Mam mieszane odczucia. Z Ziają mi ostatnio coraz bardziej nie po drodze...
Słowem wstępu: próbki w saszetkach tego kremu otrzymałam przy zakupach w sklepie stacjonarnym Ziaja. Nota bene od razu odczułam, że tęsknili za klientami w kwarantannie bo moje zakupy dopełniono caaaaaaaałą garścią gratisów... Jak w tytule: mam naprawdę mieszane odczucia po tym testowaniu. W pewnym stopniu moim zdaniem ten krem się sprawdzi wielu wrażliwcom, ale my jednak nie zaprzyjaźnimy się na dłużej.
Jak stosowałam? W pielęgnacji wieczornej, na oczyszczoną i stonizowaną twarz.
Moja cera: sucha, wrażliwa, naczyniowa, skłonna do podrażnień.
# PRODUKT/DZIAŁANIE/WRAŻENIA:
Może zacznę od tego, że jakoś tak intuicyjnie już na starcie uznałam, że mogę ten krem testować do wieczornej pielęgnacji i to był zdecydowanie dobry trop, bowiem nie wyobrażam sobie mieć go na twarzy na dzień. Już się tłumaczę!
Jest to teoretycznie krem raczej lekki, takie robi na początku wrażenie, wcale nie za gęsty czy tłusty i przyjemnie się go rozprowadza po twarzy. Jednak w moim odczuciu już po aplikacji do lekkich go nie zaliczam, zostawia na twarzy taki charakterystyczny film, za którym ja osobiście nie przepadam i nie mogłabym znieść tej specyficznej lepkości na twarzy w ciągu dnia. Jeśli któraś z Was zna apteczne kremy Mediderm to jest to podobny temat w moim odczuciu.
W działaniu dość dobrze nawilżył i ukoił skórę, nie podrażnił, nie uczulił, ale... zapchał mnie już następnego dnia po pierwszym użyciu, gdzie raczej nie mam takich problemów ze skórą (no chyba że zbliża mi się okres, a to nie ten czas...) i tak było do końca moich testów (dodam, że gdy powróciłam do swoich olejów na noc to od razu problem zniknął).
Składowo Ziaja oczywiście szału nie popełniła. Choć nie mamy tu parabenów ani parfum i jest trochę dobrych substancji aktywnych w składzie to jest też niestety choćby komedogenny dimethicone czy phenoxyetanol, którego zdecydowanie unikam w kosmetykach. Jak na produkt, który producent zaleca do skóry o specjalnych wymaganiach, również niemowląt to niestety dla mnie to się wszystko wyklucza.
Na koniec jeszcze dodam, że teoretycznie jest to krem bezwonny, ale ja bym powiedziała, że zapach jakiś ma, taki bardzo delikatny, niedrażniący, ale trochę apteczny.
Powiem tak, coraz bardziej mi z Ziają nie po drodze - mają produkty, z którymi się baaardzo lubię, ale też całe mnóstwo niewypałów dla mojego ciała i ten krem do nich muszę niestety zaliczyć... Cieszę się, że mogłam go testować na podstawie próbek, bo wyzerowanie klasycznego opakowania byłoby dla mnie naprawdę męczące.
Oceniam krem na 3 gwiazdki, nawilży i ukoi, ale kosztem czegoś. Naprawdę chciałabym mu dać więcej, ale przede wszystkim skład i ta lepkość mi nie pozwalają. Więcej się nie spotkamy, szkoda.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam do testów od marki/producenta