Bobbi Brown, Lip Gloss (Błyszczyk do ust)

Ten błyszczyk jest obłędny! Posiadam odcień Popsicle i mimo że to odcień mocnego różu, wygląda dość naturalnie. Na ustach tworzy jednolitą, nieskazitelną tafle która odbija światło, dzięki czemu usta wydają się pełniejsze. Nie posiada brokatowych drobinek, co jest bardzo eleganckie. Nakłada się go w dość łatwy sposób a sam trzymuje się mega długo, co wśród błyszczyków jest niespotykane. Moim zdaniem to totalny hit i polecam go każdej kobiecie, która lubi błyszczeć z klasą :)

Posiadam kolor popsicle-naturalny, żywy róż. Sam błyszczyk jest jednolity, czyli nie ma broktowych drobinek, a tworzy jednolitą, szklaną, odbijającą światło taflę. Gdy zejdzie, pozostawia efekt naturalnego nawilżenia, który utrzymuje się dość długo. Pigmentacja nie jest bardzo intensywna. Nie wypełnia kolorem ust, a jedynie lekko i naturalnie zabarwia je. Co do konsystencji, jest bardzo gęsta przez co błyszczyk czuć na ustach, ale z drugiej strony latwo i dokładnie się nakłada. Nie skleja warg ani nie klei się do wszystkiego dookoła, ale nie jest też najbardziej komfortowy. Nie da się o nim zapomnieć. Dość łatwo tą pierwszą, najbardziej efektowną warstwę zetrzeć. Nie zbiera się w załamaniach, nie porusza, schodzi jednolicie, ale zauważyłam, że potrafi poruszyć warstwę (szminkę, kredkę do ust) pod. Ogromną wadą, moim zdaniem niedopuszczalną w tej rangi produkcie jest to, że nie wiem jakim cudem, ale ta perforowana część, którą otacza zakrętka, brudzi się wszelkiego rodzaju kłaczkami, piaskami, pyłkami. Jak? Nie mam pojęcia. Podsumowując, nie jest to zły błyszczyk, na pewno nie przekonał mnie do noszenia błyszczyków, mimo, że po aplikacji tworzy przepiękną szklaną taflę, ale ma swoje wady, które za tą cenę nie powinny istnieć.

Trochę za wcześnie na ocenę tego produktu, ale postaram się napisać kilka uwag, ponieważ zasługuje na to :
- kolor Petal, nr.3, wygląda bardzo naturalnie
- aplikacja jest dobra
- błyszczy się bez śladów brokatowych drobinek, jakby naturalnie
- długo się utrzymuje na ustach, które nawilża
- trochę się klei
- czasami widać ślady na zębach
- ma lekki, świeży posmak, raczej nieokreślony, w porównaniu z innymi, sztucznymi smakami drogich błyszczyków ( duży plus )
- cena zbyt wysoka ( zdecydowanie minus )

Mam kolor HOT PINK. Dla mnie kolor idealny. Ale co do właściwości samego kosmetyku: utrzymuje się naprawdę długo jak na błyszczyk, nie wysusza, wygodne opakowanie i nic z niego nie przecieka, minimalne sklejenie ust - ale do wytrzymania (włosy można rozpuścić:), wydajny.
Za 7ml płacimy 105zł. Trochę dużo jak na błyszczyk, ale w porównaniu do marek selektywnych, cena jest ok a jakość super:]

Używam tego produktu od: kilka tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Mój błyszczykowy niezbędnik i KWC

Właśnie zużyłam pierwszy błyszczyk w swoim życiu - odcień Pink Beige # 21 ! Nie lubiłam tradycyjnych błyszczyków, ponieważ efekt kolorowych, lepkich i lśniących brokacikiem ust zupełnie nie przemawiał do moich zwyczajów makijażowych. Zazwyczaj sięgałam po półtransparentne szminki MACa jeśli chciałam podkreślić usta.

Dzięki Lip Gloss Bobbi Brown polubiłam używanie błyszczyków. Lip Gloss\'y dają delikatne zabarwienie ustom i wyglądają naturalnie. Mogą nadać ustom nieco chłodniejszą lub cieplejszą barwę, najczęściej wzmocnić naturalny kolor ust, ale w nienachalny sposób. Za to właśnie je ubóstwiam! Nie wyglądam w nich na "umalowaną", ale na piękniejszą ;)! Nie mają żadnych drobinek, co dla mnie było podstawą do kupna. Urzekł mnie w nich transparentny, naturalny kolor.

Sam błyszczyk wyśmienicie pielęgnuje usta - nawilża je i odżywia. Nadaje się do stosowania zimą, a podczas dużych mrozów nie trzeba używać dodatkowo balsamu ochronnego.
Jest dosyć gęsty. Ma mleczno-lekko kremową konsystencję. Dobrze rozprowadza się na ustach. Można użyć go w mniejszej ilości i rozetrzeć na wargach palcem. Uzyska się wówczas mniej lśniący efekt.
Pachnie przyjemnie wanilią.
Błyszczyki Lip Gloss Bobbi Brown będą dobrym rozwiązaniem dla osób, które nie lubią błyszczących drobinek; lubią zaś naturalne podkreślenie ust oraz odżywienie i nawilżenie jednocześnie (bo zupełnie nie ma potrzeby używania przy nich dodatkowych balsamów/pomadek ochronnych).

Moim ulubionym neutralnym kolorem na zimę jest odcień Pink Beige # 21, wiosną, latem i wczesną jesienią używam do wszystkiego Buff #4, Petal # 3 będzie dobry na lato, gdy jest ciepłe światło - ociepla i ożywia naturalny kolor ust, Nude #8 i Nougat # 41 są bardziej w tonacji beżowo-brązowej.