Reklama

Trzy różne rodzaje włosów i trzy produkty, które odpowiadają na najczęściej spotykane problemy - utrata głębi koloru włosów i ich naturalnego blasku, przesuszenie pasm oraz łamliwość i zniszczone pasma oraz końce. Każda z masek do włosów Syoss Intensive Hair Mask została przetestowana przez redaktorki Wizaż. Jak wypadły i jakich efektów można spodziewać się po zastosowaniu każdej z nich?

Reklama

Syoss, Intensive Hair Mask, Color Vibrancy Boost - testuje redaktorka Laura

Moje włosy bywają niesforne, plączą się i puszą, a do tego przez częste rozjaśnianie daleko im do doskonałej kondycji. Lubią się łamać i bywają przesuszone. Przez to ciężko utrzymać mi odcień jak po wyjściu od fryzjera. Już dawno szukałam czegoś, co z jednej strony przedłuży trwałość koloru włosów, z drugiej je dogłębnie zregeneruje. Wtedy w moje ręce wpadła nowość Syoss - skoncentrowana maska Color Vibrancy Boost.

archiwum prywatne

Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to jej rozmiar - pojemność jest zdecydowanie większa niż w przypadku kosmetyków, które miałam okazję stosować. Od razu wiedziałam, że wystarczy mi na zdecydowanie dłużej. Miałam jednak nadzieję, że okaże się równie wydajna - nie myliłam się, po kilku aplikacjach niemal nie widać zużycia. Sama maska ma gęstą, zwartą konsystencję i zapach, który przypomina mi profesjonalne produkty do włosów jak z salonu fryzjerskiego. Od razu przypadła mi do gustu także wielofunkcyjność kosmetyku. Producent sugeruje, że można stosować ją jako pierwszą odżywkę, przed umyciem włosów; jak klasyczną odżywkę w trakcie mycia; jako maskę oraz jako regenerującą maskę na noc.

Oceniając stan moich włosów nie wahałam się i sięgnęłam od razu po najcięższy kaliber. Nałożyłam maska na suche pasma na noc licząc, że gdy rano ją spłuczę, ujrzę odżywione, miękkie pasma, z większą głębią koloru.

archiwum prywatne

Maska Syoss zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Już po jednym zastosowaniu włosy zyskały dawny blask, stały się bardziej wygładzone i miękkie, a końce wyraźnie zregenerowane. Z pewnością za efekt ten odpowiada skład odżywki: ma ona aż 5 razy więcej aminokwasów, niż standardowe produkty tej marki. Aminokwasy są niezbędnym budulcem włosów, często brakuje ich w pasmach, a to właśnie one odpowiadają za odporność, gęstość i zdrową kondycję fryzury. Dodatkowo formuła została wzbogacona o kwiat Tsubaki, który doskonale nawilża i poskramia zniszczone po farbowaniu włosy.

Syoss, Intensive Hair Mask, Moisture Boost - testuje redaktorka Kasia

Mam przesuszone i puszące się włosy, a w okresie jesienno-zimowym te mankamenty jeszcze bardziej dają o sobie znać. Obecność czapek i szalików zdecydowanie nie ułatwia mi dbania o ich kondycję, dlatego potrzebowałam kosmetyku, który zrobi to za mnie. I znalazłam! Maska do włosów Intensive Hair Mask Moisture Boost od Syoss już po pierwszym użyciu nawilżyła moje włosy, a ten efekt utrzymywał się przez kilka dni! Stały się miękkie, lśniące i sypkie, a w dodatku zapomniałam o ich elektryzowaniu się.

mat. prasowe

Maski używałam na dwa sposoby - jak klasyczną odżywkę, ale postawiłam też na mały eksperyment i użyłam jej przed myciem. Efekty były widoczne już po pierwszym użyciu! Po pierwsze w obu przypadkach nie mogłam narzekać na nawilżenie i piękną taflę, a kiedy użyłam jej po myciu włosów, nie miałam żadnego problemu z rozczesaniem kosmyków czy układaniem ich. Stosowana przed myciem pomogła uzyskać mi piękne odbicie u nasady, włosy były lekkie i miękkie, a przy tym odżywione aż po końce.

archiwum prywatne

Maska ma piękny zapach, który przypomina mi męskie perfumy. Ma bardzo dużą pojemność - 500ml - a przy tym jest bardzo wydajna - świetnie się rozprowadza. Wystarczy jej odrobina, a wczesna grzebieniem dociera do każdego włoska. To, na co zwróciłam uwagę to również skład produktu - 5 razy więcej aminokwasów i woda z drzewa klonowego zdecydowanie poprawiają wygląd i stan włosów, a przy tym je chronią. Tę maskę polecam każdemu, kto zmaga się z przesuszonymi włosami pozbawionych blasku - rezultaty jej używania widać natychmiast, a regularne stosowanie pomoże pozbyć się problemu matowych kosmyków na długo.

Syoss, Intensive Hair Mask, Repair Boost - testuje redaktorka Marta

Mam średnioporowate włosy, które mają tendencję do przesuszania się, ale też łamliwości i rozdwajania. Zwykle winę ponoszą za to niewłaściwa pielęgnacja i tryb życia. Moim największym błędem, jeśli mowa o pogarszaniu ich kondycji jest sporadyczne zasypianie w mokrych, niedosuszonych włosach. Zwykle po serii niedopatrzeń potrzebuję odżywienia i naprawy, którą najczęściej jest w stanie dać mi wyłącznie fryzjer. Tym razem postawiłam na domową kurację i sprawdziłam, jak na zniszczonych włosach zadziała naprawcza maska Repair Boost od Syoss z serii Intensive Hair Mask.

archiwum prywatne

Intensywnie regenerująca maska Syoss o kremowej formule zainteresowała mnie składem. Produkt zawiera kompleks aminokwasów, który odpowiada za odbudowę włosów. Znajdziemy w nim też algi wakame będące elementem japońskiego rytuału pielęgnacji włosów, które stosowane są na zmęczone i wypadające pasma. Coś dla mnie! Jako pierwszy zachwycił mnie zapach - słodki, nienachalny. Później było tylko lepiej.

Maskę stosowałam na kilka sposobów. Pierwszy z nich to aplikacja tuż przed myciem włosów, która pozwoliła mi osiągnąć efekt odżywienia i poprawy wyglądu moich lekko przesuszonych i wymagających wzmocnienia pasm. Były bardziej błyszczące, wyglądały lepiej po wysuszeniu. Lekką pielęgnację uzupełniałam stosowaniem maski w formie odżywki, co dało mi efekt w postaci łatwiejszego rozczesywania włosów. Moje, ze względu na ich dotychczasową szorstkość, ale też stan końcówek, miały tendencję do plątania. Co więcej, na co dzień strączkują się, a szalik noszony zimą sprawia, że powstają na nich zbite kołtuny. To obecnie mój największy problem. Dodatkowo, bez odpowiedniej szczotki, włosy po umyciu zwykle musiałam czesać pół godziny. Teraz gładko sunie po pasmach, bez wyrywania i ciągnięcia.

archiwum prywatne

Maski używałam również w klasycznej formie. Dla intensywnego odżywienia aplikowałam ją na włosy po umyciu, zostawiałam na nich przez kilka do kilkunastu minut, po czym spłukiwałam. Dobrze wygładzała, dodawała miękkości, ale też poprawiła ich kondycję. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że są bardziej elastyczne, a dzięki temu mniej się łamią i wykruszają. Maskę stosuję też przy metodzie OMO jako drugie „O”.

Produkt sprawdził się również jako maska do włosów na noc. Początkowo bałam się, że Intensive Hair Mask Repair Boost obciąży włosy i sprawi, że wraz z wygładzeniem pojawi się efekt przyklapniętych włosów, co często idzie ze sobą w parze. To jednak się nie stało. Włosy zostały intensywnie zregenerowane. Co więcej - z każdym użyciem włosy wyglądały coraz lepiej. Czy rzeczywiście zostały odbudowane? Owszem, stały się widocznie wzmocnione. Nie reagują na czynniki zewnętrzne przesuszaniem, a przy tym wyglądają zdrowo. Maska ma wystarczyć na 3 miesiące stosowania - na pewno sięgnę po kolejne opakowanie. Zimą sprawdziła się rewelacyjnie, więc czekam już. na efekty, jakie da przy dłuższej kuracji i latem!

Reklama

Materiał powstał z udziałem marki Syoss

Reklama
Reklama
Reklama