nie przyczynił się do poprawy skóry Taki sobie

Może wszystko zależny od naszych oczekiwań względem kosmetyków i tego jak się nakręcany na coś, a może czasem po prostu nas osąd nas zawodzi. Mnie zawiódł jeśli chodzi o Rosaliac AR Intense. Mam zaczerwienioną skórę odkąd pamiętam, do tego zanieczyszczoną i miejscami suchą. Jeszcze się taki nie znalazł co by wynalazł krem na to wszystko razem, więc ja walczę z każdym problemem oddzielnie, z każdym inną armią kosmetyków. No właśnie, Rosaliac miał być częścią specjalnej jednostki do walki z zaczerwieniami. Elitarny zespół złożony z najlepszych specjalistów. Nie wyszło. Jasny gwint. Może tak jak napisałam zawiodłam się, bo za dużo oczekiwałam. Pomyślałam, że La Roche Posay zawsze pozytywnie mnie zaskakiwało, więc dlaczego by nie spróbować. Zwłaszcza, że miałam próbkę tego serum i mnie zaczarowała. Posmarowałam się nią w, chyba, niedzielny wieczór siadłam przed telewizorem, aby obejrzeć „Sherlocka”. Odcinek się skończył, ja spojrzałam w lustro i byłam... blada. Taka jak zawsze pragnęłam być, nie zaróżowiona, nie czerwona. Tak Rosaliac od razu trafił na listę zakupów. Kupiłam i zaczęłam używać. I skończyłam, ale żadnych efektów nie zauważyłam. Jak byłam różowa tak jestem, czyli okazuje się z czasem, że Benedict Cumberbatch ma na moją cerę zbawienny wpływ... Hmm, trzeba zapytać dermatologa, czy jest to możliwe. Zdecydowanie, trzeba. Serum ładnie pachnie, ładnie wygląda i ładnie się rozprowadza, fajnie gra z każdym krem, który potem nałożę. Ale ja naprawdę nie widzę rezultatów. Nakładam dla samego odruchu nakładania, wcale nie jest intensive, jak pisze na opakowaniu. Może rzeczywiście cera jest ciut bardziej nawilżona, ale to nie jest główne zadanie dla tego produktu. Ale za to buteleczka poręczna, jednak to mała pociecha. Buu. Całe szczęście, że kupiłam Rosaliac na dużej promocji, u nas jeszcze w kraju. Nie było mi tak szkoda. Najgorsze jest uczucie, gdy wydajesz ciężko zarobione pieniądze na coś co cię wkurza. Nie, nie kupię go ponownie.

Mam cere ktorej nie uwazam za specjalnie wrazliwa, ale jest sklonna do zaczerwienienia (moja mama tez ma plytko unaczyniona cere), czasem pojawiaja sie grudki ktore moga wskazywac na tradzik rozowaty. Bodajze 2 razy w zyciu szczypal mnie jakis kosmetyk, ale to pewnie i tak w granicach normy. Kupilam ten krem po to,zeby zmniejszyc tendencje do zaczerwienienia. Umylam wieczorem twarz moim standardowym kosmetykiem (lagodny zel od Neutrogeny), nalozylam Rosaliac AR i poszlam spac. Rano obudzilam sie z bolem policzkow. To nie bylo pieczenie tylko bol i reakcja na dotyk, nawet na wode. Policzki koloru wisniowego, prawie czarne (nigdy w zyciu tak nie mialam, jak juz, to czerwienilam sie na czerwono po prostu), do tego wielkie jakby wypuklosci (za duze to zeby nazwac grudkami) po kilka na kazdym policzku. Uczucie jakby mi sie cialo pod skora zywcem ugotowalo. No i co, biegiem do doktora, dostalam sterydy i jakas bardzo droga masc na opanowanie tego zaczerwienienia. O ile jestem w stanie zrozumiec,ze moze krem byl zle przechowywany, albo moze w partii znalazlo sie jakies skazenie, to nie rozumiem i nigdy nie zapomne tego jak bylam traktowana przez Obsluge Klienta (mieszkam poza Europa, wiec prosze tego nie odnosic do europejskiej obslugi klienta). Podeszli do sprawy skandalicznie, wiec po miesiacu uzerania sie i przeciagania sprawy z ich strony, chyba nic nie wskoram - chca ten krem z powrotem,ale nie oddadza mi pieniedzy ani za ten krem, ani za masci ktore mi zapisal doktor (tylko tego od nich chcialam bo jedna masc byla koszmarnie droga). Nie wspominam o jakiejkolwiek rekompensacie, bo chcialam tylko zwrotu kasy za Rosaliaca i 2 lekow na recepte, czyli zwrotu kosztow. W zwiazku z ich podejsciem pozostaje mi tylko bojkot tej firmy i ich firmy matki. Tylko w ciagu paru miesiecy straca na swoim glupim podejsciu wiecej niz jakby mi mieli teraz oddac, bo akurat kosmetyki do wlosow kupowalam od L\'Oreala regularnie, od lat... Używam tego produktu od: miesiac temu. RAZ Ilość zużytych opakowań: zaczete jedno

Krem dedykowany skórze naczyniowej o lekkiej konystencji przypominającej żel, o słabo wyczuwalnym zapachu: - nie zmniejszył zaczerwienienia -nie uszczelnił naczyń - nie niwelował uczucia ściągania, szczypania -cena/jakość + dobrze się wchłaniał i nie zapychał +dobrze nawilżał W moim przypadku się nie sprawdził, muszę szukać innego, a szkoda, bo lubię kosmetyki tej firmy. Używam tego produktu od: 4 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie 40 ml

U mnie ten żel, który miał zniwelować zaczerwienienia, jeszcze bardziej je spotęgował. Robiłam kilka podejść, ale za każdym razem kończyło się tak samo - po kilku minutach zaczęło mnie trochę piec, czułam ciepło na policzkach, a potem patrzę w lustro, a one zaczerwienione bardziej niż przed nałożeniem żelu. U mnie się nie sprawdził. I co ja mam tera zrobić z tym kremem? Pieniądze wyrzucone w błoto. Używam tego produktu od: miesiąca z przerwami Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Preparat niezwykle lekki w postaci żelu, który przynosi ulgę skórze i zmniejsza zaczerwienienia. Moje dotychczas podrażnione i wiecznie czerwone policzki są zdecydowanie jaśniejsze. Kosmetyk koi skórę za sprawą wody termalnej, pielęgnuje i nawilża. Im dłużej stosuję tym widzę lepsze efekty, na moją wrażliwą i skłonną do zaczerwień cerę naprawdę działa, kolor skóry staje się jednolity, nie wymaga wiecznego korygowania zaczerwień w ciągu dnia. Produkt godny polecenia. Dla mnie doskonały.Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Moim zdaniem ten zel/serum nie robi nic wiecej niz zwykly krem nawilzajacy. Nie wiedze poprawy mojej cery pod wzzgledem zmniejszenia zaczerwienienia. Ładnie nawilza i nic po za tym. Pod makijaz napewno nie nadaje sie odrazu po nalozeniu gdyz skora sie swieci nawet po nalozeniu podkladu dlatego lepiej odczekac zanim nalozymy podklad. Moim zdaniem naprawde slaby produkt. Czytalam wczesniejsze recenzje i ja niestety nie czuje natychmiastowej ulgi po nalozeniu kremu rano tez nie widze tego WOW ;) Używam tego produktu od: miesiaca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Mam suchą, bardzo wrażliwą, naczyniową cerę. Borykam się z rumieniem. Ehh, kiepskie połączenie. Skusiłam się na ten krem w nadziei, że uspokoi moją nadwrażliwą cerę, ochroni ją przed pękaniem naczynek. Grubo się przeliczyłam. Oto mój bilans: + chwilowa ulga, chłód + lekkie (!) rozjaśnienie - niezbyt przyjemny, solankowy zapach - po wchłonięciu, na skórze były klejące resztki kremu - BARDZO słabe nawilżenie - cena Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: jedno