Farcom, Seri Natural Line, Kremowa maska do włosów farbowanych

Od dłuższego czasu nie chce mi się już bawić we włosomaniacze mieszanki masek z innymi składnikami, stąd odżywki w wielkich słojach za nieprzyzwoicie niską cenę dzielę na dwie kategorie: nadające się jako do spłukiwania i zdecydowanie za słabe samodzielnie. Te drugie od razu odrzucam, bo z góry zakładam, że mania odżywek DIY już mi nie wróci, zaś te pierwsze zasługują na moją uwagę.

Seri winogronowa ma nietypową jak na takie produkty konsystencję - nie jest gładka i lejąca, raczej zbita i taka "nadmuchana", puszysta. Całkiem to ciekawe, zwłaszcza, że sprawia, że maska trzyma się lepiej włosów i nałożona nawet w sporej ilości raczej nie ścieka.

Zapachu niestety nie ma żadnego, a szkoda, liczyłam na jakiś fajny winogronowy aromat.

Działanie - po prostu w porządku. Nie obciąża, ale też nie powoduje puchu czy nadmiernego przesuszenia. Taka w sam raz. Zdecydowanie za lekka do współdziałania z proteinami, wymieszana z Artiste nie dała rady, no ale też nie jest to maska emolientowa.
W ramach ostatniego razu, co by szybciej już ją zużyć, nałożyłam jej o połowę więcej, niż zwykle. Efekt - super błyszczące, gładkie, ale niestety mało zdyscyplinowane włosy. ;)

Nie mam włosów farbowanych, więc niestety nie wypowiem się na temat "podtrzymywania" koloru.

Nie jest to odżywka mojego życia, ale z pewnością złego słowa powiedzieć na nią nie mogę.

Używam tego produktu od: kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań: odlewka 120 ml

Do zakupu skusił mnie zapach, alternatywą była odżywka o zapachu miodu, a ja wolę coś żywszego i bardziej "owocowego". Nie czytałam wcześniej opinii, ale maska okazała się być całkiem niezła, sprawdzała się i jako odżywka na co dzień, i jako maska pozostawiona na włosach na około pół godziny. Cudów nie robi, ale odżywia, ułatwia rozczesywanie i ładnie pachnie. No i jest niedroga więc to kolejny plus, jeśli ktoś nie toleruje Kallosa to polecam z czystym sumieniem :)

Używam tego produktu od: używałam rok temu
Ilość zużytych opakowań: 1 całe

Kupiłam tą odżywkę przypadkiem, ponieważ akurat w hebe nie było wersji miodowej. I niestety używając jej nie moge odpędzić się od myśli porównujących tę odżywkę z wersją, którą uważam za praktycznie idealną.

Plusy:

- odżywka jest mega wydajna, mam wrażenie, że w ogóle jej nie ubywa
- ładnie rozprowadza się na włosach, w momencie masowania tworzy się z niej tak jakby balsam, przez co wystarczy niewielka ilość na całe włosy
- włosy są gładkie i miękkie w dotyku
- łatwo się rozczesują
- zapobiega wszelkiemu puszeniu i elektryzowaniu
- nawilża włosy

Minusy:

- niestety nie zauważyłam działania ochronnego na kolor, farba jak blakła tak blaknie, ale być może tak jest na moich włosach i u kogoś innego utrzyma kolor na dłużej
- zapach. W momencie wygrzebywania odżywki z pojemniczka czuć na ułamek sekundy winogrona.. i to by było na tyle. W trakcie nakładania i na kilka godzin później na włosach utrzymuje się zapach.. proszku do prania :) Nawet moja rodzina ostatnio pytała czy robiłam ręczne pranie bo strasznie ode mnie czuć proszkiem. Jeśli kogoś drażni chemiczny zapach to stanowczo tej odżywki nie polecam.

Ogólnie nie jest ona najgosza, ma działanie podobne do wersji miodowej, ale niestety jej nie dorównuje.