Kupiłam ten produkt zachęcona bardzo pozytywnymi opiniami na Wizażu. Dorwałam go za grosze, kiedy był przeceniony w Rossmannie jako „cena na do widzenia”. Kosmetyków marki Lirene do twarzy przed tym kremem jeszcze nie używałam, więc byłam bardzo ciekawa, jak się u mnie sprawdzi. Producent oznajmia nam na opakowaniu, że jest to kosmetyk przeznaczony na dziewczyn +20 więc idealnie dla mnie. Teoretycznie powinien skupiać się na ochronie skóry twarzy przed zagrożeniami jakie płyną z warunków atmosferycznych i zanieczyszczenia środowiska, pomagać wzmacniać cerę przed momentem rozpoczęcia walki z pierwszymi zmarszczkami oraz jednocześnie wspierać potyczki z zmianami skórnymi takimi jak wypryski lub przebarwienia. Tak, dokładnie tego ja oczekuję od produktów sygnowanych znaczkiem +20. Nienawidzę, kiedy producenci wstawiają go wyłącznie po to, żeby dotrzeć do grupy docelowej i przygotowują się na łatwy zysk od kobiet, które zachęci sam fakt, że znalazły coś, co przeznaczone jest do ich wieku. Jak sprawdził się ten krem?
Po pierwsze - <b>opakowanie jest koszmarne</b> Plastykowe, szalenie tandetnie wykonane. U dołu szerokie, u góry węższe. Mogło być niższe, a szersze, bowiem przy takim wykonaniu bardzo szybko musimy zacząć grzebać w słoiczku paznokciem, czego ja nienawidzę i uważam za bardzo niehigieniczne.
Zapach również mi się nie spodobał, ale nie jestem fanką moreli, więc to po prostu rzecz gustu.
Kilka słów o konsystencji. Jest lekka i dobrze się wchłania. <b>Jedna z obietnic producenta jest spełniona, bowiem krem ten nadaje się do zastosowania pod makijaż</b>. To plus o tyle istony, że krem zawiera filtr SPF 10, więc dodatkowo chroni naszą skórę przed szkodliwym działaniem słońca. Drobinki (podobno zawierające w sobie witaminę A) faktycznie rozpuszczają się przy nakładaniu i również wchłaniają w skórę.
<b>Teraz zajmijmy się działaniem. Jak dla mnie jest kompletnie przeciętne</b>. Krem trochę nawilża i trochę wygładza. Nie zapycha. Ale na tym koniec. Efekt nawilżenia nie jest powalający, spotykałam się ze znacznie lepszym. Nie radzi sobie z przebarwieniami ani tym bardziej ewentualnymi wypryskami. Nie rozświetla cery. Nakładany pod oczy nie niweluje zasinienia. Mam nadzieję, że przynajmniej pomaga chronić moją skórę przed początkowymi oznakami starzenia, bo jeżeli nie, to śmiało mogę określić go mianem słabego. Producent zaleca stosować go na dzień i na noc, przy czym jego struktura jest zdecydowanie za słaba, żeby stosować go wieczorową porą, kiedy zależy mi na naprawdę mocnej bombie witaminowej dla mojej skóry, chcę wtedy żeby wchłonęła jak najwięcej dobrych składników, które przez noc odpowiednio ją zregenerują.
Krem nie był drogi, kupiłam go na przecenie za jakieś 6 złotych. Pojemność jest dość duża, krem jest wydajny. Wychodzi super tanio, ale co z tego, skoro zupełnie nie spełnił pokładanych w nim nadziejach. Będę go zużywać do momentu aż nie znajdę na jakiejś promocji czegoś lepszego i bardziej odpowiedniego dla potrzeb mojej cery. Wtedy zdegraduję go do pełnienia roli kremu do stóp.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie